Czytam = Komentuje

Anonimowi – podpisujcie się!


Zapraszam was na swój blog autorski, gdzie znajduje się więcej informacji jak i opowiadań, oraz linków do nich: http://dariusz-tychon.blogspot.com/

niedziela, 25 października 2015

Rozdział 6 - Kolorowa feministka i wyimaginowana choroba



Piotr Szmit otworzył oczy dopiero, gdy budzik zadzwonił po raz trzeci. Wcześniej skutecznie starał się go ignorować. Średnio mu się to udawało, więc po omacku, będąc jedną nogą w krainie Morfeusza, odszukiwał telefon komórkowy i klikał czerwone miejsce z białymi literami, układającymi się w wyraz drzemka. Oślepiło go światło dnia, wkradające się przez w pełni odsłonięte zasłony. Oczy zapiekły, a głowa zabolała. Zacisnął zęby i pociągnął nosem, bez powodzenia, bo ten był zapchany. Zdecydował się na oddychanie ustami, bo właściwie nie miał innego wyboru. Spuścił nogi z łóżka, dotknął nimi letniego, ale jemu zdawało się lodowatego parkietu. Przyłożył dłoń do rozgrzanego, obolałego karku i już miał świadomość, że ten dzień, nie będzie należał do najlżejszych. Nie spodziewał się tylko, że będzie aż tak ciężko.
Po szybkim, letnim prysznicu, który miał na celu postawić go na nogi, wciągnął na siebie stare, nieco już podniszczone dżinsy, oraz najzwyklejszy, popielaty T-shirt. Białą koszulę w niebieskie prążki w poziomie i pionie, które miały na celu tworzyć kratę, przewiesił przez zgiętą w łokciu rękę. Zmierzwił włosy dłonią i zszedł na dół, do kuchni, w której mieścił się duży stół na osiemnaście miejsc. Przywitał się z żoną i pasierbicą krótkim cześć, i podziękował w duchu za świeżą, dopiero co zmieloną, i zaparzoną kawę.
Kiepsko wyglądasz – rzuciła Magdalena, do opierającego się o blat męża. Odłożyła na moment pełnoziarnistą bułkę posmarowaną serem na niewielki talerzyk. – Posmarować ci? Z czym chcesz? – zapytała.
Nie, dzięki, sam sobie poradzę – odparł średnio wyraźnie i już odsuwał sobie krzesło, by móc na nim usiąść.
Podaj mi cukier – poleciła nastolatka, ale on zbył to milczeniem i zajął miejsce. – No jak mogłeś usiąść i wcześniej nie podać! – oburzyła się, wściekła o to, że teraz sama będzie musiała wstać i się obsłużyć lub ewentualnie pić gorzką.
Piotrek pochylił się tak, by móc lepiej przyjrzeć się małolacie, a konkretniej by móc patrzeć jej prosto w twarz. Zmarszczył czoło.
Ja tobie? – zdziwił się. – Rozumiem, że mam nie siadać, bo jaśnie królewnie cukru nie podałem. Po pierwsze to ty powinnaś mnie obsługiwać, bo to ja jestem starszy, a po drugie istnieje słowo proszę i myślałem, żeśmy z matką wychowali cię na tyle, byś wiedziała w jakim momencie należy go użyć.
Kaśka przewróciła oczami i wielce oburzonym tonem rzuciła:
Monolog jest zbędny i łaski bez, wstanę sobie.
To sobie wstań, ale przy okazji nie przeciągaj struny.
Piotrek ma racje – usłyszała głos matki, zanim sama zdążyła otworzyć usta.
Dziękuję za poparcie. – Szmit delikatnie uniósł tyłek z krzesła i w sposób iście teatralny ukłonił się w stronę żony. – Dzięki tobie zaczynam poważnie rozważać możliwość wzięcia udziału w wyborach – zażartował.
Jak zwykle musisz błaznować.
Taki już jestem. – Niedbale wzruszył ramionami, wychylił się po pieczywo i nóż do krojenia.
Jesteś chory i powinieneś iść na zwolnienie.
Nie mogę. Muszę gnębić naszą polską młodzież. Kto to zrobi jak nie ja?
Myślę, że kilka dni by sobie bez ciebie poradzili.
Rozważę tę opcję. Jak nie poczuję się lepiej, to przespaceruję się do rodzinnego. Póki co będę chodzącą apteką, zaraz pożrę pół naszej apteczki.
Kaśka osłodziła, zamieszała, rzuciła jakąś uwagę odnośnie lekarza, a potem zapytała:
A które z was da mi na wycieczkę szkolną, i na kino, i pizzę dziś po szkole?
Kaśka?! – zapytał Piotr podniesionym tonem.
No co?
Nico, po prostu zabijasz we mnie wiarę w słuszność wycofania z domów i szkół kar cielesnych. – Wepchnął większą część kanapki do ust. Wstał, stanął za pasierbicą i położył dłonie na jej ramionach. Potrząsnął. – Proszę, proszę, proszę, takie jedno słowo, które masz używać. – Sięgnął do tylnej kieszeni po portfel, wyjął z niego banknot stuzłotowy i rzucił na stół. – Rata za wycieczkę, na pizzę nie dostaniesz i mama też ci nie da, bo ja nie pozwalam. – Puścił oczko do Magdy. – Nie burzymy się, nie dyskutujemy. Kocham cię. – Musnął Kaśkę we włosy. – I lecę do pracy – dodał podchodząc do żony, pocałował w policzek i już go nie było.
Mamo? – szepnęła brunetka chowając stówkę do kieszeni dresowych, zielonych spodni.
W odpowiedzi Magdalena pokręciła głową i zrobiła ostatni łyk kawy.
Ale on nie jest moim ojcem! – zbulwersowała się piętnastolatka.
Kiedy daje ci pieniądze i spędza z tobą czas, to średnio... właściwie wtedy wcale ci to nie przeszkadza. – Wstała, poprawiła żakiet, chwyciła za teczkę pozostawioną na komodzie i wyszła.
Kaśka stanęła na środku jadalni, wyjęła stówkę z kieszeni i przyjrzała się jej pod światło. Zrobiła zafrasowaną minę, usta wykrzywiła w dzióbek i ruszyła do sypialni rodziców. Stamtąd od razu wkroczyła do garderoby i rozpoczęła przeszukiwanie kieszeni bluz i kurtek ojczyma, bo miała świadomość, iż Piotr nigdy ich nie opróżnia przed sobotnim wrzuceniem do pralki. Odnalazła dwa banknoty i kilka drobnych. Uznała, że tyle wystarczy. W przedpokoju założyła na głowę czarną czapkę z neonowym daszkiem i turkusową bluzę. Nie traciła czasu nawet na to by wrócić się do swojego pokoju po plecak. Wiedziała, że tego dnia i tak nie zawita do szkoły, a jedynie pod nią i to tylko po to by jeden z prymusów przekazał nauczycielce ostatnią ratę za czerwcową wycieczkę.
Piotrek zanim dojechał do gimnazjum miejskiego, to zdążył już niemal całkiem zaniemówić. Przy wejściu powitała go Agnieszka, która podobnie jak on także tego dnia w szkole zjawiła się pół godziny wcześniej.
Ty, tutaj? – zdziwił się. – O tej porze? – Przełożył kask do dłoni, w której trzymał plecak.
Czekam na Kornelie, by odpisać od niej lekcje – odpowiedziała i zaczesała swojego różowego irokeza do tyłu. – Muszę go lakierem potraktować – dodała szeptem jakby do samej siebie, ale Szmit usłyszał i nie umiał powstrzymać samego siebie przed zaśmianiem się.
Od Kornelii, powiadasz? – zagadnął, zmierzając w kierunku klasy informatycznej. – To obawiam się, że nie będziesz miała co spisywać. Ad... An... jej synek był chory – wybrnął szybko z faktu iż nie pamiętał imienia chłopca.
Wiem, ale ona przepisała od Dorotki.
Ona przepisała? Cud w kraju nad Wisłą. I zdążysz w pół godziny?
Zdjęcia zrobię. – Zamachała mu przed oczami telefonem komórkowym, obklejonym dużą ilością naklejek. – Potem sobie zgram na laptopa i przepiszę.
No dobra, to spoko i bije pokłony za pomysłowość. – Potarł otwartą dłonią ramie małolaty. – Gdzie ja miałem ten klucz? – Rozpoczął przeszukiwanie kieszeni.
Nie wziął pan – odpowiedziała Aga. – Nie był pan na dyżurce.
Cholera! – przeklął odrobinę za głośno niż wypadało, o ile w ogóle nauczycielowi wypadało przeklinać przy uczennicy.
Ja pójdę! – zaoferowała się dziewczyna i pobiegła na dół nim Piotrek zdążył zaprotestować. Niecałą minutę później była już z powrotem. – Trzymaj pan – podała mu klucz wprost do ręki, a potem wyjęła na wpół pełny listek Orofar Max z plecaka. – Na ból gardła – wyjaśniła.
Wyciągnął dłoń po tabletki, kilkakrotnie się zapytał czy to oby na pewno nie jest trucizna i coś z rodzaju zemsty kujona. Potem jednak podziękował i wycisnął jedną by wsunąć ją do buzi.
Wchodź, co będziesz na korytarzu, na schodach siedziała – zaprosił.
Dobra, dobra, ale ja mam taką sprawę. – Uśmiechnęła się łobuzersko. – Bo skoro już jest pan chory, to może by tak lekcji dzisiaj nie było, tylko by się na boisko poszło, brzozy i dęby pooglądać.
A co ty, dziecko lasu jesteś, by się krzakom czterdzieści pięć minut przyglądać? – Odłożył kask na biurko, zajął miejsce na wygodnym, obrotowym fotelu i nachylił by odpalić komputer.
No nie, ale...
Ale na naszym szkolnym boisku to nie ma ani jednego dębu i nawet połowy brzozy. Są tylko dwa świerki.
Tylko dwa? Naprawdę? – udała śmiertelnie zdziwioną. – Toż to straszne, że ja nawet nie wiem jaka natura mnie otacza, a to wszystko wina tego, że tak siedzę zamknięta w tych murach szarych, takich zimnych...
Lochach, normalnie lochy, a ty taka przykuta łańcuchami, do tych krzeseł i ławek wszystkich – naumyślnie wyolbrzymiał.
Czytał pan Greya? – zapytała nagle, niezwykle ożywiona i zmieniła miejsce by usiąść bliżej niego. Zajęła miejsce dokładnie naprzeciwko wychowawcy.
Piotr uniósł wzrok i zrobił specyficzną minę. Był zaskoczony pytaniem.
Nie, nigdy. Widziałem trailer filmu i... nie potrafię pojąć co ludziom się w tym podoba. Z ciekawości przeczytałem o czym jest książka... trylogia. Doszedłem do wniosku, że nie, nie byłbym w stanie jej przeczytać.
Bo babska? – dopytywała.
To akurat najmniejszy problem. Byłbym w stanie przeczytać babską literaturę, tylko że nie o takiej tematyce. Po prostu nie pojmuje jak ból może być uznawany za przyjemność, ani dla zadającego go, ani dla tej kobiety, która była biorcą tego bólu. Nie rozumiem jakieś kontroli, wydumania sobie, że jest się panem jakieś wolnej istoty, ani niczego z tych rzeczy. Ja hołduje równości, jestem cichym fanem równouprawnienia. Ta książka kłóci się z moimi poglądami, więc podczas jej czytania bardzo bym się wkurwiał, a ja nie lubię się irytować, więc staram się za każdym razem sobie tego oszczędzić.
Rozumiem, rozumiem. – Wyglądała na z lekka zawiedzioną, ale Szmit udawał, że tego nie dostrzega.
A właśnie – nagle mu się przypomniało i wyjął komórkę z przedniej kieszeni. – Ty kiedyś mówiłaś, że paznokcie robisz, tak?
Kurs taki internetowy ukończyłam, a co, miałby pan ochotę?
Bardzo zabawne, doprawdy – zironizował. – Mam taką znajomą, co jej kosmetyczka emigrowała z kraju i poszukuje nowej, a z tego co pamiętam, to siostry Błażeja i Miłosza były niezwykle zadowolone. Malowałaś je na studniówkę i szpony też im robiłaś.
A no tak... a to może pan jej... tej pani, pana...
Sandrze – przerwał. – Do niej każdy mówi po imieniu. Podam jej twój numer, tylko mi się tam wklep. – Położył swój telefon przed nastolatką. – Jak się spiszesz, to ona cię poleci koleżankom i... sama mówiłaś, gdy przychodziłem do ciebie na indywidualne, że chcesz sobie w ten sposób dorabiać.
No tak, tak, dzięki wielkie. – Stukała w dotykowy ekran taniego LG. – Mogę się wpisać jako Kolorowa? Wszystkim się tak zapisuje.
Piotrek spojrzał na dziewczynę z różowym irokezem i paznokciami w kolorach reggae. Do tego doszły też gumowe bransoletki, również czerwono-żółto-zielone i mocny sowi makijaż.
Możesz – stwierdził z uśmiechem, a potem zapytał jeszcze o zdrowie córeczki.
Spoko, z Kryśką już wszystko dobrze. Od września pójdzie do żłobka, więc od przyszłego roku już nie będę się tak często zwalniała, więc jednak pójdę do dziennego LO.
Dobra decyzja – pochwalił.
Ustaliłyśmy z mamą i siostrami, że przemęczymy się wszyscy te trzy lata, a potem to już mała będzie w przedszkolu, a ja może na jakiś studiach. Oby.
A tak, bo ty miałaś trzy siostry.
Nadal mam trzy siostry – poprawiła.
To istny babiniec – skomentował. – Nie mogłaś syna urodzić? Chociaż jeden rodzynek by był.
A co ja komu złego zrobiłam aby chłopca rodzić?
Zajechało feminizmem.
To cytat z filmu Wtorek. A tak całkiem poważnie, to facet, to tylko problem i to niezależnie od tego czy ma dwa miesiące, dwa lata, czy lat dwadzieścia dwa. Właściwie z wiekiem to jesteście coraz bardziej problemowi. No ale bez urazy oczywiście.
Oczywiście. – Uśmiechnął się złośliwie. – Przepytam cię z całego materiału – dodał szybko.
Z całego roku?
Nie.
Z całego gimnazjum?
Od podstawówki do dzisiejszego dnia – odpowiedział oczywiście zupełnie niepoważnie i wtedy Kornelia wkroczyła do sali, bo Agnieszka wcześniej wysłała jej SMS-a, gdzie się znajduje.
Dzień dobry – przywitała się skromnie.
Wejdź, wejdź, śmiało. Właśnie dobie dyskutujemy na takie bardzo ciekawe tematy, feminizmu, szowinizmu, równouprawnienia i pana Greya. – Przy ostatnich dwóch słowach okręcił się tak by być na wprost blondynki i poruszył w zabawny sposób kilkakrotnie brwiami.
Aha, to bardzo ciekawe. – Zmieszana i czująca się niezwykle nieswojo weszła do sali i zajęła miejsce przy przyjaciółce. – Że też musiałaś tu wleź, jeszcze usiąść w pierwszej ławce – szepnęła w momencie, gdy nauczyciel oddalił się do jednej z szafek by poszukać przenośny, miniaturowy dysk.
Pierwsza lekcja jaką Szmit prowadził jakoś upłynęła, dwie kolejne również, ale po okienku był zmuszony udać się do dyrektorki i poprosić o zwolnienie z pozostałej części dnia pracy. Szefowa na to przystała, poleciła się wyleżeć, wypocić i przede wszystkim udać do lekarza. Zrobił tak jak mu nakazano i kiedy wychodził już z apteki, to natrafił na wychowawczynie Kaśki.
Dzień dobry – przywitał się grzecznie i z uśmiechem. Oparł plecak o siedzenie motocykla i wpakował do niego reklamówkę z wykupionymi lekarstwami.
Blondynka o długich, chudych nogach odpowiedziała na powitanie, a potem go minęła. Po chwili jednak zatrzymała się i zawróciła.
Panie Szmit, ma pan chwilę? – zapytała.
Przytaknął i uśmiechnął się zachęcająco.
Zauważyłam jak wychodził pan z apteki. Kasia znowu jest chora?
Chora? – powtórzył po nauczycielce i nie krył swojego zaskoczenia.
W tamtym miesiącu była chora dwa razy, w tym już raz. Martwię się by nie narobiła sobie za dużo zaległości. Potem będzie jej trudno dogonić pozostałych, a szkoda by było, gdyby pod koniec roku spadły jej oceny. Poza tym wie pan, frekwencja też się liczy i na to też potem, przy składaniu papierów do szkół średnich patrzą.
Oczywiście, rozumiem. – Uśmiechnął się, ciągle nie kryjąc swego zdziwienia. – Tylko, że Kaśka nie była chora w tym miesiącu, ani w poprzednim. Ostatni raz zachorowała w grudniu, przed świętami.
W takim razie... – zaczęła blondynka i zaniemówiła.
W takim razie ładnie panią wrobiła. Na jakiej podstawie pani uwierzyła w te jej choroby? Ona miała jakieś zwolnienia lekarskie?
Nie, bo lekarze już nie chcą wypisywać uczniom zwolnień. Teraz to obowiązek rodzica...
Ja nic nie wypisywałem – wtrącił szybko.
Pańska żona...
Zadzwonię do żony i się wszystkiego dowiem. Ja sam jestem chory, mam zwolnienie z pracy, ale jutro zjawię się z młodą w szkolę i wszystko wyjaśnię. Przepraszam bardzo za zamieszanie i dziękuję za informację. – Uścisnął dłoń nauczycielki, pożegnał się i zaraz po założeniu szelek od plecaka na ramiona, wsiadł na motocykl, włożył kask na głowę i ruszył w stronę domu.

Rozdział krótki i totalnie przejściowy. Postaram się jeszcze dziś, ewentualnie jutro dodać kolejny, w którym dzieje się o wiele więcej. Pozdrawiam i naprawdę wielkie SORRY za te moje wieczne opóźnienia. Obiecuję, że w końcu będę o jeden rozdział do przodu, tak nadprogramowo, byście przymykali oczy na moją niesystematyczność.

20 komentarzy:

  1. Rozdział dobry, bardziej przemyślany mam wrażenie, wszystko trzymało się kupy, a i błędów interpunkcyjnych było mniej :). Kaśka to typowa nastolatka, wydaje jej sie, ze wszystko jej mozna, ciekawe, kiedy zycie to zweryfikuje, pewnie niedługo. Szkoda, ze jej matka tak się jej daje wyrolować, ale Piotr się zabierze za to, coś czujęxd. Wlasciwie zgadzałam sie z nim w wielu kwestiach tuyaj, z jedyna, ktora nie, procz sandry, to z tym, ze chcial sam się leczyć tymi wszystkimi lekami. Dostęp do tak wielu lekow przeciwbólowych itd w Polsce to plaga, powinno się to ukrócić. Dobrze, ze uznał, iż wybierze się do lekarza, choć pewnie to wirusowka, więc przepisanie antybiotyku byłby głupota... No dobra, juz schodzę ze swojej branży xD . Podoba mi sę, że jednak Piotr potrafi złapać kontakt z uczennicami, zaczyna,m bardzo lubić Agnieszkę, ktora wydaje się inteligentna, nawet jesli wygląd na to nir wskazuje. Lubie jej bystrość. Choc mam jednak jeszcze jedno zastrzeżenia do Pana S, nie powinien przeklinać przy uczennicy. Kornelia zas, ma niby nawet trochę lepsza sytuacje. Bo ojciec jej dziecka sie objawił, ale zachowuje sie jak zastraszony, nieco głupkowaty szcźeniak, moze to złe brzmi, ale takie odnoszę wrażenie. Musi się zmienić, w koncu jest juz matką.zapraszam do mnie na nowosc, rozdział siódmy. Zapiski-condawiramurs

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Między Kornelią i Agnieszką jest przepaść. Staram się to możliwie jak najlepiej przedstawić. Aga jest młodsza, ma też mniejsze dziecko i gorszą sytuację finansową, oraz rodzinną. Aga jednak się nie poddaje i walczy o przyszłość jeśli nie swoją, to małej Krysi, a Nela czeka aż wszyscy wszystko za nią zrobią i załatwią.

      Tak, Piotr się weźmie za młodą, ale nie wiem czy spodoba ci się jego reakcja na jej wagary i kłamstwo, bo tam będzie także kłamstwo ze strony Kaśki.

      Błędów było mniej, bo i rozdział krótszy. Dziś postaram się jeszcze dodać kolejny i zajrzeć do ciebie (bo mam cię w kolejce, bo odwiedzam blogi w kolejności i nadrabiam zaległości).

      Pozdrawiam i dzięki za komentarz.

      Usuń
  2. Rozdział wcale nie taki krótki, a nawet jeśli ty tak uważasz, to jego długość całkowicie rekompensuje rozmowa Piotra i Agnieszki. Muszę przyznać, że jak na razie, to moje dwie najulubieńsze postaci. Podoba mi się otwartość i luz, z jaką Piotr podchodzi do swoich uczniów, co powoduje, że zanika bariera nauczyciel-uczeń, i młodzież łatwiej jest w stanie mu zaufać i podzielić się swoimi problemami.
    No i pojawia się nieszczęsny Grey... pozycja cokolwiek kontrowersyjna. O ile kobietom może się podobać, to nie znam faceta, który by przez to przebrnął :D
    Na koniec Kaśka, dziewczyna w trudnym okresie dojrzewania, kiedy to zaczynają się problemy wychowawcze. Pierwsze wagary, eksperymenty z alkoholem, narkotykami, pretensje do całego świata. To też trudny okres dla rodziców, i bardzo dużo zależy od tego, jak sobie z tym poradzą. Najlepsze jest to, że dzieciakom się wydaje, że rodzice nigdy nie byli nastolatkami, są ślepi i łatwo ich oszukać. Prawda i tak zawsze wyjdzie na jaw. Kaśka jest irytująca z tym swoim brakiem szacunku. Piotr nie jest wprawdzie jej biologicznym ojcem, ale jedynym i najlepszym o jakim mogła marzyć. Łączą ich przyjacielskie stosunki, ale mimo wypadałoby używać słowa „proszę", zwracając się do niego i matki.
    Pozdrawiam i mam nadzieję, że wieczorkiem przeczytam następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że Piotr nie do końca chce te barierę uczeń-nauczyciel zniknąć. On po prostu podchodzi do ucznia gimnazjum jak do człowieka i akceptuje, że to już nie dziecko, i że już dawno pożegnał beztroskie dzieciństwo. Ja w swoim życiu spotkałem się z wieloma nauczycielami i większość z nich podchodziła do ucznia w sposób "a co ty masz innego do roboty? Tylko usiąść i się nauczyć", a to nie do końca tak wygląda, bo młodzież i nie tylko młodzież, bo także dzieci mają różne problemy i o tym także będzie wspomniane w rozdziale, gdzie Piotr będzie rozmawiał z Kornelią, zainteresowany tym jak można nie zdać w podstawówce, na dodatek tak wczesnej.
      Zdaniem Piotra dzieci pochodzą z różnych rodzin, mają różne charaktery, przejścia i perypetię za sobą, dlatego podchodzenie do każdego z jedną i tą samą miarą jest bardzo krzywdzące, bo ludzie są różni. On każdemu daje szanse, ale lenistwa nie popiera. Tylko nie zawsze lenistwo jest lenistwem... czasami coś co wygląda na obijanie się ma swój powód głębiej zakorzeniony, albo problem w domu. Jednak tak jak mówię, ja w swoim życiu częściej spotykałem się z nauczycielami zupełnie innego typu niż Piotr, takimi, którzy zapytani o ucznia najpierw powiedzą o jego frekwencji i ocenach, a Piotr zapytany o ucznia będzie się wypowiadał zupełnie inaczej, bo będzie widział w tym młodym człowieku przede wszystkim człowieka z zaletami i wadami, problemami i talentami, a dopiero potem zobaczy w tym kimś ucznia.
      Tak, Greya wtrąciłem, ale bardziej po to by Piotr się momentalnie zmieszał, a potem znowu był w takim "swoim rozgadanym żywiole". Ja przebrnąłem przez pierwszą część trylogii, ale potem sobie odpuściłem. Ja też ze względu na wybór tego samego aktora zarówno jako postać Piotra jak i Szymona z "Otchłani Szarości", chciałem tym Greyem nakreślić, że te dwie postacie mają zupełnie inny pogląd.
      Uważasz, że Piotr jest najlepszym ojcem o jakim można marzyć? Naprawdę aż tak ci w tej roli zaimponował? Ciekawe czy to zdanie się utrzyma aż do końca, bo być może po kolejnym rozdziale uznasz, że był za surowy, albo za mało pedagogiczny.
      Jestem na etapie poprawiania tego rozdziału kolejnego, więc może nawet wcześniej uda mi się go opublikować.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Podobała mi się rozmowa Agnieszki z Piotrem, widać, że on jest całkiem dobrym nauczycielem, interesuje się swoimi uczniami i wydaje mi się, że lubi Agnieszkę, docenia, że pomimo młodego wieku, dziewczyna jakoś daje sobie radę, stara się, a nie tylko oczekuje, że inni za nią wszystko zrobią, bo przecież ona jest taka biedna. Dobrze, że ma pomoc mamy i sióstr, to bardzo wiele, podziwiam, że kobietki potrafią się tak zorganizować, żeby Agnieszka mogła dalej kontynuować naukę. Sama Agnieszka też mi zaiponowała, ma małe dziecko, szkołę, a jeszcze chce sobie dorabiać. Tylko ja nie wiem, czy Piotr rozsądnie robi polecając ją swojej kochance, ale poczekamy, zobaczymy.
    Co do Greya, to przyznam szczerze, że z ciekawości zaczęłam czytać, pewnie jak większosć kobiet, ale nie dałam rady, dobrnęłam gdzieś do połowy pierwszej części i dałam sobie spokój.
    Piotr w pierwszej chwili się zmieszał na pytanie Agi o Greya, ale za moment całkiem zgrabnie wybrnął z sytuacji i przedstawił swoje zdanie, cieszę się, że odpowiedział dziewczynie na pytanie, że nie próbowal unikać tematu.
    Teksty Agnieszki o facetach niby zabawne, w pierwszej chwili się śmiałam z nich, bo to jej co ja takiego komu złego zrobiłam, żeby chłopca rodzić, powala na łopatki, ale za moment przyszło mi do głowy, że dziewczyna została bardzo zraniona przez faceta i stąd jej zdanie na temat płci przeciwnej. Kornelka jest jej zupełnym przeciwieństwem, kombinuje jak może i ma postawę roszczenoiwą, bo mi, bo dla mnie, bo ja. Agnieszka woli liczyć na siebie samą i ewentualnie na mamę i siostry, chce zmienić swoje życie, coś osiągnać, a Korni chce jakoś przez to życie przepłynąć, byle sie nie zmęczyć.
    Kaśka przegina ostro, zachowuje się smarkula jakby nie znała podstawowego słowa, jest tylko cukier mi podaj, pieniądze mi daj, a nie łaska poprosić. Jeszcze ma gówniara pretensje, bo Piotr raczył usiąść i królewnie nie podać, normalnie bezczelny, jak on w ogóle mógł. Bardzo dobrze, że jej zwrócił uwagę i cieszę sie, że Magdalena go poparła, może to da młodej trochę do myślenia. Podobało mi się też, że Magda postanowiła trzymać wspólny front z mężem i nie dała córce pieniedzy na kino i pizzę, bo on zabronił, uważam, że słusznie postąpiła, bo Kaśka się zapomina, jak Piotr daje jej pieniadze i poświęca czas to jakoś nie pamięta, że on jest tylko jej ojczymem, a jak czegoś zabrania, to zaraz wytacza argument, że nie jest jej ojcem, a dla mnie to właśnie on jest ojcem, a nie ojczymem.
    Coś mi sie zdaje, że Kaśka będzie miała przechlapane jak wróci do domu, bo właśnie się wydało, że chodzi na wagary i jeszcze usprawiedliwienia podrabia, bo jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby matka jej pisała, dziewczątko samo sobie napisało, będzie awantura i to wielka, tym bardziej, że to nie był jednorazowy wyskok, tylko kolejny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że większość mężczyzn zmieszałoby się po usłyszeniu takiego pytania od dużo młodszej od siebie kobiety.
      Dlaczego nie przebrnęłaś przez Greya?
      Nie, ona często nie używa takiego argumentu, że on nie jest jej ojcem. Matce mówi może to częściej, ale Piotrowi w twarz powiedziała ja na chwilę obecną raz - w kolejnym rozdziale.

      Usuń
  4. Nareszcie chwila czasu wolnego na przeczytacie się znalazła. Cóż można powiedzieć o tym rozdziale... jak zawsze mi się spodobał. Te "teatrzyki" Szmita są czasem nie na miejscu, ale czasami i zachowuje się zabawnie jak na nauczyciela. Co do "Greya" nie czytałam tego, gdyż mnie nie zainteresowało ani trochę haha xD Za to już Kaśka zaczyna mnie pomału irytować... Jak Piotr jej coś załatwia (te bilety, spędza czas, daje pieniądze) to jakoś nie przeszkadza jej, że nie jest jej ojcem, ale kiedy jaśnie pani, która nawet nie potrafi powiedzieć słowa "proszę" nie dostaje tego czego chce to już- to nie mój ojciec. Niech się ogarnie... Oczywiście posuwa się nawet do kradzieży? To pieniądze Szmita, których nie miał zamiaru dawać jej na pizzę (wystarczy, że na wycieczkę dostała). Jakby tego było mało- wagaruje... Niech Piotr zrobi z nią porządek, bo mnie małolata wkurza xD
    Lecę czytać kolejny rozdział.
    Pozdrawiam Lex May

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaśka jak większość nastolatek przechodzi wiek buntu.
      Piotr to nauczyciel, ale też człowiek i chciałem by był bardzo ludzki, nieidealny, nie do końca poprawny i nie zawsze zachowujący się odpowiednio do wieku i swojego statusu czy rangi.

      Usuń
  5. Naśmiałam się przy tym rozdziale, zwłaszcza podczas rozmowy z Agą. Zauważyłam, że kiedy Piotr rozmawia akurat z tą uczennicą zawsze taki... wyluzowany? Bardziej swobodny? Po prostu prowadzi konwersację zupełnie inaczej niż z Kornelią, ale to może dlatego, że rzeczywiście Agę traktuje troszkę bardziej ulgowo. Kornelia nie przykłada się do nauki, a sam Maciej przecież powiedział, że Szmit nie lubi leni i obiboków, więc zapewne na Kornelkę ma pewne uczulenie i dlatego w stosunku do niej zachowuje się inaczej. Kaśka lubi wagarować, kłamać i robić ojczyma w tak zwane bambuko. Już jestem ciekawa jak zareaguje kiedy dorwie nastolatkę w swoje ręce. I ciekawe, Magda rzeczywiście ją usprawiedliwiała? Gdyby tak było jestem naprawdę ciekawa co na to Piotruś powie, ale na pewno zadowolony nie będzie.
    Kasia może nie jest jego córką, ale przecież ją wychowuje od małego więc ma prawo wiedzieć o jej wszelkich wybrykach. A Magda nawet jeśli chciała dobrze, usprawiedliwiając wagary córki nie pomaga jej w niczym. Wręcz przeciwnie, uczy dzieciaka, że może robić co chce a ona i tak zawsze jakoś te konsekwencje załagodzi.
    Sama Kornelia chyba czuje się trochę niepewnie po wizycie nauczyciela w jej domu i sama nie wie jak powinna się zachowywać. Ale to przecież nic nadzwyczajnego, nauczyciele często odwiedzają swoich uczniów, głównie aby przekonać się dlaczego ci nie chodzą do szkoły. Intryguje mnie ta znajomość i chciałabym aby coś już się zaczęło dziać. Wiem, wiem, Migotka jest niecierpliwa.
    Dobra lecę do następnego. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szmit traktuję Agę ulgowo, bo dziewczyna się stara, a Korni wszystko olewa. Poza tym ona jest swobodna przy nim, to i on przy niej taki jest, a Nelka się go krępuje, tak dziwnie na niego reaguje, więc i on się peszy xD
      Akurat tę rozmowę Agi i Szmita pisało mi się najtrudniej i najciężej. Bo jej tak naprawdę nie miałem i musiałem dopisywać, bo w pierwotnej wersji Spróbuj nie ma wcale Agi, nie ma takiej postaci i muszę ją co jakiś czas tak wplatać.
      Migotka widzę ma brudne myśli, oj brudne, brudne... nieładnie, ciuś ciuś!

      Usuń
  6. Biedny Piotr... Nienawidzę takich poranków. Zwłaszcza, jak powiązane są z chorobą...
    Bardzo dobra lekcja dla Kasi. No mówienie słowa ,,proszę" naprawdę nie boli ;> Moja młodsza siostra ma tak samo. Tylko krzyczy, że coś chce, a jak powie się jej, że nie, to zaczyna się rzucać... Ech...
    ,,W odpowiedzi Magdalena pokręciła głową i zrobiła ostatni łyk kawy." A nie ,,wzięła"? Tak się właśnie zastanawiam, czy można,,zrobić" łyka... XD
    I znowu te przecinki zgubiłeś: ,,Z ciekawości przeczytałem, o czym jest książka... trylogia." - już wstawiłam po ,,przeczytałem" ;> i ,,– Zauważyłam, jak wychodził pan z apteki. Kasia znowu jest chora?" oraz ,,Martwię się, by nie narobiła sobie za dużo zaległości."
    Agnieszka ma naprawdę oryginalną osobowość. Podoba mi się jej humor, zadziorność i tę jej wyjątkowość. Naprawdę dobrze wykreowana postać ;>
    Hehe Kaśka wpadła. No młoda sobie na za dużo pozwala. Chodzi na wagary, grzebie ojcu, jest bezczelna... Rozumiem - wiek dojrzewania i te sprawy XD Ale Piotr ją utemperuje.
    Pozdrawiam!
    nowa-w-hogwarcie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. No to się Piotr doczekał załamania chorobowego.
    Ojeny, brak mi słów... Za szybko chyba to wszystko czytam i po prostu wszystkie słowa ze mnie uleciały i nie wiem, co mam napisać XD
    Świetnie oddajesz zachowanie typowych dziewczyn z gimnazjum. Cieszę się, że w ogóle nie mogę się utożsamić z Agnieszką XD Chociaż całkiem fajna z niej osóbka w tej historii.
    Zdziwiło mnie strasznie zachowanie Kasieńki, taka z niej miła dziewczynka, a tu biednego Piotra rano w chorobie denerwuje, nawet "kradnie" pieniądze, o których zdarzyło się zapomnieć,a mało tego, dochodzi jeszcze wagarowanie!
    Wyczuwam jakieś spiski i kłamstwa przed Piotrem. Jest w zmowie z mamą? A może mama tez nie ma pojęcia o niczym?

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział fajny. Kaśka sobie grabi i coś czuję że to była ściema ze zwolnieniami od jej matki. Piotr się rozchorował ale mam nadzieję że szybko wróci do zdrowia. Dziewczyny natomiast są fajne, widać że się przyjaźnią. Postaram się nadrobię jeszcze dzisiaj rozdziały by być na bieżąco. Zapraszam również do mojej Buntowniczki. Dodałam tam nowe części i zamierzam dzisiaj dodać kolejny, jeśli się oczywiście wyrobię. Pozdrawiam i życzę weny.
    http://buntowniczkazezlamanymsercem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. "– Czekam na Kornelie, by odpisać od niej lekcje" Kornelię
    "Zrobił tak jak mu nakazano i kiedy wychodził już z apteki, to natrafił na wychowawczynie Kaśki." wychowawczynię

    Pojawiają się pierwsze problemy z Kaśką, nie wątpię, że Piotr będzie chciał rozwiązać je czym prędzej, a w jaki sposób pewnie zobaczymy. W sumie w ogóle nie jest mi żal dziewczyny, bo sama sobie zapracowała na taką sytuację, wagary i te sprawy; chociaż bardziej irytuje mnie ten roszczeniowy charakter i mniemanie, jakoby wszystko jej się należało ot tak. Nie wspominając już o kradzieży, która niby nieznaczna, kradzieżą nadal pozostaje.
    Piotr jako nauczyciel, przynajmniej moim zdaniem, sprawdza się całkiem dobrze. Widać, że ma podejście do swoich uczniów, nie daje im wejść sobie na głowę, a z drugiej strony potrafi być nie tylko nauczycielem, co kimś w rodzaju przyjaciela - nie wiem czy to dobre słowo, ale mam na myśli to, że on słucha swoich uczniów, że wie o nich naprawdę sporo i rozumie, np. ta sprawa z pracą dla Agi - widać, że zależy mu na przyszłości dzieci, którymi zajmuje się w szkole i ich relacje nie ograniczają się jedynie do testów i ocen.
    Pozdrawiam i weny!

    OdpowiedzUsuń
  10. No to Kaśce się chyba dobre czasy skończą. Ma dziewczyna pecha trzeba przyznać, że jej nauczycielka jej ojczyma przypadkowo spotkała. Piotrek pewnie da jej popalić, zresztą nawet mu się nie zdziwię.
    Piotr jest ciekawym nauczycielem trzeba mu przyznać, z jednej strony bywa strasznym skurwielem i podłotą a z drugiej potrafi być zwyczajnie ludzki i umie wiele sytuacji zrozumieć. Ogólnie zadziwiający jest fakt, że te dwie dziewczyny są dopiero w gimnazjum a już mają małe dzieci. Może gdzieś taka sytuacja jest często spotykana, ale dla mnie...właściwie w moim otoczeniu zdarzyła się chyba tylko raz. Dlatego naprawdę jestem pod wrażeniem dojrzałości Agi, jeden taki egzemplarz chyba na milion.

    OdpowiedzUsuń
  11. Agnieszka <3 Staje się moją drugą, ulubioną postacią, jest zaraz po Antku, a po nich jest Piotr. Super, że dziewczyna sobie radzi, stara się sama, że w ogóle jej się w tak młodym wieku chce i dojrzała do bycia matką. Kornelia co prawda też nie radzi sobie z Antkiem najgorzej, ale choć starsza to jest znacznie mniej dorosła od Agi.
    Byłam zaskoczona, gdy przeczytałam jakie Piotrek ma poglądy. Chyba nie spodziewałam się po tobie takiego bohatera. Zazwyczaj ciągnęło cię do opisywania szowinistów i brutali, a tu proszę, taki miluś ci wyszedł. Rozumiem, że to miało być całkowite przeciwieństwo Szymona, choć wizerunek ten sam, tak?
    No to Kaśka sobie pograła na nosie. Ciekawe czy Magda wiedziała, czy też nie. Wydaje mi się, że taka pracoholiczka i służbistka jaką Madzia jest nie wystawiłaby córce lewego zwolnienia, a więc córeczka sama coś pokobinowała i jak widać przekobinowała xD

    http://takamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam trochę do nadrobienia, ale zaraz się za to biorę. ;D I dodam bloga do obserwowanych, co bym częściej tutaj zaglądała.
    Piotr to fajny facet. Ma swoje przekonania i zasady, stara się ich trzymać. To dobrze. Jednocześnie stara się także wychować Kaśkę, choć wychowywanie nastolatki, szczególnie takiej, która wydaje się być odrobinkę rozpieszczona, może być naprawdę trudne. Ale dobrze mu idzie. Gdyby tylko Kaśka posłusznie siedziała na czterech literach i nie kombinowała, to byłby sukces. Ale to nastolatka. Nie wysiedzi na miejscu więcej niż piętnaście minut. Jako nauczyciel też się spisuję, a wychowawcę, to sama chciałabym takiego mieć. Zapyta, pomoże, raczej nie ocenia. Teraz pomaga Agnieszce, a jestem pewna, że niedługo pomoże komu innemu. Gdyby takich ludzi było więcej na świecie…
    Kłamstwo ma długie nogi. Kaśka się o tym przekonała na własnej skórze. I pewnie jej małe ’pożyczenie’ pieniędzy też wyjdzie na jaw. Piotr nie wydaje się typem bałaganiarz, który posieje gdzieś pieniądze i ma gdzieś to, czy się znajdą. Nawarzyła sobie dziewczyna piwa. Zupełnie niepotrzebnie. Powinna się cieszyć, że Piotr dobrze wszedł w rolę jej ojca, że się nią interesuje, traktuje jak własne dziecko, tymczasem ona docenia to tylko wtedy, kiedy akurat czegoś chce.
    Nadal mnie nurtują relacje Piotra i Magdaleny. Nigdy są małżeństwem, a naprawdę tego między nimi nie widać. Gdybym ich w ogóle nie znała, a tylko obserwowała z bliska, to za nic nie powiedziałabym, że są małżeństwem. A przynajmniej nie szczęśliwym. Ale to częste zjawisko w dzisiejszym świecie. Dwójka ludzi żyje ze sobą, bo tak jest wygodniej, bo łatwiej, a nie przez uczucia.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Taka trochę zapchajdziura ten rozdział, ale to dobrze, bo i takie są potrzebne dla zastopowania akcji i podsycenia ciekawości czytelnika. Ja to podzielam los Piotra, bo też chora jestem i z załzawionymi oczami wszystko nadrabiam. Mam zajęcie na te cierpienie, może jakoś szybciej mi zleci! C:
    Widzę, że nauczyciel trochę sobie porozmawiał na luźniejsze tematy z uczennicami. Ach, ta technologia. Kiedyś to się po zeszyty szło, a ja teraz też „hej, wyślesz mi zdjęcia?” i się przepisuje, wlepiając oczyska w monitor. O wiele szybsze, no ale, ale… ale jednak nie to samo :D. Widzę, że pasierbica Piotra nieźle sobie w kulki leci. Pyskuje, podkrada pieniądze i jeszcze kłamie. Chyba jej się dostanie, co?
    Biegnę dalej,
    CM Pattzy

    OdpowiedzUsuń
  14. Dotarłam do rozdziału na którym dopadł mnie ostatnio taki leń, że nie czytałam dalej. Może nawet lepiej, bo po tej przerwie czyta mi się o wiele lżej i przyjemniej; swoją drogą, zdążyłam już zapomnieć jaki lekki, przyjemny styl masz. Nie, nie mam tutaj na myśli opowiadania, bo to oczywiste, że temat jest… dość trudny, chociaż większości z nas niestety znajomy. Ale sam tekst pochłania się błyskawicznie, co bardzo mnie cieszy, bo najgorsze, co może być, to narracja przy której czytelnik się męczy.
    Ach, Kaśka, Kaśka… Dziewczyna przy której tylko załamać ręce. Po prostu „uwielbiam” takie roszczeniowe podejście, ale cóż poradzić – część młodzieży właśnie taka jest ;] Piotr całkiem ładnie sobie z nią poradził i to pomimo tego, że jest chory. Czyżby zaraził się od Antosia? Oj, w takim razie mały narozrabiał pomimo tego, że nawet o tym nie wie. Ogólnie podoba mi się ta scena, zresztą tak jak i to, co dzieje się między Piotrem a Magdą. To jest ten szczególny rodzaj uczucia, który doceniam; nie chodzi o słodzenie sobie, pocałunki i co tam jeszcze. Dojrzałe uczucie widać w codziennych czynnościach, nawet w pytaniu o samopoczucie czy chęci wyręczeniu w robieniu śniadania… Ale Piotr ze swoim charakterem jest na to zbyt dumny. ;]
    I ten tekst Kaśki, że on nie jest jej ojciec… Dobrze, że tego nie słyszał, bo raczej nie byłby zadowolony. Dziewczyna nie zdaje sobie sprawy z tego, ile ma i co może stracić, co niby rozumiem z racji wieku (chociaż sama taka nie byłam), ale i tak trafia mnie na samą myśl, co ma w głowie. Egoistka jedna. Kiedyś zrozumie, mam nadzieję…
    Jestem niezmiennie zaskoczona tym, jak Piotr może zachowywać się względem uczniów. Lubi Angieszkę i to widać; jak rozumiem, ich relacje rozwinęły się, kiedy przychodził do niej na nauczanie indywidualne. Jak rozumiem, docenia to, że dziewczyna się stara, bo to widać – godzi dziecko i szkołę w miarę możliwości. To dobrze, że pomimo popełnionego błędu nie traktuje córki jak kary, która z jakiegoś powodu ją spotkała; nie wykorzystuje tego. Co prawda jest bezpośrednia i wygadana, ale ja tam dziewczynę lubię – zresztą jak i Szmit, który niejako właśnie pomaga załatwić Kolorowej pracę. No i ta rozmowa o Greyu i wszystkim innym… Książki nie cierpię, więc Piotr ma u mnie kolejnego plusa – tu nie ma się czym zachwycać. No, ale wystarczy tych moich osobistych opinii, bo kwestia „Pięćdziesięciu twarzy Greya”, to temat rzeka, więc i do wieczora czasu by mi nie starczyło na przedstawienie tego, co myślę.
    Wisienka na torcie: zakończenie z nauczycielką Kaśki. No ja wiedziałam, że dziewczyna coś kombinuje, zwłaszcza jak urwała się z zajęć, zostawiając plecak w domu. Co te dzieci mają w głowach, to ja nie wiem. Nauczycielce też gratuluję nadmiernego zaufania do młodzieży. Ktoś oberwie, a ja mam nadzieję, że będzie to pewna rozpuszczona małolata, która ma zdecydowanie zbyt wiele… Nie, nie uznaję bicia – ale porządne kazanie i kara bez wątpienia byłyby tutaj na miejscu.
    Przechodzę dalej, bo czuję niedosyt. Rozdział wcale nie jest taki krótki – gdyby tak było, zdecydowanie nie mogłabym napisać aż takiego komentarza ;)

    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  15. Udało mi się dotrzeć tutaj

    No Kaśka to taki zepsuty bachor. Nie chodzi mi wcale o wyciąganie kasy, ale właśnie taki kompletny brak szacunku. Chociaż, jakby nie patrzeć, z takimi rodzicami, to jaka ma być? Chyba nie normalna.

    Piotra lubię z każdym zdaniem coraz mniej ;p No nauczyciel, który tak rzuca kurwami na prawo i lewo, niech się człowiek kultury nauczy. Ja rozumiem w swoim gronie, ale przy dzieciakach? Ten jego wywód o Greyu też mało przekonujący ;p

    No i zastanawiam się, jak rozwiążą sprawę z tą dzieciarą ;p Zobaczymy

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń