Czytam = Komentuje

Anonimowi – podpisujcie się!


Zapraszam was na swój blog autorski, gdzie znajduje się więcej informacji jak i opowiadań, oraz linków do nich: http://dariusz-tychon.blogspot.com/

sobota, 28 listopada 2015

Rozdział 11 - Każdy chodzi we własnych butach



Płynął czas, lepszy i gorszy. Mały Antek rósł jak na drożdżach i nagminnie powtarzał słowo cholela. Najczęściej działo się tak w chwili, gdy popsuła mu się jakaś zabawka, albo uderzył o coś stopą lub łokciem. Czasami też jak jego rodzice się kłócili, to łapał się za głowę i krzyczał cholela jasna, swoim dziecięcym, piskliwym głosikiem. Ten zwyczaj odziedziczył, albo raczej zapożyczył od swojej babci, bo Iza często w chwili awantur córki i przyszłego zięcia, wpadała do pokoju z krzykiem:
Cholera jasna! Wy chcecie to się nawet pozabijajcie, ale na Boga, nie przy tym dziecku. Przecież on wszystko rozumie!
Lozumie, lozumie – wymądrzał się Antoś, chwytając babcie za rączkę i idąc z nią do drugiego pokoju.
Kornelia i Mateusz czasami byli tak pochłonięci wrzeszczeniem na siebie nawzajem, że nawet nie zauważali, że Tosiek wyszedł z pokoju. Przekrzykiwali się dalej, czasami rzucili jakimiś przedmiotami pod swoje nogi, albo szarpali się i popychali.
Zbliżały się wakacje, więc Toś rzucał się na dmuchanego krokodyla, którego kupił mu tata w sklepie z zabawkami. Mały Tosiek zauważył go na wystawie i pokazał palcem głosząc iż to właśnie chce. Mateusz się spieszył i chciał syna jak najszybciej stamtąd zabrać, poza tym nie miał luźnej gotówki, którą mógł sobie szastać na prawo i na lewo, ale Antek się uparł. Piszczał, tupał nóżkami i uciekał. Ojciec więc uległ i dzięki temu Antoś teraz mógł bawić się swoim dmuchanym krokodylem, który piszczał, gdy mocniej nacisnęło się na jego mordę.
Kornelia natomiast szykowała się na ostatnie zaliczenie z informatyki. Co prawda rada już była i Szmit wystawił jej upragnioną dwójkę, ale powiedział, że jeśli go wykiwa, nie przyjdzie i nie zaliczy, to on dokopie się do szkoły średniej, do której dziewczyna trafi i specjalnie się tam zatrudni, by jej uprzykrzyć życie, a jeśli się to nie uda, to z pewnością będzie miał w tej szkole kogoś znajomego, kto spełni jego prośbę i nie da jej promocji. Mówił to z szyderczym uśmieszkiem na twarzy, przez co Korni miała mu ochotę dać w gębę, ale skutecznie się powstrzymywała.
Blondynka przekroczyła gmach szkoły, a następnie próg pracowni informatycznej. Piotrek pił kawę ze swojego standardowego kubka z reniferem. Jak zwykle siedział przy biurku, tylko teraz dla odmiany zamiast przeglądać dziennik, czy jakieś czasopismo informatyczne, oglądał gazetkę motoryzacyjną.
Zawsze marzyłam o Yamah-e, żółto czarnej – powiedziała zaglądając mu przez ramie.
Ścigaczu? – zapytał, spoglądając do góry, przez co ich tęczówki, kontrastujące z sobą kolorem się spotkały.
Tak, chciałam byś jak Rengersi – nawiązała do znanej bajki z dzieciństwa.
Nawet nie wiedziałem, że oni motorami jeździli – przyznał i zamknął czasopismo.
Wtedy dziewczyna nachyliła się bardziej, niemal wychyliła przez jego ramie, a on poczuł uderzający do głowy zapach różanych perfum, połączonych z wonią świeżego bzu. Nela pokazała palcem na okładkę.
A takich motocykli nigdy nie lubiłam.
Harleyów – stwierdził cicho, a następnie głośno przełknął ślinę. Pojął, że ma jej biust i ją całą niemal na wyciągnięcie ręki. Cały się spiął w sobie i zesztywniał niczym umarlak. – Mogłabyś usiąść w ławce? – zapytał.
Jasne. – Uśmiechnęła się i wybrała miejsce naprzeciw niego. Łokcie położyła na blacie i wychyliła się tak by jej dekolt był dokładnie na trajektorii lotu jego spojrzenia.
Robisz to specjalnie? – warknął pytająco.
Nic nie robię, panie profesorze. – Wyciągnęła dłoń przed siebie i zabrała długopis z kubeczka.
Swojego nie masz? – syknął.
Pański mi się bardziej podoba.
Nie jest mój, należy do szkoły. Zaczynamy – zadecydował i podał jej dwie kartki.
Kornelia omiotła wzrokiem dokładnie wszystkie pytania i miejsce na odpowiedzi, czasami nawet miejsce na bardzo obszerne odpowiedzi. Zdziwiła się i przeraziła.
To nie test – wypaliła na głos.
Testy są dla idiotów – stwierdził. – Za moich czasów nie było testów, były pytania i odpowiedzi. Nie było też co rok zmienianych podręczników i...
I co mnie to obchodzi? – wymsknęło jej się. – Przepraszam, ale teraz są moje czasy, więc mógłby się pan do nich dostosować i... to żart, prawda? Ma pan gdzieś inną kartkę, prawda? – dopytywała z nadzieją.
Piotrek zrobił nieprzejednaną minę i pokręcił głową.
Czas ci ucieka – szepnął, po czym powrócił do przeglądania czasopisma motoryzacyjnego.
Jezu, o co w tym chodzi? – zapytała na głos, ale samej siebie.
Piotrek postanowił udzielić jej odpowiedzi:
Chodzi o to by umieć i napisać, bo by napisać trzeba umieć, a by umieć trzeba się uczyć. Na tym to polega, Mała.
Nie jestem mała.
Przeprasza, Duża.
Duża to dla kobiety jak obelga, od razu kojarzy się z gruba.
Chyba nie podejrzewasz, że samą skórę i kości, nazwałbym Gruba?
Pań mnie w tej chwili obraża – zauważyła, bo choć nie lubiła Szmita, to nazwanie jej skórą i kośćmi bardzo jej ubodło.
A ty marnujesz czas na bezsensowną dyskusję. Ja mam za godzinę spotkanie z prawnikiem w sprawie o rozwód, więc... pośpiesz się. Tam wystarczy jednym słowem odpowiedzieć.
Eche, fajnie, ciekawe tylko jakim?
Szczepankiewiczem.
Co?
Szmit wykonał łyk, a potem odstawił kubek od ust.
Nic, myślałem, że pytasz o prawnika.
Nie, nie, o odpowiedzi tylko.
Tylko? – zaśmiał się i w tamtej chwili Kornelia spłonęła rumieńcem, łapiąc się na tym, że mężczyzna ma bardzo ładny, taki kpiący uśmiech i melodyjny śmiech.
Dlaczego się pan rozwodzi? – odważyła się zapytać. – Przepraszam...
Nie, nie szkodzi. Jeszcze się nie rozwodzę. Na razie badam teren. Po prostu... – zerknął w stronę drzwi, bo zauważył jak się otwierają i jak wchodzi do sali nikt inny jak jego własna żona.
Podszedł do kobiety, chwycił ją za ramie i zaprowadził w jeden z narożników klasy. Wzrokiem zapytał o co chodzi.
Kaśka nie wróciła do domu – wyznała.
Szmit przyjrzał się jej bladości i barwie oczu pełnych mgły, przez co znacznie traciły na wyrazie.
Dziś? W szkole jest – zauważył.
Chyba jej już wczoraj nie było.
Chyba?! – naskoczył i zakpił, co być może nie było na miejscu, ale nie potrafił w tej chwili inaczej.
Byłam w pracy, więc...
Więc jak zawsze – syknął. – Nie obchodzi mnie gdzie byłaś i co robiłaś.
A mnie obchodzi z kim co robiłeś! – wrzasnęłaś.
Nie rób tu burd! – uniósł się. – Sprawdzałaś w szkole?
A masz mnie za idiotkę?
Cholerną – odpowiedział. – Właściwie to nie wiem po co przychodzisz. Wyrzuciłaś mnie z domu, zabroniłaś kontaktów ze swoją córką, więc...
Może to był błąd – przyznała.
Może?
A co, sądziłeś, że będziesz siedział u mnie, a za plecami posuwał inne?! – wydarła się na tyle głośno, że Kornelia usłyszała.
Piotrek zerknął w kierunku blondynki.
Przestań – polecił żonie. – I nie inne, a inna, jedna.
Nie wiem, bo nic nie chciałeś mi na ten temat powiedzieć. A z Kaśką zabroniłam ci kontaktów, byś nie miał na nią złego wpływu.
A wcześniej nie miałem? – zapytał.
Wcześniej, nie wiedziałam, że jesteś zdrajcą. – Odważyła się uderzyć jeszcze męża obiema dłońmi w sam środek klatki piersiowej.
Ja bym się nie chciała wtrącać – zaczęła cichutko Kornelia.
Państwo Szmit nie zwrócili na nią uwagi, więc powiedziała to samo, ale o wiele głośniej. Dopiero wtedy na nią spojrzeli, Piotr nawet powiedział coś o tym, że jeśli nie chce, to niech się nie wtrąca.
Chciałam tylko powiedzieć, że z tego co zrozumiałam, zaginęło wam dziecko, a wy wzajemnie przerzucanie na siebie winę. Tak jakby... w tej chwili nieważne kto jest winny, a wy ustalając to, tylko marnujecie czas.
Szmit musiał przyznać, że jego uczennica ma rację. Zostawił więc Kornelię, która pisała zaliczenie z panią sekretarką, która miała za zadanie przypilnować dziewczyny, by ta nie ściągała. Zabrał swoją koszulę z wieszaka i idąc za żoną zakładał ją na ramiona i szary T-shirt. Z początku chciał pojechać swoim motocyklem, ale Magda zaproponowała mu, by wsiadł do jej nowego, dwudniowego Nissana.
Nie wiedziałem, że zmieniłaś samochód – wtrącił.
Jesteś moim mężem już tylko na papierku. Nie muszę ci się tłumaczyć z tego co robię. Z resztą jak byłeś moim mężem, to też nie musiałam ci się tłumaczyć z tego na co wydaje moje pieniądze.
Nie chodzi o pieniądze i przez tyle lat zauważyłem, że zarabiasz więcej i przez to czujesz się ważniejsza. Na egoizm ci przez to padło – wytknął. – Ale nie musisz mi wypominać tego, że nie jestem prezesem znanej kancelarii jak ty.
Pewnie, że nie. Gdybym naprawdę chciała ci coś wypomnieć, to wypomniałabym, że gdy nie miałeś pracy i łapałeś się dorywczych, to byłeś w pełni na moim utrzymaniu.
Gdy ty kończyłaś studia, to ja miałem pracę i utrzymywałem wtedy ciebie i twoje dziecko.
Gdybym się z tobą nie związała, to dalej pomagaliby nam moi rodzice. Wybrałam ciebie nie ich, a ty poszedłeś do dziwki.
Gdybyś była taka jak wtedy, to nigdy... zresztą Sandra to nie dziwka.
A więc tak ma na imię ta kurwa!
Piotrek przymknął oczy i zmiął przekleństwo. Zamilkł. Nie miał ochoty mówić już nic więcej, poza tym pojął, że dyskusja z Magdą do niczego nie prowadzi.
Była u nas jakaś kobieta – zaczęła i przystanęła na poboczu. – Dokąd tak właściwie jedziemy?
Do domu. Twojego znaczy się, bo... może coś będzie w jej pokoju – odpowiedział. – Jaka kobieta? – dopytywał, gdyż milczenie mu ciążyło, poza tym uznał, że to może być ważne.
Pytała o jakiegoś Bartka Szmita.
Bartka? – zapytał i poczuł jak krew go opuszcza, za sprawą czego z sekundy na sekundę coraz bardziej blednie.
Tak, ale powiedziałam, że ty nie masz brata, ani nikogo. Miałeś tylko babcie, co byliśmy na jej pogrzebie.
Tak – przytaknął. – I co na to ta kobieta?
Poszła sobie, ale powiedziała, że jeszcze wróci, gdy ty będziesz.
Podałam jej adres domku twojej babci, ale powiedziała, że go zna, więc być może twoja druga kochanka. Skierowałam ją tam, powiedziałam, że z pewnością w wakacje się tam zatrzymasz, bo teraz miałbyś za daleko do pracy.
Nie pytała gdzie pracuję?
Pytała, ale nie udzieliłam jej odpowiedzi. Zdradzanie takich danych jest karalne. Poza tym gdyby zadała sobie trud to by cię znalazła. Kim była ta kobieta, bo zakładam, że kiedyś się znaliście?
Nie mam pojęcia – skłamał. – Poza tym nie jesteśmy już małżeństwem, nie muszę ci się tłumaczyć.
Masz rację, nie musisz, ale przejrzałam twoje rzeczy i... Kilkanaście lat temu oddałeś dziecko do adopcji, prawda? Nie musisz odpowiadać, wiem, że to prawda. Nie dość, że mnie zdradzałeś, to jeszcze... Ja nawet nie wiem z kim byłam przez te wszystkie lata.
Piotr niczego już nie odpowiedział na jej żale i pretensje. Wysiadł i udał się do pokoju pasierbicy. Zaczął przeglądać szafki przy biurku, jak i te przy łóżku. Natrafił na paczkę papierosów, butelkę po piwie smakowym, aż w końcu zalogował się do komputera nastolatki i wrócił kilka rozmów z ostatnich dni. Natrafił na wzmiankę o imprezie wagarowiczów, która odbywała się pod jednym z mostów.
Jedziesz ty czy ja? – zapytał Magdę, wskazując brodą na ekran monitora.
Ja mam zaraz klienta, jeśli go wystawię, albo odwołam, to stracę....
Jasne – szepnął i nawet nie pytając czy go podwiezie, przyłożył swój telefon komórkowy do ucha i wezwał taksówkę.
Nie patrz tak na mnie! Nie jestem matką na medal, ale dbam o swoje dziecko, a ty swoje zostawiłeś! – wypomniała.
Szmit poczuł jak traci panowanie nas sobą, połowicznie się zaniósł, unosząc nad żonę otartą dłoń, ale szybko ją opuścił i wskazał na nią palcem.
Nie wiesz jak było, nie masz o tym bladego pojęcia. Nie byłaś mną i nie chodziłaś w moich butach, więc się zamknij i pilnuj swojego podwórka!

Dojrzał przez okno jak podjeżdża zielona taksówka, więc czym prędzej wyszedł z domu, wsiadł do niej i podał kierowcy adres.

23 komentarze:

  1. Ok, zdziwilam sie. Jednak Magda wyrzucila Szmita. Ta kobieta ma powazny problem - ucieka w prace. ja wkierze, ze ona kocha corke, wierze ze nawet moze nadal kocha Piotra. ale nie rozumiem, dlaczego tak bardzo wazna jest dla niej kariera, az tak. Mysle wiec, ze to ucieczka. NAwet tertaz, kiedy Kaska zniknela, to woli zrzucic to na Piotra, bo sama ma spotkanie z klientem. A powinna je odmowc. NIe dizwie sie Piotrowi,ze go to denerwuje. Ciekawe, co stalo sie z Bartkiem.Faktycznie Szmit ma wiele tajemnic, ale jakos nie sadze, zbey oddal wlasnego syna z byle powodu... NO i tak kobieta, czyzby matka Barkta? a moze ktos inny? Ciekawe, ciekawe... Mam nadzieje, że niedlugo sie dowiemy. Kornelia... z jednek strony niesamowicie wkurzajaca, a z drugiej zauwazyla naprawdę rozsadnie, ze malzenstwo (?) zamiast sie wyklocać powinno pojechac szukac Kaśki. Ciekawe, czy zda te informatyke, mam jednak nadzieje, ze tak. No i Tosiek, moze malo o nim bylo, ale bardzo polubilam jego krokodylka. Skomentowalam od końca, ale jakoś tak mi bylo latwiej xD Pozdziwiam Cie, ze tak szybko piszesz rozdzialy, nie mam pojecia, jak Ci sie to udaje. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogólnie, to jest całkiem spoko, chociaż czytam tylko ten rozdział, jak na razie, a zabiorę się za wszystko od początku w wolnej chwili :)
    Lubię, gdy treść zawiera sporo dialogów, bo wygodniej mi się je czyta i masz mega plusa za przejrzystość tekstu, bo w większości blogów, na które miałam przyjemność zajrzeć, odechciewało mi się czytania zaraz po ogólnym spojrzeniu na całość. Jednak ja lubię, kiedy po dialogach występuje więcej opisów, ale nie będę już tyle narzekać :P Czasami widziałam, że gubiłeś przecinek, ale to też jest do wybaczenia, bo sama miewam takie błędy, gdy mam przypływ weny i piszę szybko, żeby mi wątek z głowy nie wyleciał xD
    Pozdróweczka serdeczna i buziaczki oraz zapraszam do siebie w wolnej chwili ^^
    http://www.further-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha ha, jaki ten Piotr okropny, gnębi biedną Korni, ja tam się śmiałam, jak czytałam o tym jak Szmit obiecywał Kornelii, że jak nie zaliczy ostatniego testu, to zrobi wszystko, żeby ją pognębić w nowej szkole. Czy mi się zdaje, czy Kornelka postanowiła ugrać coś i specjalnie pokazywała biust i ocierała się o Szmita? A najbardziej się śmiałam, jak Korni zamiast testu dostała karteczkę z pytaniami, na które trzeba odpowiedzieć, a nie tylko wybrać na chybił trafił i liczyć na szczęście, wyobraziłam sobie jej minę i błagające pytanie, że to tylko taki żart ze strony Piotra.
    Ja się wcale nie dziwię, że Magda wyrzuciła męża z domu, wściekła się, poczułóa sie zraniona, zdradzona i emocje wzięły górę. Tylko, to że sie z mężem rozstaje to jedna sprawa, a zakaz spotykania się z Kaśką to zupełnie co innego. Przez tyle lat, był ojcem jej córki, wspólnie ją wychowywali, to Piotr więcej czasu poświęcał Kaśce i nie był dla niej złym przykładem, a terza nagle postanowiła odseparować córkę od niego, to nieuczciwe. Bo tak naprawdę tu nie chodzi o Kaśkę, a o urażoną kobiecą dumę, chęć dokopania i zranienia zdrajcy, zabrała mu to na czym mu bardzo zależy.
    Korni miała stuprocentową rację, że w momencie kiedy zaginęła im córka, to powinni wszystkie żale i pretensje odsunąć na bok, bo to ani miejsce ani pora robić sobie wyrzuty, tylko zająć szukaniem się uciekinierki. I tu nie mogę pojąć zachowania Magdy, po raz kolejny zrzuciał wszystko na barki Piotra. Nie twierdzę, że ona nie kocha Kaśki, ale nie rozumiem jej, w takim momencie nic nie byłoby dla mnie ważniejsze od mojego dziecka, ani żadna ważna praca, ani jakikolwiek klient. Kobieto otrząśnij się, bo nie tylko męża starcisz ale i córkę.
    Mam nadzieję, że Kaśka nie zrobiła nic głupiego i Piotr szybko ją znajdzie i odstawi do domu i tak mam nadzieję, że jej zmyje głowę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajć, tak się nakręciłam tą ucieczką Kasieńki, że zapomniałam wspomnieć o tajemniczej kobiecie, która szukała Piotra. Coś mi mówi, że to będzie mama małego Bartusia. Tylko w takim razie, co się do tej pory z nią działo? Jak to się stało, że Szmit był sam kiedy oddawał synka do adopcji, gdzie ona wtedy była?
      Magda nie powinna wymawiać mężowi, że oddał własnego syna, bo nie wie z jakiego powodu to zrobił, jakie okoliczności go do tego zmusiły. poza tym myślę, że ona wcale nie była zszokowana, że oddal, że jak mógł własne dziecko oddać, chciała tylko i wyłącznie mu tym dokopać,żeby smej poczuć się lepiej, zeby usprawiedliwić samą siebie, że nie jest złą matką.

      Usuń
  4. Przyznam szczerze, że ta rozmowa Kornelii i Piotra mnie nawet rozbawiła. Wydawało mi się, że Kornelia chce jakoś wpłynąć swoimi wdziękami na nauczyciela, tylko po to by zyskać dobrą ocenę i chyba nawet zaczęło jej się udawać, bo Szmit ewidentnie się spiął pod wpływem bliskości uczennicy. Nie umknęło mojej uwadze, że nastolatka zaczęła zwracać uwagę na takie szczegóły jak np. uśmiech mężczyzny, więc wydaje mi się, że ich relacja może (aczkolwiek nie musi) ulec delikatniej zmianie.
    Poza tym i tak wszelkie relacje zostały nagięte, bo Kornelia słyszała rozmowę Piotra z żoną, a z całą pewnością on nie powinien przeprowadzać takich dyskusji w klasie i w dodatku w obecności swojej uczennicy. A Magda jednak wyrzuciła go z domu? Och jak miło...
    To znaczy nie miło, ale właśnie takiej reakcji spodziewałabym się po zdradzonej żonie, chociaż Magda pretensje może mieć do siebie, bo to głównie z jej powodu Piotrek się w romans wdał. Przecież gdyby ona zaczęła się interesować mężem oraz domem, gdyby zwolniła nieco tempa, zauważyła, że w życiu ważne są też inne wartości niż tylko praca i klienci to być może do rozpadu ich małżeństwa nigdy by nie doszło.
    Dodatkowo kłótnie i obwinianie siebie nic nie da. Przecież najważniejsze jest żeby jak najszybciej znaleźć Kaśkę zwłaszcza, że prawdopodobnie nocy nie spędziła w domu, a przecież w nocy jest bardzo niebezpiecznie i dziewczynie mogło się coś stać. Pochwalam trzeźwość Kornelii oraz Piotra, który mimo wszystko wpadł na pomysł aby przeszukać pokój pasierbicy.
    Zastanawia mnie kim jest kobieta, która odwiedziła dom Magdy. Czy to matka dziecka Piotra? A może babcia tego dziecka? Nie wierzę, że Szmit oddał dziecko do adopcji bo tak mu się podobało. Bardziej pasuje mi do niego to, że oddał bo musiał, nie miał warunków do opieki, był zbyt młody, albo nie mógł ułożyć sobie życia. Jednak jeżeli by tak było, to raczej oczekiwałabym, że mimo wszystko chciałby utrzymywać kontakt z tym dzieckiem, albo przynajmniej starałby się o odzyskanie praw.
    Czuję, że ta sytuacja może być nieco bardziej pogmatwana i przygotowałeś dla nas jakąś niespodziankę odnośnie przeszłości naszego nauczyciela.
    Magda mnie kompletnie rozwala. Jej córka szlaja się po jakichś imprezach, nie wiadomo gdzie, a dla niej liczy się tylko i wyłącznie praca oraz klient. Przecież tutaj chyba ważniejsza Kaśka oraz to, żeby rodzicie wspólnie po nią pojechali i odstawili do domu, nie zapominając o ostrej reprymendzie. Magda jako matka zawodzi i to na całej linii i podejrzewam, że gdyby nie Piotr to Kasia biegałaby samopas i robiła wszystko na co tylko by miała ochotę, bo jej matka jest zbyt zajęta żeby w ogóle o córce pomyśleć.

    No to nadrobiłam i nawet zmieściłam się w jednym komentarzu xD
    Czekam na następny!
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Piotr ma dużo tajemnic. Dziwi mnie dlaczego nie powiedział Magdzie o swoim dziecku?
    Dziwi mnie też, że zaczął rozmowę z Magdą przy Kornelii, bo wiadomo było, że w sytuacji w jakiej się znajdują emocje i tak ich poniosą, bez względu na powód jej wizyty. Powinni rozmawiać na korytarzu, a nie w obecności uczennicy. I do tego Kornelia, która wtrąca się do rozmowy? Przynajmniej miała rację, to fakt.
    Miałam nadzieję, że Magda się zmieni, ale widzę, że praca nadal jest dla niej najważniejsza. Niestety :(
    Kaśka czuje się w tym wszystkim zagubiona i dlatego wycina coraz to nowe numery, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Zawsze miała Piotra, bo matka nie miała dla niej czasu, a teraz straciła też jego. Biedna dziewczyna.
    Na koniec tajemnicza kobieta...
    No cóż, czekam na następny :)
    Pozdrawiam,
    Lamia

    sevmionebylamia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś u mnie na blogu miniaturka mikołajkowa :)
      Nietypowy, lekko perwersyjny tekst. Zapraszam XD

      Usuń
  6. A jednak się rozwodzą... Znaczy sie, zmierzają do tego, ale jest szansa, że tak się nie stanie i ja bardzo jestem za, by się tak nie stało xd moze Magda przejrzy na oczy i zrozumie, jak bardzo się zmieniła w stosunku do męża? Praca robi swoje, a tu kurcze praktycznie tragedia się tworzy! Jeśli Piotr odejdzie na dobre, to przecież Kasia zostanie sama bez obojga rodziców. Będzie przesiadywała sama w domu, mama będzie wracała późno i zostawiała jedynie pieniądze na jakieś tam duperele dla swojej "kochanej córeczki". Nawet się nie spostrzeganie, kiedy Kasia zacznie nie daj Boże się okaleczać, albo w ogóle ucieknie z domu, a matka zauważy to dopiero po tygodniu, jak zobaczy, że pieniądze ze stołu wcale nie znikają, tylko ich przybywa.
    Z niecierpliwoscią czekam na kolejny rozdział! Przeczytałam, tak jak obiecałam i jestem zachwycona treścią i fabułą. Mam nadzieje, że może chociaż w jednej dziesiątej zmienił się obraz mojej osoby w Twoich oczach. Byłabym wdzięczna, gdybys informował mnie o nowościach.

    OdpowiedzUsuń
  7. Odmeldowuje sie jak zwykle :D najpierw moze wspomne o rozdziale poprzednim, zeby zachowac jakakolwiek chronologicznosc. To bardzo dobrze, ze Aga stara sie jak moze byc samowystarczalna. W jej wieku to do konca nie jest prawda, ale podoba mi sie, ze nie czeka az rodzice wszystko zalatwia za nia, dadza pieniadze. Wziela odpowiedzialnosc za to co zrobila, co tylko dowodzi jej dojrzalosci. Super ze zajmuje sie dzieckiem i do tego jeszcze gdzies tam sobie zarabia. Milo tez ze strony najpierw Piotra, pozniej Sandry ze postanowili jej jakos pomoc, gdzies komus podpowiedziec.
    No i w koncu Piotr przyznal sie przed Magda ze ma kochanke. Swoja droga to ciekawe, ile jeszcze tajemnic skrywa nasz nauczyciel? ;)
    Hm, kiedy czytalam rozmowe (wymiane slow pomiedzy Kasia a Piotrem wieczorem) mialam zle przeczucie. Nie wiedzialam, dlaczego ani nic. Ale pozniej okazuje sie, ze Kaska ucieka z domu. To nastolatka i chyba bylo troche do przewidzenia, ze w ramach buntu, zamiast spokojnie isc rano do szkoly to pojdzie na wagary. Przeciez wczesniejsze jej zachowanie tez nie bylo nienaganne.
    Jestem ciekawa, jak potocza sie ich dalsze losy. Och, zapomnialam wspomniec o tej wspanialej rozmowie Korni z Piotrem. Korni tak przedluzala jak tylko mogla ;)
    Pozdrawiam serdecznie!
    Zuza
    polowanie-na-magie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie sądziłam że Piotr miał syna i że go oddał. Zastanawiam się czemu to zrobił i gdzie jest Kaśka. Przyczynę jej ucieczki chyba się domyślam. Piotr trochę gnębi Korni choć być może słusznie bo w końcu chce żeby tylko zaliczyła, ale czy zaliczy to się okaże. Jednak mam nadzieję że Piotr i Magda jakoś to poskładają i będą jeszcze rodziną.
    Pozdrawiam Buntowniczka.
    http://buntowniczkazezlamanymsercem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten rozdział zdaje się być jednym długim dialogiem, najpierw z Kornelią, potem z Magdą. Może to i jakiś sposób na walkę z długimi opisami, chociaż nigdy nie zauważyłam, by był to u Ciebie problem, tworzysz je całkiem dobre, ale jednak na Twoim miejscu, nie przechodziłabym akurat w tę skrajność.
    Magda i jej postawa normalnie rzucają mnie na kolana, i to wcale nie z powodów dobrych, czy też pozytywnych. Jaka matka wybrałaby spotkanie biznesowe ponad poszukiwanie córki, która prawdopodobnie uciekła z domu? Nie wyobrażam sobie tego, po prostu nie potrafię zrozumieć - dlaczego. Czy pieniądze, których ma aż zanadto, są takie ważne? Najważniejsze?
    Rozwód rozwodem, nie wiadomo czy do niego dojdzie, bo wydaje mi się, że Magdzie nadal zależy, mimo iż wyrzuciła Piotra z domu, może właśnie to o tym świadczy - nie zniosła miana zdradzanej. Piotr za to coraz bardziej przegląda na oczy i widzi, że ona się zmieniła, zdecydowanie nie na lepsze. Już nie jest tą kobietą, w której się zakochał, z którą chciał spędzić życie mimo wszystko i na przekór wszystkim. Ale życie się zmienia i ludzie się zmieniają.
    Piotrowi zdecydowanie zależy na Kaśce, czego nie omieszkała kiedyś wspomnieć Sandra, mimo iż ich relacje nie były ostatnio najlepsze - ale to wciąż dziewczyna, którą opiekował się jak własnym dzieckiem, która była i wciąż nim jest.
    I pojawia się jeszcze tak tajemniczo wprowadzana do tej pory kwestia dziecka Piotra, która mam nadzieję, szybko się wyjaśni, bo intryguje niezwykle.
    A Magda nie powinna oceniać, nie powinna wyrzucać Piotrowi tego, jak postąpił, bo jak widać, ona nie podejmuje decyzji lepszych. I nie zna sprawy, nie ma podstaw do tworzenia sądów.
    Pozdrawiam i weny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dawno mnie tutaj nie było i jeszcze dłużej się ne odzywałam, ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Wczoraj jednym tchem nadrobiłam wszystkie rozdziały i tak się wciągnęłam, że teraz nie mogę się doczekać następnych.
    Bardzo spodobała mi się postać Piotra i jego charakter. Bardzo lubię go w roli, jak się okazuje, surowego ojca i nauczyciela. Mimo tego będę się cieszyć, jeżeli faktycznie rozwiedzie się z Magdą - nie ma w tym opowiadaniu bardziej irytującej osoby. Rozumiem, że praca jest dla niej ważna, ale nie powinna być ważniejsza od rodziny. Chociaż kto wie, czy nie przejrzy w końcu na oczy, bo mam wrażenie, że jednak zależy jej na Piotrze. W innym wypadku aż tak by się nie zdenerowowała. Szkoda mi też Kaśki. Ciężko powiedzieć, że miała matkę, a teraz nie ma już nikogo.
    Nie pomyślałabym, że Szmit miał dziecko i je oddał. Jestem ciekawa jaka jest tego historia - musiał mieć ku temu jakieś konkretne powody. Może z tym wszystkim związek ma kobieta, która nazwała go Bartkiem?
    Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  11. Magda była chujową żoną i jest chujową matką. Ja nie wiem po co ona sobie to dziecko robiła skoro nie ma na nie czasu. Dobrze, że Kaśka ma jeszcze Piotrka, gdyby nie on to coś czuje, że skończyłaby marnie, w sumie teraz też ma na to duże szanse, mamuśka ma ją w dupie, daje kasę na wszystko, może się stoczyć dziewczyna. Czyli Piotrek miał dziecko? Jestem cholernie ciekawa dlaczego oddał je do adopcji i gdzie teraz jest ten Bartek.
    Co małego Antosia to stało się tak jak przypuszczałam, Mateusz i Korni, chociaż bardziej Mateusz, który nie umie małemu odmówić robi z niego rozpieszczonego gówniarza, który dostaje wszystko na tupnięcie nóżką. Niedługo nie będzie już takim uroczym chłopcem tylko małym, rozpieszczonym bachorem.

    OdpowiedzUsuń
  12. To się porobiło... Takiego obrotu spraw po poprzednim rozdziale mogłam się spodziewać, ale tej myśli nie dopuściłam do siebie. Hehehe Piotr jednak potrafi nastraszyć Kornelię, ale faktycznie wstawił jej tą dwójkę więc powinien wymagać tego, aby go nie wystawiła, bo inaczej może gorzko żałować, że pograła w taki sposób. Mimo wszystko muszę przyznać jej rację w sprawie Kaśki. Piotr i Magda woleli wytykać sobie wszystkie błędy zamiast skupić się na poszukiwaniach córki. Gdyby Korni się nie odezwała pewnie jeszcze przez długo czas by się kłócili. W każdym bądź razie Magda jednak się nigdy nie zmieni i też dała sobie spokój. I znowu zmieniłam o niej zdanie z "kobiety chcącej walczyć jeszcze o Piotrka" na "egoistyczną i wyrafinowaną kobietę, która ma wszystkich gdzieś... nawet własną córkę". Tamto powiązanie... Szmit oddał swoje dziecko?? Czy to może mieć związek z tymi wypowiedzianymi słowami "Nie chcę Cię nigdy więcej widzieć"? To mogło o to chodzić? Podsyciłeś bardzo moją ciekawość Tysiu!
    Hmm długo mnie tutaj nie było, ale nauka i wg ;/ Ale w każdym razie staram się nadrabiać + zaczynam publikować swoje opowiadanie więc jeśli chcesz poczytać coś tak nieudanego to zapraszam xD
    http://mrok-fanfic.blogspot.com/
    Pozdrawiam Lex May

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja czasami chodzę w cudzych. Butach oczywiście. - To tak odnośnie tytułu tego rozdziału.

    Może jednak Korneli uda się uniknąć sprawdzianu, albo coś ściągnąć, skoro Piotr wybrał się na poszukiwanie Kaśki. Zaskoczyła mnie Magda, ale mnie się wydaje, że w tej sytuacji nie praca była dla niej ważniejsza, a po prostu ona nie czuje się przy Piotrze i Kaśce w odpowiednim miejscu, nie potrafi tam funkcjonować. Ona spełnia się w pracy, w tym jest dobra, więc tam ucieka. Chyba każdy z nas ucieka od życia tam gdzie mu dobrze, w czym nawet jeśli nie czuje się najlepszy to jednak spełniony i szczęśliwy. Zaczyna do mnie docierać, że Magda nie chciała macierzyństwa, na co wskazuje także to, że nie mają z Piotrem wspólnych dzieci, ale tutaj być może on był przeciwny, ze względu na to że już raz nie sprostał roli ojca, czego skutkiem zapewne było wczesne ojcostwo.
    Zaczynam się bać o Kaśkę, bo coś czuję, że Piotrek się wkurzył.

    http://takamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Co w rodzinie, to nie zginie. Kłótnie Kornelii i Mateusza to już chyba tradycja, a mały Antoś musi się do tego przyzwyczaić. Dobrze, że ma babcie Izę, to go od tych wrzeszczących i szarpiących się rodziców zabierze. Oby do jakichś rękoczynów między nimi nie doszło, bo to by już bardzo, bardzo nieciekawie było.
    Zaliczenia z informatyki. Pamiętam, jak w pierwszej klasie liceum gość kazał nam znać całą klawiaturę na pamięć. Naprawdę, do dziś nie wiem, po co nam to było, ale rozbroił nam ją, a potem musiałam wciskać te kwadraciki na odpowiednie miejsca i każda pomyłka to minus jeden punkt, a maksymalnie można było zdobyć dziesięć. Klawiaturę znam, bo z pisaniem na niej trudności nie mam, no ale nie na pamięć, a wyczucie. Takich obszernych testów w gimnazjum, to już całkowicie nie rozumiem, tym bardziej, że informatyka to jednak, moim zdaniem, taki przedmiot zapchajdziura, aby uczniowie mieli lepsze oceny, a nie gorsze. No, ale, ciało pedagogiczne, to rzecz dziwna i straszna, idąc śladami Gombrowicza z Ferdydurke i ja się z tym zgadzam :D.
    Kłótnia Magdy z Piotrkiem… Moim zdaniem dobrze, że Kornelia się wtrąciła. Magdalena to się niby martwi, ale cholera, nadal praca ważniejsza! Ja naprawdę nie rozumiem tej kobiety. I ona nadal nie dostrzega, że zaniedbała swoje małżeństwo? Ma jakieś klapki na oczach, albo nie chce dopuścić do siebie myśli, że jej małżeństwo padło dlatego, że to ona nawaliła, głównie ona.
    Piotruś oddał synka do adopcji? Hm, ciekawi mnie to, ale cholernie nie fair Magda zagrała, wypominając mu to. To Piotrek zapierdziela szukać jej córki, a ona ma klienta. Co za babsztyl!
    Czekam na ciąg dalszy!
    CM Pattzy

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj, Dariuszu. W koncu udalo mi się przeczytać Twoje opowiadanie. Długo zastanawiałam się które wybrać, gdyż piszesz na wyższych poziomie niż ja. Jakoś początkowo trudno było mi się skupić, lecz w końcu udało mi się to przy tej historii. Zaskoczyłeś mnie, że Piotr ma córkę, którą oddał do adopcji. Ponadto mimo iż jest jaki jest - podoba mi sie jego zachowanie. Napewno więcej rozpiszę się przy kolejnym rozdziale, jeśli pozwolisz.
    Pozdrawiam,
    http://wzburzone-fale.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciągle jestem amatorem, nie piszę na wysokim poziomie. Staram się tylko wpleść do moich opowiadań realność, a nie bajeczność, stąd też takie, a nie inne, przyjemniejsze tematy.
      Skąd pomysł, że Piotr ma córkę? Ma syna, wielokrotnie było napisane, że Bartek miał na imię. Przez coś takiego właśnie zastanawia mnie, czy ktoś przeczytał, czy udaje, że przeczytał. Oczywiście nie chcę nikogo oskarżać bez dowodów, ale komentarz po 11 rozdziałach, gdzie nie ma ani słowa o Kornelii, Antku, Mateuszu, Izabeli, Agnieszce i Sandrze, to nieco daje do myślenia i powątpiewania w takiego czytelnika.

      Usuń
    2. Przyznam szczerze, że taki błąd nigdy nie pojawił się z mojej strony. Jest mi bardzo głupio z tego powodu. Jedynym moim wytłumaczeniem jest to, iż jestem w trakcie sesji i możliwe, że nie skupiłam się zbyt dobrze na Twoim opowiadaniu. Przepraszam. Tylko tyle mi pozostało.

      Usuń
  16. Uff… Powiedzmy, że to na tę chwilę ostatni rozdział, bo dwunastka jest jeszcze nieskończona. Zdajesz sobie sprawę z tego, że z tych komentarzy, które udało mi się stworzyć, wyszedłby jeden z moich dłuższych rozdziałów? Wzięło mnie, nie ma co, ale to dobrze – miło spędzonych kilka godzin, nawet jeśli pewne osóbki wkurzają mnie jak cholera. (Dzięki, Antoś, dzięki…)
    Mówiłam, że Kornelia i Mateusz nie są gotowi na małżeństwo! Już teraz żrą się gorzej niż psy, co podoba się chyba wyłącznie Antkowi, który najwyraźniej znalazł sobie idealną okazję do poszerzenia swojego słownictwa. Tak czy inaczej, ta dwójka prędzej się pozabija niż stworzy dobrane małżeństwo; to mieszkanie od rodziców Mateusza prędzej by roznieśli niż osiedlili się tam na stałe, a biała suknia, obrączki i papierek nic pod tym względem nie zmienią.
    Oj, Mateusz… Kto ulega zachciankom dziecka? Antek już bywa bardzo… No, po prostu żywe srebro. A to przecież dopiero początek i czuję, że będzie z nim jeszcze ciekawiej.
    Szmit dalej wymaga od Kornelii – i dobrze, bo zrozumienie sytuacji nie oznacza, że ma się z nią cackać. Chociaż takie zaliczenie to pewnie i mnie by przeraziło, nawet jeśli to informatyka. Niemniej kwestia tego testu/nie-testu jest najmniej istotna. Ważne, że sporo się zmieniło, a Piotr poważnie myśli o rozwodzie. Reakcja Magdaleny mnie nie dziwi, przynajmniej jeśli chodzi o żal do męża i to, że wyrzuciła go z domu. Inną kwestią jest zakaz kontaktów z Kaśką, bo to akurat przesada; niech wyjaśniają sprawy między sobą, ale nie kosztem dziecka – i myślę tak nawet pomimo tego, jak bardzo dziewczyna mnie irytuje. Swoją drogą, Lena to cudowna matka, która nie ma pojęcia, gdzie podziało się jej dziecko… Bo chyba od wczoraj jej nie ma. Polać jej albo najlepiej mi, bo zaraz coś mnie trafi!
    Nie wierzę, że muszę to napisać, ale Kornelia wyjątkowo ma rację: tracą czas na bzdury, zamiast szukać dziecka. Dobrze, że się opamiętali, chociaż gdyby coś jednak Kaśce się stało… A nie, nie – ja tylko tak sobie gdybam!
    Końcówka najbardziej dała mi do myślenia, bo znowu pojawił się Bartuś. Więc oddał go do adopcji? Dobrze, że jednak żyje, ale… O co chodzi? Na tę chwilę nie oceniam, nie przeszłość i to, dlaczego pojawiła się taka decyzja – bo jeśli sytuacja była niefortunna, to każde rozwiązanie wydaje się lepsze iż aborcja. Dowiem się więcej, to się wypowiem; dlatego też zarzuty Leny wydają mi się bezpodstawne – bo jest dokładnie jak mówi Piotr i ona nie ma pojęcia, co się wydarzyło. Na razie niech skupią się na Kaśce, a później się zobaczy.
    Mam jedną, jedyną uwagę:
    Z resztą jak byłeś moim mężem, to też nie musiałam ci się tłumaczyć z tego na co wydaje moje pieniądze.” Znowu zresztą ;)

    O, a tu już nie błąd, tylko dwie kwestie Leny w oddzielnych akapitach:
    „– Poszła sobie, ale powiedziała, że jeszcze wróci, gdy ty będziesz.
    – Podałam jej adres domku twojej babci, ale powiedziała, że go zna, […]”

    No, to tyle.
    Życz weny i czasu na dokończenie.
    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  17. Tutaj to już trochę zamieszałeś i nie mam pomysłu na to, co dalej. Może trochę się wybiłam z rytmu przez przerwę od czytania ;p
    Odnoszę również wrażenie, że nieco przekoloryzowałeś Magdę. Ona już wcześniej była trochę przegięta z tą pracą, ale teraz to wygląda tak, że ty ją wprowadziłeś to fabuły po to, żeby Piotr mógł wychodzić na super ojczyma. Ale może ona taka po prostu jest, zła i tyle. Szkoda tej córki, beznadziejna matka i kiepski ojczym.
    Swoją drogą on tak zgrywał super tatę i ty też gdzieś go tłumaczyłeś, że więzy krwi nie są potrzebne. A teraz ona wyrzuciła go z domu i on już nie szukał kontaktu z przybraną córką. No ale ja go nie lubię, więc tego.

    Tyle chyba. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Mnie także nie podoba się postępowanie Magdaleny - ale też nie do końca wiemy, co jej w głowie siedzi - brakuje mi motywów postępowania bohaterki. Z jednej strony przejęła się zniknięciem córki, z drugiej pędzi do klienta. Może to naprawdę ktoś istotny, ale czy może być ktoś ważniejszy od własnej córki? Nie zostawiła jednak tego, a poprosiła Piotra, który wiedział w przeciwieństwie do niej jak się do poszukiwań zabrać. Tylko czemu nie zawiadomiła też policji, bo o tym słowa nie było.
    Kornelia natomiast wygląda mi na typ takiego lekkoducha. Dobrze, że Piotr nie pozwala się jej lekceważyć i wykorzystywać. Ktoś musi wyznaczać granice, bo inaczej Nela nie nauczy się szacunku i odpowiedzialności. Mati ma dobre serce i kocha syna, ale to niestety nie wystarczy. W życiu dziecka potrzebna jest dyscyplina i konsekwencja. Denerwuje mnie jednak, że młody ojciec jest tak zazdrosny o Nelę, zamiast starać się jej pomóc w nauce - kładzie jej kłody pod nogi.
    Co do dziecka Piotra - trudno się wypowiedzieć, bo są w życiu takie momenty, gdy wszystko się wali, a człowiek rozpada się na kawałki i nie jest w stanie zająć się sobą, a co dopiero dzieckiem. Ciekawa jednak jestem, co takiego zrobił Piotr, że nie wybaczyła mu tego babcia. Czyżby chodziło o adopcję?
    Magdalena ani nie powinna przeglądać rzeczy męża, nawet po tym, jak przyznał się do zdrady, ani wypominać mu oddanie dziecka w momencie zaginięcia Kaśki. To nie jest w tej chwili ważne. Zamiast się kłócić, na jej miejscu błagałabym o pomoc, tym bardziej że sama nie zamierzała szukać córki.
    Tyle o bohaterach - nie umiem się zbytnio rozwlekać. Chciałabym przeczytać więcej o tym, dlaczego Magda się tak zachowuje i o Kaśce, bo jak dotąd nie wiemy, czemu wagarowała już wcześniej.
    Pozdrawiam i życzę weny i czasu na pisanie.

    OdpowiedzUsuń