Piotr
Szmit dotarł taksówką na jedno z osiedli, mieszczące się na
obrzeżach miasta. Nakazał taksówkarzowi przystanąć nieopodal
nieuczęszczanego wiaduktu kolejowego. Z daleka już widział
imprezującą pod nim młodzież. Te dzieciaki nawet się nie kryły
z tym, że tam są i że piją, bo kilka pustych puszek dostrzegł z
oddali, jak leżały przy porzuconych torbach i plecakach. Poczuł
nieodpartą ochotę zapalenia papierosa, ale niestety paczkę
pozostawił przy kasku, w pokoju nauczycielskim. Wcisnął więc
dłonie do kieszeni dżinsów i ruszył przed siebie. Od razu poznał
znajomą bluzę, fioletową w zielonego Androida na plecach. Nie
przejmując się grupką, która tworzyła koło i piła trzy tanie
wina, które krążyły z rąk do rąk, stanął za pasierbicą i
oparł się o pobliską ścianę. Osoby stojące naprzeciwko go
zauważyły i wytrzeszczyły swoje oczy. Odpowiedział im tym samym,
a ponadto złośliwie się uśmiechnął i sięgnął po papierosa,
którego Kaśka właśnie kierowała do swoich ust. Dziewczyna
wzdrygnęła się wystraszona i zaczęła rozglądać do tyłu oraz
spoglądać do góry. Nie spodziewała się Piotra, dlatego pierwsze
pytanie jakie do niego skierowała, brzmiało:
– Co
tu robisz?
– Stoję
– odpowiedział i zaciągnął się papierosem, ciesząc
jednocześnie z tego, że ktoś był na tyle uprzejmy, by go
wcześniej odpalić, gdyż zapalniczki też przy sobie nie posiadał.
– I palę – dodał, wypuszczając gęsty, nieprzyjemny w zapachu
dym ze swoich płuc.
Kilka
osób zaczęło się śmiać, jeszcze inni skrycie uśmiechać, a
kolejni zupełnie zaniemówili. Kaśka z początku należała do tych
ostatnich, ale z czasem zaczęła się drwiąco cieszyć. Piotrek
postanowił jednak to zignorować. Uznał, że publiczne kłótnie na
nic się zdadzą, a im bardziej on będzie czemuś przeciwny, tym
Kaśka mocniej będzie chciała mu dopiec. Oczywiście tego
wszystkiego nie uczyli na studiach pedagogicznych. To wszystko
wynikało z jego doświadczenia i kontaktów z młodzieżą, nie
tylko tą w szkole, ale także na świetlicy PCK, gdzie za młodu
często chodził, jeszcze jako nastolatek i pomagał młodszym
dzieciom w odrabianiu lekcji. Teraz gdy tak o tym myślał, zapytał
samego siebie czy już wtedy czułem powołanie i wiedziałem co
będę w życiu robił?
Piotr
z pewnością nie przewidział, że w jego życiu pojawi się
nastoletnia ciąża jego dziewczyny, potem żona karierowiczka oraz
jej córka, którą pokocha jak własną, i z którą będzie się
użerał, gdy dopadnie ją wiek nastoletniego buntu, podsycanego
nagłą, trudną sytuacją w domu, za którą czuł się
odpowiedzialny.
Szatyn
zagryzł więc zęby, wcześniej odsuwając papierosa od swoich warg.
Mierzył się spojrzeniem z Katarzyną i to on pierwszy spuścił
wzrok.
– Będzie
lepiej jeśli wrócimy razem do domu – zadecydował.
– Nie
mam... – zaczęła i już miała krzyknąć:- zamiaru!
Jednak
ją przed tym powstrzymał, nagłym chwyceniem za remie i złowrogim
szeptem:
– Nie
chcę ci robić wstydu przy przyjaciołach, a uwierz, potrafiłbym.
– Nie
jesteś moim ojcem, by...
– Tak,
tak, już to słyszałem – zbagatelizował jej ton i wypowiadane
słowa. Nachylił się po plecak nastolatki i zaczął iść w stronę
taksówki. – Idziesz ze mną czy mam zrobić koło dupy tobie i
twoim koleżkom, i wezwać na was policję? – zapytał, nawet nie
odwracając się w stronę młodzieży. Jedynie na moment przystanął,
zaciągnął się ostatnie dwa razy papierosem, niedopałek zdeptał
i ponownie zaczął zmierzać w stronę taksówki.
Kaśka
nie miała innego wyjścia jak tylko podążyć za nim, gdyż tego
właśnie oczekiwali od niej znajomi, którzy chcieli się dalej
bawić, a jednocześnie pragnęli uniknąć problemów.
Szmit
otworzył drzwi przed dziewczyną, ale nie powiedział ani słowa.
Rzucił plecak na jej kolana w sposób szczególnie agresywny.
Brunetka nawet poczuła, że zrobią jej się od tego siniaki na
udach. Wsiadł z nietęgą miną, zajmując miejsce z tyłu, obok
pasierbicy, podał adres taksówkarzowi i wyjął telefon komórkowy
z kieszeni. Poinformował policję o tym co przed chwilą rozgrywało
się na jego oczach, a potem wyrwał Kaśce smartphone z dłoni,
zanim zdążyła ostrzec swoje, nieszczególnie przypadające mu do
gustu towarzystwo.
– Co
robisz!? – krzyknęła na niego.
– Z
głupim się na rozumy pozamieniałaś? – zapytał z krzywą miną,
a potem ją wyśmiał w taki sposób, jakby była najbardziej żałosną
osobą, jaką miał okazję oglądać. Po chwili jednak się
opanował, bo przypomniał sobie, że rozmawia tylko i jedynie z
jeszcze dzieckiem, a nie dorosłą kobietą. – Nie takim tonem po
prostu, co? Chyba sobie za te wszystkie lata nie zasłużyłem na
brak szacunku, prawda? – dopytywał szybko, nerwowo.
– Mam
ci dziękować na kolana za to, że przygarnąłeś mnie i mamę?
– Bardziej
to ona mnie przygarnęła – przyznał, bo Magdalenie naprawdę
wiele w swoim życiu zawdzięczał. Gdyby nie ona, pewnie nigdy nie
podołałby dorosłości, ukończenia studiów, podjęcia pierwszej
pracy w zawodzie. – Jesteś za młoda, by to oceniać. Zrobiłem co
chciałem i nie, nie masz padać przede mną na kolana. Córka przed
ojcem nie powinna, nie wypada – rzucił chamowato, przez zaciśnięte
zęby, ale zaraz potem się uśmiechnął, bo usłyszał śmiech
nastolatki.
Kaśka
nie dała rady powstrzymać tej reakcji, bo przypomniała jej jaki
ojczym potrafi być zabawny, gdy jest cyniczny i ironiczny. Ona
zawsze rozumiała jego poczucie humoru, choć jej matka uważała je
za prostackie.
Szmit
widząc, że nieco rozładował atmosferę, postanowił podjąć
próbę rozmowy, która miałaby poprzedzić opierdol, jakim miał
zamiar uraczyć gówniarę, gdy już będą sam na sam.
– Gdzieś
ty spędziła noc, co?
– U
koleżanki – odpowiedziała szczerze. – Naprawdę – dodała,
widząc jego nie do końca przekonaną minę.
– Dlaczego
nie w domu?
– Nudziłam
się.
– Na
tyle, by znowu nie chodzić do szkoły, tylko się włóczyć Bóg
wie gdzie i z tymi... tymi... brak mi słów na twoich nowych
znajomych, po prostu.
– I
powiedział to facet, który zadał się z dziwką – syknęła,
nawet na niego nie patrząc.
– Coś
ty powiedziaa? – zapytał niewyraźnie, pomijając „ł”. –
Kaśka, nie przeciągaj struny, ja ci dobrze radzę. Nie masz prawa
tego oceniać, a już na pewno nie masz prawa się tak do mnie
odzywać, ani wypowiadać o kimś kogo nawet nie znasz. Ja sobie na
pewno na to nie pozwolę.
Dziewczyna
by dać mu do zrozumienia, jak bardzo ma go w nosie, założyła ręce
na piersi i spojrzała w boczną szybę.
– Jesteś
na mnie zła. Okay, do tego masz prawo. W twoim mniemaniu porzuciłem
twoją matkę. Na pewno sądzisz, że ciebie też, ale to nie jest
tak. Rozstałem się z żoną, a nie z córką, bo nieważne co
zrobisz, co powiesz, jak się zachowasz, ani jak bardzo mnie to
zaboli, bo to nic nie zmieni. Nieważne jak mocno mi dokopiesz, to ja
nie zrezygnuję, zawsze będę twoim ojcem. – Spojrzał na
pasierbicę, która stała się ukryć, jak mocno szklą jej się
oczy. – I to właśnie, ta dziwka, jak sama ją nazwałaś, mi to
uświadomiła. – Zamilkł. Oparł się wygodniej i przetarł
zmęczone powieki.
W
końcu dojechali na miejsce i ku zdziwieniu ich obojga, żadne z nich
nie miało kluczy. Kaśka poinformowała, że te jej zostały u
koleżanki, a koleżanka pod wiaduktem, wraz z innymi, na których
nasłał policję. Oczywiście mówiła to w pełni oburzonym tonem.
Piotr
usiłował się dodzwonić do Magdy i za drugim razem mu się to
udało. Jeszcze żona powiedziała mu, że będzie późno, ucieszyła
się z odnalezienia córki i zaproponowała, by zabrał ją do
siebie, i swojej nowej dziewczyny. Piotrek właściwie nie miał
wyjścia, więc na to przystanął. Nie miał zamiaru jednak po raz
kolejny płacić za taksówkę, uznał, że to niedaleko, i że mogą
się przejść. Pod samą kamienicą, przed wpisaniem kodu, ostrzegł:
– Nie
waż się powiedzieć czegoś głupiego, bezmyślnego, bezczelnego,
czy wulgarnego, bo wtedy sobie porozmawiamy inaczej i ja Kaśka nie
żartuję. Sandra już się źle czuje z tym, że u niej mieszkam.
– Ta,
na pewno, już widzę jak ona się źle czuje – zadrwiła.
– Zrozumieliśmy
się? – dopytywał.
– Może
– bąknęła i weszła na klatkę schodową.
Piotrek
dogonił ją jednym krokiem i szarpnął za ramie, po chwili
przyszpilając do ściany. Szturchnął, bo zaczęła mu się wyrywać
i wciąż trzymając jedną dłonią za rękę, drugą ścisnął
pyzate, rumiane policzki.
– Mam
dość takiego zachowania, dość twojej bezczelności i jeśli
naprawdę nie chcesz – zaczął się unosić – bym stracił
cierpliwość i przyłożył ci pachem nawet na tej klatce schodowej,
to się, kurwa, uspokój! Teraz zrozumiałaś?
Wystraszona,
bo nigdy wcześniej nie widziała ojczyma tak mocno zdenerwowanego,
przytaknęła ruchem głowy, a potem szepnęła:
– Tak.
– W
takim razie na górę zapraszam. – Wskazał kierunek. – trzecie
piętro – dodał i podążając za małolatą, zastanawiał się
jak ma wytłumaczyć jej obecność Sandrze.
Na
górze okazało się, że nie musiał nic tłumaczyć. Sandra właśnie
stawiała szklaną miskę z sałatką na stół.
– Dołożę
talerz – rzuciła i wyłączyła telefon komórkowy, który
wcześniej trzymała przy uchu, wspierając go ramieniem. – Rozgość
się. Kaśka, tak? – zapytała dziewczynę.
Nastolatka
przytaknęła ruchem głowy, ale nie odezwała się ani słowem, na
co Piotrek zareagował spojrzeniem pełnym dezaprobaty i warknięciem:
– Języka
w gębie nie masz!?
– Piotr
– szepnęła karcąco Sandra i chwyciła go za ubranie w okolicy
ramienia. – Pozwól ze mną, a ty – tu spojrzała na Katarzynę –
się rozgość.
Brunetka
zaciągnęła kochanka i poniekąd też konkubenta do pokoju.
Zamknęła za sobą drzwi.
– Co
ty wyprawiasz? – zapytała.
Zacisnął
szczękę do granic możliwości, a potem wyznał z gestykulacją
pełną irytacji, a nawet totalnego wkurwienia:
– Szlag
mnie trafia, jak słyszę jej...
– To
nie powód, by je grozić. Nigdy taki nie byłeś. Co się z tobą
porobiło?
– Grozić?
– zapytał i przysiadł na podłokietniku granatowej kanapy.
– Jak
zdejmę pacha, to – zacytowała, przerywając w połowie. Widząc
pytającą minę Szmita, od razu udzieliła mu odpowiedzi. – Nie
zablokowałeś telefonu i...
– Aha
– syknął. – I co się dziwisz? Chodzę przez gówniarę
rozdygotany, że sam nie wiem co czynię – zrzucił winę na
sytuację, omijając przy tym własną nieuwagę.
– Nie
temu się dziwię. Po prostu, wyjaśnijmy sobie coś –
zaproponowała – to dziecko i tylko dziecko.
– To
nie powód, by...
– Nie
wiesz jak to jest, gdy rodzice się rozwodzą! – przerwała
podniesionym tonem. – Piotruś... ty nie jesteś aż taki surowy. –
Położyła dłonie na jego klatce piersiowej, przykrytej ubraniem, a
potem stanęła na palcach, by musnąć w krzywy nos. – Odpuść
jej. Pokaż, że po prostu zawsze będziesz, przecież ona to
wszystko tak z niepewności...
– Obrończyni
uciśnionej młodzieży się znalazła – zadrwił, chwytając
brunetkę za nadgarstki, okręcając tak, by znalazła się w
miejscu, w którym on uprzednio stał i pchnął na tyle silnie, by
opadła pupą na kanapę, ale też na tyle delikatnie, by przy okazji
niczego sobie nie zrobiła. Wyszedł z pokoju.
Szmit
wskazał dłonią na stół i polecił Kaśce, by usiadła. Ta
zawahała się, więc powtórzył:
– Siadaj,
bo ja chcę skorzystać z obiadu, bo uwierz, tutaj to jest rzadko
spotykane. Zjesz, potem pooglądasz telewizję, w tym czasie pewnie
już twoja matka wróci do domu. Odwiozę cię i tam sobie wszystko
wyjaśnimy.
Zapadło
niezręczne milczenie, które nie było spowodowane pojawieniem się
Sandry, gdyż nawet przed tym jak ona zasiadła do stołu,
towarzystwo nic nie mówiło. Piotr rozglądał się po wyjątkowo
wysprzątanej kuchni, zdając sobie sprawę, że i w pokoju panował
niebywały jak na Sandrę porządek, Kaśka dłubała w talerzu, a
kochanka jej ojczyma karmiła swoje dzieci, zrzucając na podłogę
to smakowitsze kąski. Oczywiście wcześniej dmuchała, by jej
pupile nie sparzyły sobie języka kawałkami gotowanego w sosie
pieczeniowym kotleta. Potem Katarzyna faktycznie poszła oglądać
telewizję, a Szmit zajął się zmywaniem, bo ponad wszystko pragnął
zająć czymś dłonie, a przy okazji, choć może właśnie przede
wszystkim – myśli.
W
końcu nastał moment, gdy odwiózł nastolatkę do domu i za zgodą
Magdaleny, sam przekroczył jego próg. Ciemna blondynka nakazała
córce, by poszła do swojego pokoju, tłumacząc się tym, że musi
z mężczyzną porozmawiać.
W
tamtym momencie Piotrek spodziewał się wszystkiego. Każdego
rękoczynu, mocnych, ostrych, niecenzuralnych słów, a nawet
wywalenia za drzwi za pomocą stanowczego wypchnięcia. Nic takiego
jednak nie nastąpiła. Zamiast tego kobieta objęła go nieporadnie,
przyłożyła połowę twarzy do jego klatki piersiowej i płacząc,
poprosiła, by wrócił do domu. W odpowiedzi otworzył szeroko oczy
i nabrał powietrza. Zaniemówił na dłuższą chwilę, a z piętra,
dokładnie z pokoju Kaśki, dobiegły do jego uszu słowa piosenki:
Tu
jest moje miejsce (twoje miejsce),
nigdy
nie opuszczę go.
Tu
bije moje serce (twoje serce),
trzyma
mnie tu właśnie to...
(Silesian
Sound System & Ewa - Moje miejsce)
Dowcipniś z tego Piotra, to jego "stoję" i "palę" rozwaliło mnie. Nie wiem czy mnie byłoby stać na takie opanowanie, jakbym znalazła moje dziecko, które zwiało z domu, a teraz pali i pije w nieciekawym towarzystwie. Z drugiej strony Piotr wie, że jakby zaczął teraz krzyczeć, czy na siłę próbował zabrać Kaśkę, to byłoby tylko i wyłącznie gorzej, młoda poczułaby się upokorzona i chciałaby pokazać, że nie może nią rządzić i ma go głęboko w poważaniu. Poza tym tą groźbą wezwania policji nie dał córce wyjścia, zmusił ją do kapitulacji, tak przynajmniej mogła zachować twarz przy przyjaciołach,no i chciała być wobec nich lojalna. Tylko niestety Piotr i tak zadzwonił na policję, coś mi się zdaje, że na nic jej poświęcenie i tak będą mieć do niej pretensje.
OdpowiedzUsuń"Zrobiłem co chciałem i nie, nie masz padać przede mną na kolana. Córka przed ojcem nie powinna, nie wypada" - jak to przeczytałam to nie mogłam przestać się śmiać, ma facet poczucie humoru, haha.
Ja rozumiem oburzenie Szmita, że nie podobają mu się słowa Kaśki, że zadał się z dziwką, ale staram się też zrozumieć zachowanie młodej. Zasadniczo smarkula nie ma prawa robić mu wyrzutów z tego powodu, bo jej niby to nie dotyczy, to nie ją zdradził, to nie z nią ma się rozwieść, ale to tylko tak się mówi, to już nie mała dziewczynka, która nic nie rozumie, ona czuje się w pewien sposób właśnie zdradzona i porzucona, zburzył się jej poukładany świat. Zranił ją, więc teraz chce zranić jego i taki wybrała sposób, na zasadzie, hej, ja tu jestem, wszystko widzę, wszystko słyszę, też mam uczucia, to takie wołanie o pomoc, o uwagę o zainteresowanie. Bo słowa ranią bardziej niż uderzenia, bo najbardziej ranimy tych na których nam zależy, których kochamy.
Cieszę się, że Piotrek stara się spokojnie z córką rozmawiać, a przede wszystkim, że zapewnił ją, że bez względu na wszystko on nadal będzie jej ojcem, jej to jest teraz najbardziej potrzebne, ta pewność, że nadal ma ojca, nawet jak tego nie okazuje i kąsa jak wygłodniałe i wściekłe zwierzę.
Nie podoba mi się, że Magda po raz kolejny zostawiła Kaśkę i Piotra samym sobie, najpierw rozpacza, że córka jej zaginęła, a później każe im czekać na siebie do wieczora, znowu coś lub ktoś był ważniejszy.
Sandra ma dobre serduszko, broni Kaśki, bo ona sama na własnej skórze doświadczyła, jak to jest kiedy rodzice się rozstają, ona zdaje sobie sprawę co Kasia może teraz czuć.
Przyznam szczerze, że takiego obrotu sprawy to się nie spodziewałam, że Magda rzuci się w objęcia męża i poprosi, żeby wrócił. Piotr też się tego nie spodziewał, zaskoczyła go, ciekawe co on teraz zrobi, jaką decyzję podejmie. Tu jakby nie było ma dom, żonę i córkę, jednym słowem rodzinę, a tam ma kochankę, która deklaruje, że go nie chce na stałe.
No i jestem bardzo ciekawa ich rozmowy z Kaśką, jak to wszystko przebiegnie, z jednej strony, uważam, że należy jej się porządny opierdol, a z drugiej strony, to przecież dziecko i trzeba o tym pamiętać.
Piotr musiał sie trzymać na wpdzy, ale moze tez dlatego, ze hest świadom, dlaczego kaśka jest na niego az tak cięta. Zastanawiam sie, co zrobi; ma dylemat; musi na spokojnie orzemyslec, z ktora Kobieta pragnie byc i tylko o te jedna walczyć. Ciekawe, jak to rozwiążesz. Zapraszam na nowosc na zapiski-Condawiramurs
OdpowiedzUsuńJak już widać po kolejnym rozdziale - on nie miał czasu spokojnie pomyśleć. Akcja za szybko poszła i facet poległ. Więc ja tego nie rozwiązałem, ja jeszcze bardziej to poplątałem.
UsuńCo do odwiedzenia twojego bloga, to na pewno odwiedzę. Jutro zamierzam uporządkować w końcu bałagan jaki mam w zakładkach, także ten na autorskim i wtedy z pewnością zerknę, także na twoje miniaturki, bo ostatnio mi ktoś je polecał i czuję, że nie mogę sobie ich odmówić.
Hej! Chciałam powiedzieć, że przeczytałam i... i zdębiałam. Ja tu już się nakręciłam, że Magdalena to przeszłość, a tu nagle taka prośba z ust kobiety. Zastanawia mnie dlaczego ona nagle chce by Piotrek wrócił, skoro sama go wywaliła i jakby nie patrzyć z jego winy, bo ją zdradził (chociaż ja taką babkę też bym kantem puszczała na prawo i lewo). Ja już widziałam urywek kolejnego rozdziału i już wiem, że postawa Piotra mnie zawiodła, ale o tym dokładniej napiszę pod kolejną częścią.
OdpowiedzUsuńBałam się, że kiedy Piotrek pojedzie po Kaśkę, wywiąże się jakaś awantura, ale wszystko przebiegło w miarę spokojnie. Podobało mi się, że mężczyzna się nie ugiął i dał nastolatce taki komunikat typu: wóz albo przewóz. Kaśka nie miała większego wyboru, albo pojedzie z nim, albo wezwie policję. I cieszy mnie, że nawet jeśli Kaśka wybrała tą pierwszą opcję, to Piotrek nie popuścił i zadzwonił na komisariat. Jestem ciekawa czy do tej "poważniejszej" rozmowy między Piotrem i Kaśką dojdzie, a jeżeli tak, to jak ona będzie wyglądać. Chyba nie chciałabym aby oboje na siebie wrzeszczeli i wyrzygiwali wspólne żale. Według mnie powinni usiąść i porozmawiać na spokojnie, ale nie jestem pewna czy w ich przypadku to możliwe.
Wybacz, że tak krótko, ale nie mam siły na naskrobanie czegoś większego i głębszego analizowania tekstu. Chciałam Ci tylko dać znać, że przeczytałam i jeżeli poczuję się lepiej, to wrócę jeszcze dzisiaj i nadrobię kolejny rozdział.
Pozdrawiam!
Trzeba przyznać, że Piotr nieźle rozegrał tą sytuację z Kaśką, choć jednak dzwonienie po policję mógł sobie mimo wszystko darować. Zdziwiłam się kiedy zdecydował zabrać Kate do swojej kochanki, rozumiem, że warowanie pod drzwiami w oczekiwaniu na Magdę to nie byłby najlepszy pomysł, ale mimo wszystko...co dopiero rozstał się z żoną i zabiera córkę do kochanki... nic dziwnego, że Kate nazwała Sandrę jak nazwała. Co prawda nie powinna, bo nie wie jak sytuacja wgląda na prawdę, nie zna szczegółów, ale komentuje tak jak ona to widzi, a w jej oczach Sandra nie jest nikim więcej niż dziwką, która rozwaliła jej rodzinę.
OdpowiedzUsuńPiotr rzeczywiście nieźle się na młodą zdenerwował, w sumie Sandra mnie zaskoczyła stając w jej obronie. Moim zdaniem całkiem niepotrzebnie to robiła, takie wiadro zimnej wody na łeb dobrze młodej zrobi.Ja rozumiem, że ona teraz znalazła się w trudnej sytuacji, ale jednak wagary i imprezy to się chyba dużo wcześniej zaczęły. Jak raz czy dwa Piotrek krzyknie, szarpnie nią czy pogrozi to jej tylko na dobre wyjdzie.
Co do Magdy to... mnie wmurowało, facet ją zdradza, odchodzi od niej a ta się jeszcze do niego przytula i wyje żeby wrócił. Rozumiem przywiązanie, miłość i te wszystkie pierdoły, ale miejże kobieto swój honor.
Jak dobrze wrócić tutaj po czasie i poczytać Twoją twórczość :)
OdpowiedzUsuńPoczątek zaskoczył mnie, a raczej poczynania Piotra i to, w jaki sposób radzi sobie z Kaśką. Ona stała się tak zbuntowana wobec ojczyma, że nie spodziewałam się, że coś ją przekona do pójścia za Piotrem. A jednak ten facet jest przekonujący i może być nawet cholernie groźny... Nawet mnie by przeraziło, gdyby taki facet krzyczał na mnie w ten sposób, jak krzyczał na pasierbice.
Cieszy mnie to, że Sandra spróbowała chociaż wyjaśnić Piotrowi jego karygodne, a zarazem słuszne zachowanie. Mimo, że Kaśka jest, jaka jest, albo raczej - jaka się stała - należy trochę dać jej luzu, w końcu przeżywa strasznie to, że rodzice biorą rozwód...
A nie, momencik, jednak nie biorą! :D Strasznie mnie wzruszyła końcówka. Przebaczenie, rozpłakana Magdalena... To było takie może typowo filmowe/serialowe, ale jestem jedną z tych, które takie momenty jednak uwielbiają ;)
Powiem tak, Piotr... Piotr to już samo imię mówi za siebie. Ja choć może nie do końca ufam znaczeniom itd, to jednak do każdego Piotra na jakiego w życiu trafiłam zapałałam sympatią, oni są tacy... zabawni, weseli, normalni - zazwyczaj, bo gdzieś tam przewinął się w moim życiu jeden wyjątek, ale... Ostatnio nawet z koleżanką rozmawiałyśmy, że Piotrki to mają coś w sobie i twój bohater także to coś w sobie ma. Ja jako kobieta, która jest przeciwna zdradzie, oddania własnego dziecka do adopcji, takiej nauczycielskiej wredności, nie potrafię Piotra skreślić i go nie lubić, pomimo że on zdradza, dziecko porzucił, a nauczycielem potrafi być tak okropnym, że chyba sama bym jego lekcji unikała, gdyby nauczał przedmiotu, którego bym nie lubiła i którego nie umiałabym się nauczyć.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ponad wszystko jego podejście do Kaśki. On dziwnie w sobie łączy tę ojcowską miłość, troskę, żartobliwe pogawędki z dozą surowości, stanowczości i chyba śmiało mogę stwierdzić, że to co Kaśka do niego odczuwa to nie jest strach, a zwyczajny respekt, przynajmniej momentami. Nie będę Piotra ganić za groźby, ani Sandry popierać w tym jak stanęła niczym tarcza obronna. Myślę, że oboje mają swoje racje, ale Piotr tutaj jest ojcem, to jego zadaniem jest wychować, a Sandra... ona kieruje się własnym doświadczeniem i czyni tak jak sama by chciała by względem niej czyniono, gdyby ona była na miejscu Kaśki.
No i końcówka... Magdalena. Czyżby nareszcie nastał czas na skruchę. Ja ciągle uważam, że on jest rozdarty, że kocha żonę za przeszłość, a Sandrę za przyszłość jaką może mu dać.
Ale mnie ten Piotr wpienia hahaha. Serio, wkurza mnie niesamowicie. To taki typ człowieka, z którym nie chciałabym mieć do czynienia. Ale tak czy inaczej - wyrzucaniu niedopałków na ziemię mówię stanowcze NIE.
OdpowiedzUsuńWciąż nie podoba mi się, jak on traktuje przybraną córkę. Mam na ten temat to samo zdanie co kiedyś, za dużo w nim agresji. Nie uważam, że tłuczenie dziecka do czegokolwiek prowadzi. Dla mnie agresja jest przejawem słabości i chociaż można ją uzasadnić często, to do niczego nie prowadzi. Wystarczy spojrzeć na rodziny patologiczne, gdzie drą się niemal bez przerwy, a ich dzieciaki i tak rosną na chuliganów, co sami ich potem będą tłuc. Tak czy inaczej dla mnie Piotr właśnie taki jest - patologiczny. Tym bardziej zastanawiam się, co się stało z jego biologicznym dzieckiem.
Co do samej końcówki, to podobała mi się. Chociaż dalej sądzę, że Magda to trochę taki kozioł ofiarny w twojej opowieści. Jakkolwiek Piotr nie zachowa się jak palant, a Kaśka jak rozwydrzony bachor, to Magda i tak zawsze będzie tą najgorszą. Dla jej zachowania nie ma żadnego usprawiedliwienia, po prostu nie.
No i coś czuję, że Piotr nie zostanie w domu, chociaż takie pozytywne odbudowywanie rodziny być może wyszłoby na plus... może, bo w sumie Magda pewnie i tak niczego się nie nauczy.
Pozdrawiam!