Dwie,
krótkie ulice od starej, zabytkowej kamienicy, w której mieszkała
Izabela teraz już nie tylko ze swoją córką i jej synkiem, ale
także z konkubentem tej właśnie córki i ojcem małego Antosia,
stał niski, ale oszklony i wyglądający na niezwykle nowoczesny
budynek. Schody w nim były wykonane z jasnego drewna,
przypominającego barwą kość słoniową, a pomieszczenia były
duże i przestronne, utrzymane w kolorystyce bieli i szarości. Nie
był to budynek mieszkalny, a biurowy. Wszystkie drzwi były
jednakowe, a okna w każdym pokoju pięły się od samej podłogi po
sufit. W jednym z takich pomieszczeń stała na środku kobieta w
idealnie skrojonym na miarę, eleganckim kostiumie. Jedną dłoń
miała wspartą na biodrze, a drugą podrygiwała własnym mężem i
wskazywała mu miejsce gdzie ma przestawić czarno-chromowane biurko.
–
Tam
już stało – upomniał delikatnie, ale jego krzywy, sztuczny
uśmiech zdradzał irytacje i wzburzenie, które się w nim
wzbierało.
–
Tak,
wiem, kochanie, ale tam właśnie chyba było najlepiej – wyjaśniła
i podeszła do parapetu w celu włączenia elektrycznego czajnika i
przygotowania kawy.
–
To
chyba czy na pewno? – zapytał prostując się i wciskając dłonie
do kieszeni. – Może się dobrze zastanów zanim znowu będę je
targał kolejny raz przez cały pokój! – Jedną dłoń wyjął z
kieszeni i rozpoczął gestykulacje jakby chciał jej przypomnieć,
że targał owe biurko z tego kąta do tamtego kąta, a potem jeszcze
do kolejnego.
–
Gabinet
– poprawiła go.
Piotr
spojrzał na Magdalenę pytająco, a ta szybko objaśniła:
–
To
jest gabinet, kochanie. Pokoje, to macie w swojej szkole.
– W
szkole mamy sale, z wyjątkiem pokoju nauczycielskiego i palarni –
syknął i spojrzał na targany wcześniej przedmiot z nienawiścią
w oczach. – To mam je gdzieś jeszcze przenieść, czy
rozpierdolić? A może oknem wywalić? Tak by było w sumie
najlepiej.
–
Oszalałeś!?
– uniosła się.
–
Przy
tobie? Nic dziwnego – warknął. – Gdzie mam to przenieść? –
zapytał rzeczowo. – I dobrze się zastanów, bo jak to już tam
postawię, to miejsca nie zmieni.
–
Tam.
– Wskazała dłonią na róg przy oknie.
Piotrek
ledwie chwycił za brzegi i podniósł biurko do góry, a ta już
zdążyła zmienić zdanie:
–
Albo,
nie, nie tam, bo mi będzie słońce na monitor padać. Postaw tam. –
Pokazała na pustą, szarą ścianę, gdzie w wyobraźni już
widziała jak stawia tam jeszcze regał z teczkami, segregatorami i
kodeksami.
Mąż
jednak pokrzyżował jej szyki i nie zamierzał wykonywać kolejnego
polecenia. Postawił biurko przy oknie, w miejscu, które wskazała
za pierwszym razem i skierował swoje kroki w stronę drzwi.
–
Wychodzę
– warknął zabierając jeszcze koszulę z metalowego wieszaka.
Zakładał ubranie na siebie, jednocześnie nie przestając
postępować kroków do przodu. Nie koncentrował się na drzwiach
tylko na zapinaniu guzików, przez co o mało nimi nie oberwał, gdy
się otworzyły. – Uważaj do cholery! – krzyknął.
Brunetka
w kręconych włoskach przybrała sztucznie smutną minkę i rzuciła
krótkie „przepraszam”, a potem rozpromieniona weszła do środka
i rozejrzała się po pomieszczeniu okręcając dookoła.
–
Całkiem
fajnie, ale strasznie pusto. Kiedy wniesiecie resztę?
–
Ja
nigdy – odpowiedział szybko Piotrek.
–
Dziś,
jak Piotr wróci z pracy – oznajmiła spokojnie Magda i zalała
wrzątkiem kawę. – Chcesz też? – zapytała męża, a ten
pokręcił głową na boki. Oczywiście nie mogła tego zobaczyć,
gdy stała do niego plecami. Ponowiła więc pytanie.
–
Powiedziałem,
że nie – burknął zirytowany.
–
Nic
nie powiedziałeś! – wrzasnęła.
–
Widzę
macie ciekawą atmosferę. Nożem można by ją ciachać –
zironizowała Kaśka i usiadła na biurku, tym samym, które już
przed jej przyjściem stało się kością niezgody między jej
matką, a ojczymem.
–
Nie
drwij. Powiedz lepiej co tu robisz zamiast być w szkole? – zapytał
sięgając po czarny kask leżący na jednym z krzeseł, których
rząd stał nieopodal drzwi.
–
Pierwszy
ma chyba WF więc... – zaczęła Lena, która szczerze nie znosiła
tego skrótu, ale jeszcze bardziej nie cierpiała, gdy ktoś ją
zdrabniał do „Magda”. Uważała, że „Magda” i „Magdalena”
to dwa zupełnie inne imiona.
–
Pierwszą
ma religię – sprostował Piotr. – Drugą... – spojrzał na
zegarek. – Właśnie ucieka ci polski, kochanie.
–
Nie
ucieka, nie ucieka, tylko mają próbę do przedstawianie, a ja w nim
nie gram, bo to dla tych co mają jedynki, by móc im wystawić
chociaż dwa. Tak więc jak mam siedzieć tam, to wybrałam
posiedzieć tu, z wami. – Uśmiechnęła się uroczo i sięgnęła
do swojego plecaka by wyjąć z niego butelkę soku truskawkowego.
Smak truskawek był jej ulubionym, dlatego nawet jogurtów innych nie
jadała, z sokami, od kiedy pojawił się mix truskawkowy, firmy
Cappy było podobnie.
Piotrek
podszedł do pasierbicy, wyciągnął dłoń po napój i po zrobieniu
kilka łyków, przerywał by oznajmić:
–
Za
moment zacznie się trzecie godzina, matematyka. – Zamrugał do
niej i oddał butelkę z powrotem do rąk.
–
Musicie
się nawet śliną wymieniać? – zapytała Magdalena właściwie
nie wiadomo czy bardziej męża czy córkę.
– O
co ci znowu chodzi?
–
Właśnie,
mamo, o co?
–
Ostatnio
wymienialiście się zapalniczką...
–
Bo
jego nie miała gazu, a ja miałam w kurtce ognia koleżanki. Co
zaszkodziło pożyczyć?
–
Właśnie
– poparł Kaśkę i odruchowo wzruszył jednym ramieniem.
–
Wczoraj
wymienialiście się telefonami, potem on ci dał swoją koszulkę...
–
Bo
chcę taką męską do legginsów, a on i tak jej nie nosi. Mówi, że
jest na taką już za stary! – Katarzyna zirytowana zeskoczyła z
blatu biurka. – Masz jakieś przewrażliwienie! – zarzuciła
matce i stanęła u boku Piotra, jakby była jego wiernym pieskiem
obronnym.
–
Nie
mam, ostatnio się nawet obiadem wymienialiście.
–
Bo
nam źle kelner podał – przypomniał szatyn i z irytacją
przeczesał swoje rozczochrane, lekko potraktowane żelem włosy.
–
Teraz
na dodatek pijecie z jednej butelki.
– A
co, to zabronione? – zdziwiła się Kaśka. – Chodźmy stąd już.
Zawieziesz mnie do szkoły – zadecydowała i poklepała ojczyma po
ramieniu. – Słyszałeś? Chodźmy już. – Pociągnęła go za
materiał koszuli i szła w kierunku drzwi.
–
Ale
Kasia zaczekaj moment. – Zdjął jej dotyk ze swojego ubrania i
spojrzał na żonę. – Przeginasz, wiesz? Ona ma piętnaście lat,
jest dzieckiem.
–
Ale
ty nie – wypomniała. – I coś ukrywasz. Piszesz nocami SMS-y,
telefon to nawet do kibla z sobą nosisz...
–
Musimy
teraz? – przerwał jej wywód i spojrzał znacząco na Kaśkę,
jakby chciał dać Magdzie do zrozumienia, że jej córka nie powinna
tego słuchać.
–
Nie
jestem już dzieckiem – wtrąciła się nastolatka. – A on nie ma
kochanki – stwierdziła pewnym tonem. – Nie jest jak mój ojciec
i nie zostawiłby nas, nawet pomimo tego, że go niemiłosiernie
wkurwiasz.
–
Nie
takim tonem, jednak do matki mówisz – warknął.
–
Ty
też tak do niej mówisz.
–
Ale
ja to ja, mnie wolno! – wrzasnął. – Poczekaj na mnie przy
motorze co? – niby pytanie, ale brzmiące jak polecenie.
Kaśka
z niezadowoleniem przewróciła oczami, ale przystała na tę
propozycje mówiąc:
–
Jak
sobie chcesz. Skoro tak wolisz, to już wychodzę. I już mnie nie
ma! – wrzasnęła będąc za drzwiami gabinetu, który miał się
zamienić w kancelarię adwokacką jej matki, która ostatnimi czasy
zajmowała się sprawami korporacyjnymi i bardzo rzadko bywała w
domu. Zapragnęła się rozwijać i kolekcjonować wygrane sprawy
niczym trofea, a przy okazji pomnażać i tak już spory majątek.
–
Magda...
ja wszystko rozumiem, stres...
–
Magdalena
– poprawiła go.
–
Lena
– zmiął w ustach z taką odrazą jakby to było najgorsze z
przekleństw.
–
Właściwie
to Magdaleno, albo Leno jeśli już musisz. W końcu się do mnie
zwracasz bezpośrednio, a nie o mnie mówisz – pouczyła go. –
Myślałam, że pedagog wie takie rzeczy.
–
Jak
widzisz nie jestem alfą i omegą, bo nie jestem tobą. W ogóle nie
chce mi się z tobą gadać. – Nie chciał rozmawiać, a
przynajmniej na to wskazywały jego słowa, ale nadal stał i czekał,
jakby spodziewał się przeprosin.
– A
ja nie chcę by mój mąż wchodził do łazienki mojej własnej
córce! Tyle chyba mogę od ciebie wymagać!
Piotrek
się zaśmiał, sztucznie, jakby na siłę chciał ją wydrwić.
–
Zanosiłem
jej ręcznik.
–
Była
naga!
–
We
wannie! – ryknął i uderzył dłonią w powietrze. Jego głos był
tak donośny, że odbił się echem od gołych ścian i jeszcze długo
pobrzmiewał w uszach jego i jego żony. – To piętnastolatka –
przypomniał.
–
Właśnie,
powinna się ciebie wstydzić. Nie uważasz, że to nie jest
normalne?
–
Nie
– odparł wprost i wzruszył jednym ramieniem. – Uważam, że to
ty jesteś nienormalna wysuwając w moją stronę takie oskarżenia.
Gdy się z tobą związałem, to ona była dzieckiem. Tyłek jej
podcierałem. Nie patrzę na nią erotycznie, nie umiałbym –
położył duży nacisk na nie patrzę i nie umiałbym.
– A teraz wybacz, ale muszę iść do pracy.
–
Przyjedziesz
po niej wnieść resztę mebli? – zapytała, gdy stał już przy
drzwiach.
–
Do
tego ci jestem potrzebny? Do wnoszenia mebli!? – Cofnął się z
powrotem na poprzednie miejsce.
–
No
tak – odpowiedziała szczerze. – W końcu do niczego więcej się
nie nadajesz. Gotować ci się nie chce...
–
Jakbym
musiał to bym ugotował, ale ty zamówiłaś dla całej rodziny
obiady w restauracji, tylko dlatego, że jest blisko twojej pracy, a
nie masz czasu tłuc się pół godziny do domu, a potem pół
godziny z powrotem do biura – wyjaśnił.
–
Sprzątać
nie lubisz – wyliczała dalej za pomocą palców lewej ręki.
–
Po
tobie i Kaśce nie zamierzam. Nauczcie się odkładać rzeczy na
miejsce, od razu po sobie zmywać, to i nie będzie bałaganu.
–
Na
dodatek marnie zarabiasz. – To oskarżenie akurat w Piotra trafiło,
uderzyła w najczulszy punkt, ale on zawsze na wszystko miał
odpowiedź, gdyż nie wyobrażał sobie by ostatnie słowo miało nie
należeć do niego.
–
Bo
robię to co lubię i to co chciałem, a nie to do czego zmusili mnie
rodzice. Żegnam. – Wyszedł, zatrzasnął za sobą drzwi i sięgnął
do kieszeni dżinsów po telefon, który nieustannie wibrował. –
Tak Sandra? – zapytał. – Nie mogę teraz rozmawiać... I nie,
nie jestem wkurzony!... Ja wcale nie krzyczę! – Wiedział, że
taka rozmowa nie ma sensu, na dodatek bał się, że Kaśka może się
gdzieś czaić na klatce schodowej więc szybko się rozłączył i
napisał do Sandry SMS-a, o treści:
Dziś,
po długiej przerwie mam okienko, możesz?
U
mnie w mieszkaniu, czy w samochodzie? – odpisała w przeciągu
kilku sekund, jakby już wcześniej miała przygotowaną tę
wiadomość.
W
samochodzie, do mieszkania nie zdążę dojechać, a potem muszę
dźwigać jakieś przeklęte meble.
O
jakich nawiedzonych meblach ty do mnie piszesz? Hehe ;-) – Po
tym SMS-ie na twarzy Piotra pojawił się szczery, delikatny
uśmieszek.
Wytłumaczę
ci w samochodzie, między jednym a drugim ach poprzedzonym och.
Trzydziestoośmiolatek
schował telefon do kieszeni dżinsów, założył kask na głowę,
zapiął pod brodą i wsiadł na motocykl. Poczekał aż nastoletnia
Kaśka owinie swoje ręce wokół jego pasa i ruszył z początku
powoli, a potem szybciej, coraz szybciej tak jak dziewczyna lubiła
najbardziej, pomimo że jej matka nigdy nie wyraziła na takie
eskapady zgody. Zawsze zarzucała Piotrowi, że kiedyś przez tę
szaloną jazdę zabije nie tylko siebie, ale także jej jedynaczkę.
Kaśka
po zejściu z asfaltowego crossa chciała oddać ojczymowi kask, ale
ten powiedział, że może zatrzymać, bo przyjdzie po nią po
zajęciach.
–
Chcesz
sprawdzić czy popołudniu nadal tu będę? – rzuciła bezczelnie.
–
Może
– puścił do niej oczko, co doskonale widziała bo szybka jego
kasku była uniesiona. Mowa jednak bardzo niewyraźna przez to, że
kask był tak skonstruowany by w razie wypadku chronić szczękę,
usta i przede wszystkim zęby.
–
Piotrek,
a tak szczerze i serio, serio, to ty nie masz żadnej kochanki? –
zapytała wprost.
Mężczyzna
spuścił głowę i wmówił sobie iż dla dobra całej rodziny, a
przede wszystkim Bogu Ducha winnego dziecka, musi bardzo przekonująco
skłamać. W tym celu pozbył się więc kasku z głowy.
– A
znasz inną kobietę, niż twoja matka, która by chciała faceta,
który nie gotuje, nie sprząta i zarabia rocznie tyle co ona w jeden
miesiąc... albo i w jeden tydzień?
–
Powiedziała
ci to? – Katarzyna nie była głupia, więc się zorientowała, że
ojczym wyznał jej wszystko to co mu na sercu leżało. Być może
właśnie dzięki temu był taki przekonywający.
–
Nie
przejmuj się tym. – Przyłożył dłoń do jej ramienia i
delikatnie zacisnął kilka razy palce sunąc po materiale jej białej
bluzy. – Do jutra nam minie. Każdy się czasem kłóci.
–
Wy
coraz częściej – wypomniała smutno.
Piotr
delikatnie zwilżył usta językiem, jakby szukał odpowiednich i
nieraniących słów.
–
To
minie – brzmiało jakby chciał przekonać co do tego samego
siebie, ale tak naprawdę wiedział, że nie minie, w końcu musiał
zdawać sobie sprawę z tego, że kiedyś nie wytrzyma, spakuje
walizki i odejdzie raz a na zawsze. Tylko gdzie w tym wszystkim była
Kaśka, której rodzicem nawet nie był? Czy nie zasługiwała na
szczerość? Czy jej wiek miał tutaj jakieś znaczenie i był
usprawiedliwieniem dla kłamstw rzucanych prosto w oczy, takich jak i
nie mam żadnej kochanki wypowiedzianych zaraz przed ponownym
włożeniem kasku i odjazdem jedną z najbardziej ruchliwych ulic w
mieście?
W
końcu szatyn znalazł się w placówce gimnazjalnej, w której
nauczał. Akurat miał zajęcia z ostatnią klasą, uważaną za
najtrudniejszą i obgadywaną niemal każdego dnia, nie tylko w
pokoju nauczycielskim, ale także na korytarzach i w domach, przez
uczniów i rodziców, w mniejszych lub w większych grupkach. Jak na
złość to była akurat jego klasa, bo był zmuszony przejąć
wychowawstwo za koleżankę, która złamała nogę na nartach w
lutym, tego roku i to tak niefortunnie, że aż poszła na zwolnienie
lekarskie i to trzymiesięczne.
–
Panie
nauczycielu – dopadła do niego niewysoka blondynka, która na jego
zajęciach gościła od święta i zawsze miała takie same wymówki,
ale niestety też usprawiedliwienia, więc nie mógł jej za to
udupić, choć miał na to kurweską ochotę, by nauczyć gówniarę
obowiązkowości. Choć z drugiej strony wątpił, że taka metoda
poskutkuje, w końcu dziewczyna miała już dwa lata w plecy. Jedno
niezdanie zaliczyła jeszcze w podstawówce, a drugie na początku
gimnazjum, gdy zamiast siedzieć w klasie i być obecną na lekcjach,
ona wolała spędzać czas na boisku pobliskiego technikum, aż w
końcu wróciła stamtąd z brzuchem, o czym też miał oczywiście
swoje nieodżałowane zdanie.
–
Tak,
Kornelio? – zapytał i wsadził klucz do zamka. Otworzył drzwi i
wpuścił resztę niewychowanej hołoty, jak zwykł ich
nazywać, do środka. Zabronił włączać komputerów. Zapowiedział,
że będzie całą lekcje pytał, i że na historii uczyni to samo.
Kornelia
słysząc groźbę nauczyciela wiedziała, że na historię się już
na pewno nie stawi. Wystarczała jej jedynka z informatyki, nie
trzeba jej było kolejnego zagrożenia u tego samego nauczyciela,
który zresztą wyraźnie nie pałał do niej sympatią.
–
Bo
wie pan, jest taka sprawa – zaczęła podchodząc do niego niczym
pies do jeża.
–
Koleżanka
nie ma na dziś zaliczenia, o które pan prosił, bo jej synek
buchnął paluszka prosto z USB i nie wiadomo, gdzie rzucnął –
powiedziała za Kornelie jej koleżanka, która miała wygolone po
boku włosy, a pozostałe zaczesane do tyłu i sięgające nieco za
kark.
–
Rzucił
– poprawił na wstępie. – Poza tym jeszcze nie wakacje. Fryzurkę
masz jaką masz, ale mogłaś chociaż jej nie farbować. Wstrzymać
się do czerwca nie dało? – dodał w kierunku Agnieszki, którą
akurat lubił. Może i dziewczyna była bezczelna, taka
„prostomostowa”, ale przynajmniej zdolna i przykładała się nie
tylko na jego, ale też na innych przedmiotach. Nauczyciele się
skarżyli jedynie na jej zachowanie, a on zawsze delikatnie starał
się ją wybraniać i łagodzić konflikty.
–
Dobra
nieważne – wtrąciła się Kornelia. – To mogę panu przynieść
tego pen drive za tydzień?
–
Po
pierwsze jakie nieważne, to chyba jest szkoła, a nie
dyskoteka. Po drugie nie wchodź mi w zdanie, bo to nieuprzejme, a ty
jednak za smarkata jesteś. A po trzecie jak się ma dzieci, to
trzeba je pilnować. Umiało się rozchylać uda, to teraz są tego
konsekwencje – zganił na tyle ostro, że blondynce aż stanęły
łzy w oczach i z ledwością powstrzymała się przed nawrzucaniem
mu.
Kornelia
zacisnęła zęby na języku i wyczekiwała na to co pan Szmit powie
dalej. I doczekała się, tego:
–
Jednak
żeby nie było, że jestem taki okropny i staje ci na drodze do
promocji, to masz czas do jutra. Ja już o siódmej czterdzieści
pięć jestem w szkole i będę czekał. Więc jeśli ci zależy, to
proszę bardzo, jeśli nie, to na drugiej stronie jest ośrodek OHP,
a dziecko do rodziny zastępczej, skoro nie umiesz się nim zająć
na tyle by nie zalewał ci prac domowych, nie darł zeszytów i nie
gubił przenośnych dysków. Właściwie to dziwne, że masz czas
zrobić perfekcyjny makijaż, a nie masz czasu na to by zająć syna
na tyle by nie broił – zakończył, westchnął ociężale jakby
się bardzo zmęczył tym przemówieniem i otworzył drzwi szerzej. –
Zapraszam do klasy moje drogie – dodał i wskazał dłonią
kierunek, w którym powinny się udać.
Agnieszka
przewróciła oczami i jeszcze zanim zajęła swoje miejsce szepnęła
do Kornelii:
–
Jak
ktoś tak przystojny może być tak podły?
–
Mnie
to on się nawet nie podoba. Zresztą, matka zgodziła się by
Mateusz z nami zamieszkał więc dziś nawet jemu – tu rzuciła
dezaprobatyczne spojrzenie w kierunku nauczyciela sprawdzającego
obecność – nie uda się popsuć mojego dobrego humoru.
– A
na co ci ten Mateusz? – zapytała Aga. – Dwóch mężczyzn w domu
to już tłok. Jestem! – krzyknęła i zamachała do Piotra dłonią
czym wprawiła w rozbawienie całą klasę. – Moim skromnym zdaniem
Antoś by ci w zupełności wystarczył. Mati to tylko problem i
jeszcze wspomnisz moje słowa i pożałujesz swojej decyzji. Ja jakoś
chowam dzieciaka sama i żyję. Lepsze to niż użerać się z
darmozjadem.
–
Ale
ja chcę by Antoś miał pełną rodzinę – odszepnęła i
podniosła rękę do góry, bo pan Szmit właśnie wyczytał jej
nazwisko.
–
Pełną
awantur, alkoholu i braku kasy. Przyłóż się lepiej do nauki, miej
jakiś zawód, idź do pracy i przestań liczyć na to, że ten
palant się kiedyś zmieni. I nie obrażaj się, ja mówię co myślę
w oczy, a nie za plecami, a teraz już cisza, bo skończył sprawdzać
i pytał będzie.
Obie
widząc jak Piotr zamyka dziennik, kładzie go na blacie biurka i
dalej nie zajmuje za nim miejsca, tylko opiera się o ścianę
nieopodal drzwi, postanowiły zamilknąć i udawać że ich nie ma.
–
Jako
taki małolat jak wy teraz, zawsze lubiłem blondynki – zagadnął
ku rozbawieniu chłopców siedzących najbliżej, którzy wysyłali
sobie porno zdjęcia za pomocą bluetooth. – Ale schowajcie już
to, proszę. Poza tym i tak najlepiej ogląda się w samotności. –
Puścił do rudego i bruneta oczko. – Jak już mówiłem jako
gówniarz lubiłem blondynki, tak więc blondyneczko zapraszam. –
Wskazał na Kornelię palcem i przywołał ją do siebie. –
Zaczniemy może od tego co na początku roku. – Uśmiechnął się
złośliwie i był pewny, że dziewczyna właśnie syknęła do
Agnieszki cholera, wiedziałam, że mnie zapyta.
Miał rację, choć Korni powiedziała to bardzo cicho, a on
przecież nie potrafił czytać z ruchu warg.
Wiem, że rozdział miał być dwudziestego, ale nie wiem czy wtedy będę miał możliwość opublikować. Tak poza tym zająłem się zakładką bohaterowie. Póki co jest w robocie, bo nie ma cytatów i brakuje kilku bohaterów, ale jeśli macie ochotę, to możecie zerknąć.
Pozdrawiam i informuje, że Wasze blogi nadrabiam stopniowo. Tak więc wcześniej lub później, ale w końcu do każdego z Was dotrę.
Wiem, że rozdział miał być dwudziestego, ale nie wiem czy wtedy będę miał możliwość opublikować. Tak poza tym zająłem się zakładką bohaterowie. Póki co jest w robocie, bo nie ma cytatów i brakuje kilku bohaterów, ale jeśli macie ochotę, to możecie zerknąć.
Pozdrawiam i informuje, że Wasze blogi nadrabiam stopniowo. Tak więc wcześniej lub później, ale w końcu do każdego z Was dotrę.
Rozdział ciekawy. Nie dziwie się Piotrowi że się wkurzył o te ciągłe niezdecydowanie jego żony gdzie postawić biurko. Agnieszka ma racje że Kornelia powinna wziąć się za naukę i zacząć chodzić na zajęcia, bez szkoły nie ma zawodu a bez zawodu nie ma pracy. Myślę że ona będzie żałowała tego związku z Mateuszem ale okaże się w kolejnych rozdziałach.
OdpowiedzUsuńOj to nie zawsze idzie w parze, że bez szkoły nie ma zawodu, a z zawodem to zaraz się ma Bóg wie jak wiele. Dla przykładu - znam faceta po studiach co robi na kasie, a drugi taki na produkcji, i znam faceta, co wybudował dom i ma własną firmę, a nie skończył nawet zawodówki. W życiu po prostu trzeba być ogarniętym i Kornelii skończenie gimnazjum na w miarę dobrych wynikach, by z pewnością nie zaszkodziło, a co dalej? Dalej to już jej wybór, jej życie i jej droga. Studia nie zawsze dają dobrą pracę, czasami lepiej jest zdać jakiś kurs i robić paznokcie czy fryzury po domach, niż pięć czy dziesięć lat się uczyć i ciągle mieć tę marną najniższą średnią krajową.
UsuńCzy będzie żałowała, to ci nie zdradzę. Sama się przekonasz.
Witam =)
OdpowiedzUsuńNie powiem, jestem zaskoczona tym, że rozdział pojawił się znacznie przed pierwotnym terminem, ale odpowiada mi to. Kiedy już zauważyłam imię „Piotr”, miałam podejrzenie, że albo będzie albo irytujący, albo do razu go polubię, być może dlatego, że tak właśnie ma na imię mój brat i mam do niego słabość... No cóż, nie pomyliłam się, bo wbrew wszystkiemu ta postać jak najbardziej mi odpowiada i aż nazbyt dobrze ją rozumiem.
Trudne relacje – ojczym, matka zajęta robieniem kariery i nastolatka w trudnym wieku. Nie powiem, początkowo scena z biurkiem była nawet zabawna, ale na pewno nie z perspektywy Piotra, który – mimo wszystko – okazuje żonie niemalże cierpliwość świętego. Naprawdę, ja rozumiem kobietę i wieczne niezdecydowanie (tak, tak, kobieta zmienną jest...), ale Lena już przechodzi samą siebie. Jest trudna i to widać, a czytając ich kłótnię, nie jestem w stanie potępić Piotra za to, że zdecydował się skok w bok. O związek powinny walczyć dwie osoby, a Magdalena wydaje mi się irytującą perfekcjonistką, która uważa się za lepszą tylko dlatego, że do czegoś w życiu doszła. W porządku, ma pieniądze. Cudownie, jest prawniczka, ale... Co dalej? Kariera kiedyś się skończyć, a kiedy przypomni sobie o rodzinie, wtedy już może jej nie być – i dopiero wtedy zacznie naprawdę żałować.
Nie dziwię się jej jedynie w jednej kwestii. Sama początkowo miałam mieszane uczucia, czytając o tym, jak bardzo Kasia i Piotr są ze sobą zżyci. Rzadko zastępczy rodzice mają tak dobry kontakt z dziećmi, ale z tego, co widzę, on wychowuje ją od dziecka. Jak rozumiem, Magda ( Och, pardone! Magdalena.) już rozstała się z pierwszym partnerem, właśnie ojcem Katarzyny, na dodatek właśnie z powodu zdrady. No cóż, jest ostrożna i to zrozumiałe. Co więcej, wie, że coś jest na rzeczy, ale nie potrafi stwierdzić co... Ale wracając do relacji Piotra i Kasi, ta po kilku kolejnych faktach wydała mi się najzupełniej naturalna i na swój sposób wspaniała. Dla niej Piotr jest ojcem. A Kaśka lgnie do niego, bo już jednego ojca straciła, więc tym bardziej zależy jej na aprobacie ojczyma. Podoba mi się ta relacja – to, że na swój sposób są przyjaciółmi, chociaż on potrafi ją w razie potrzeby skarcić, a więc zna granice między rodzicielstwem a byciem dobrym kumplem – a o ile z Piotra nagle nie wyjdzie skryty pedofil czy inny zboczeniec, jestem jak najbardziej na tak.
Sandra… Nie poznaliśmy jej jeszcze, ale wydaje mi się, że to znajomość dla doznań fizycznych – daje Piotrowi czułość, której brakuje mu ze strony Magdaleny. Nie ocenia, nie ma wiecznych pretensji i może na swój sposób kocha. Ech, facet potrzebuje poczuć się facetem, zwłaszcza jeśli żona regularnie wjeżdża mu na ambicje. Dobrze wie, gdzie uderzyć, więc go rani – trudno dziwić się, że chłopina szuka pocieszenia w ramionach innej. Zrozumiałe też są jego obawy przed tym, co począć z Kasią, która chyba naprawdę zdążył pokochać, a do której teoretycznie nie ma żadnych praw – bo jest „jedynie” ojczymem.
I na koniec scena w szkole.
UsuńNie powiem, sama miałam wielu nauczycieli. Niektórzy byli prawdziwymi ewenementami i pewnie długo ich nie zapomnę, ale… Cóż, Piotr w swej złośliwości przechodzi samego siebie. Rozumiem, że Kornelia go irytuje i to, jakie ma o niej zdanie, ale sposób w jaki ustawił ją do pionu… No cóż. W zasadzie sama nie wiem, co powinnam o tym myśleć. Mimo wszystko facet ma dobry kontakt z uczniami, nawet tymi trudnymi, poza tym uczy informatyki (Informatyka, moja informatyka, co przypomina mi, że powinnam sprawdzić jak poszły mi egzaminy zawodowe, bo to chyba już, ale to inna sprawa…), ale i tak jest dość wymagający. Nie lubi Kornelii i to widać, poniekąd zgadzam się z tym, co jej powiedział, ale… Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że kiedy przyjdzie odpowiednia pora, on okaże się dla niej wsparciem. Może się mylę, może nie, ale nie sądzę, by ta postać została wprowadzona przypadkowo – tym bardziej, że bierze czynny udział w życiu Kornelii.
Na koniec brawa dla Agnieszki za wsparcie dla przyjaciółki, chociaż Kornelia jak nic na tym etapie go nie doceni. W porządku, pełna rodzina pełną rodziną, ale co robi Mateusz poza tym, że jest? Niech się chłopak ogarnie albo spada, bo jak na razie nie jest nawet o krok bliżej tego, żeby odpowiedzi zająć się swoją rodziną
Znowu się rozpisałam… No cóż, ale to chyba dobrze? Przy okazji chciałabym podziękować za pierwsze komentarze na „Cieniach Przeszłości”. Już kilka razy słyszałam, że opisy są moją mocną stroną, ale cieszę się, że i Ty tak uważasz. Nie wiem tylko, czego mi tutaj zazdrościć, skoro chociażby dzisiejszy rozdział czytało mi się lekko, a narracja jak najbardziej mi odpowiadała – nienudna, wystarczająco bogata i wciągająca. Heh, nie mam nic przeciwko spolszczania imion, tym bardziej, że niektóre z tych, które stosuję, przychodzą naturalnie dopiero przy dłuższym pisaniu – sama początkowo miałam z tym problem. Rozbroił mnie wywód na temat Seana i tego, czy Nessie powinna odczuwać wyrzuty sumienia… No cóż, ja nie potrafiłam i nie potrafię ocenić go tak ostro – być może dlatego, że już na tamtym etapie znałam tę postać lepiej, ale nie uprzedzajmy faktów. U mnie nigdy nic nie jest takim, jakim się wydaje, ale to powinno wyjaśnić się z czasem. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że mam dość specyficzny styl pisania – i że lubię zaskakiwać. Wydaje mi się, że tak właśnie jest przy tej trylogii… Och, dziękuję również za uwagę do zakładki z opisem pierwszej księgi; czytałam ją tyle razy, a jednak nie zauważyłam tej drobnej literówki…
Jeśli chodzi o główną bohaterkę, jak najbardziej – na swój sposób znieczuliła się; „wyłączyła” emocje, bo tak jest łatwiej. Sama Volterra temu sprzyja, bo to miejsce zupełnie odmienne od tego, które jest jej znajome – tak jak i jego mieszkańcy, chociaż… No cóż, mam nadzieje, że ciąg dalszy również się spodoba. I że weekendowy wyjazd do zamku się uda xD
A! Na koniec może jeszcze dodam, że rozdział drugi „Spróbuj” pozytywnie mnie zaskoczył, jeśli chodzi o interpunkcję. Jest lepiej. O niebo lepiej, co bardzo mnie cieszy.
Pozdrawiam i życzę weny,
Nessa.
Kocham twoje długaśne komentarze, więc śmiało możesz się rozpisywać.
UsuńMyślę, że ten rozdział jest na zasadzie takiego "bonusu", w sensie, że kolejny pojawi się 20, a więc ten jest takim dodatkowym na ten miesiąc, bo jak wiadomo w każdym miałem zamiar publikować trzy rozdziały, a wychodzi na to, że we wrześniu będą cztery ;-)
Piotr i Magdalena... Magdalena i Piotr... ja w stosunku do niego nie byłbym tak wyrozumiały, ale ja po prostu brzydzę się zdradą, każdą jedną. Jeszcze gdyby on po prostu szedł do burdelu, czy jakieś takiej domowej prostytutki, to byłbym w stanie jakoś to zrozumieć (nie usprawiedliwić). On by wtedy po prostu wyżył się w łóżku, odbił stresy, niepowodzenia i niesnaski z żoną, położył banknot i tyle - nie byłoby relacji, emocjonalnego przywiązania, uczuć, przyjaźni. Z Sandrą jednak Piotrek nawiązał więź i to nie jest tylko seks, a to już jest niefair do potęgi entej w stosunku do Magdy. Moim zdaniem on powinien zakończyć związek z żoną, rozwieść się, lub choćby poddać separacji i dopiero wtedy uganiać się za spódniczkami. Ja gdy rozpisywałem sobie postać Piotrusia na kartce, to się zastanawiałem co go trzyma przy żonie - pieniądze, przyzwyczajenie, stabilizacja, bezpieczeństwo czy Kaśka? Magda jest mściwa, mogłaby zabronić mu kontaktów, gdyby... a on jednak to dziecko traktuje jak swoje. Z drugiej strony Piotruś to kobieciarz, może nie pedofil, ale jednak w biust uczennicom zagląda i teksty też miewa dwuznaczne - na ile to żartobliwe i luzackie podejście, a na ile wykroczenie i obrzydlistwo, nie wiem sam, bo sam siebie często łapię na zdaniach typu "krótszej się nie dało" - do synowej, gdy przyszła w tunice latem, albo "te długie medaliki, to wcale nie zakrywają biustu, tylko przyciągają do niego wzrok" do kelnerki, co robi u mnie praktyki. I w sumie nie powinienem i wiem o tym, ale tak już mam. Tak samo facet, każdy jeden normalny facet może się nie obejrzy za długonogą i zgrabną, ale na cycki, które ma w zasięgu wzroku zawsze zajrzy i w dekolt na przykład kasjerki się zapuści wzrokiem - to naturalny odruch.
Magdalenę życie doświadczy, bo Piotr przyzna się do kochanki i zdecyduje na odejście, gdy ona najbardziej będzie go potrzebować.
Kaśka i Piotr też jeszcze będą mieli swoje własne perypetię... ale tutaj więcej nie zdradzę, bo w znacznym stopniu odkryłbym fabułę.
Czy Piotr jest złośliwy w stosunku do uczniów? I tak i nie, do Kornelii po prostu stracił cierpliwość i postanowił nie owijać w bawełnę. Piotrek też bardzo często mówi prawdę prosto w oczy i to prawdę, która boli. On ma swoje niezmienne zdania na większości tematów i się ich trzyma. Ma pozornie bardzo luzackie podejście do życia, ale wewnętrznie bardzo surowo do życia podchodzi i nie znosi braku odpowiedzialności, lenistwa, leserstwa, staczania się po równi pochyłej na własne życzenie. On mówi prawdę, która boli i jedzie tym często sam po sobie, np będzie miał zdanie, że tylko idioci po roku znajomości wychodzą za mąż, czy się żenią, zwłaszcza, gdy awantury zdarzają się już wcześniej i inne takie.
Kornelka na chwilę obecną wolałaby by Piotruś brał bierny udział w jej życiu. Ona ma jakiś plan na życie, jest zaślepiona Mateuszem, chęcią stworzenia pełnej rodziny Antkowi i wszystko inne jest nieważne. Kornelia jest naiwna, wierzy w bezinteresowną miłość, uważa, że kocha się za nic i jest się z człowiekiem z miłości bez względu na wszystko. Ona więc wszystko inne rzuca na drugi plan, a stara się stworzyć dom synkowi... olewa więc naukę, samą siebie, zabawę, koleżanki, słowa matki...
UsuńMateusz zacznie się starać, on faktycznie tę pracę będzie teraz miał i będzie bardzo za Antosiem, ale będzie za Antosiem, dopóki Kornelia będzie z nim, a potem dziecko będzie kartą przetargową i pojawią się teksty "beze mnie sobie nie dasz rady, dziecka nie utrzymasz, więcej niż dwie stówy alimentów ci nie dam, nie będziesz się na mnie dorabiać". Tak naprawdę te postacie w Spróbuj są takie proste i typowe - prawniczka bizneswomen, nauczyciel chamowaty, naiwna nastoletnia matka, Mateusz jak typowy dwudziestoletni, niedojrzały ojciec... zachowania tych ludzi są cholernie powszechne i z samej obserwacji świata naokoło można niejedną taką Kornelię, Mateusza, Tośka czy Piotra wyłowić.
Możesz mi na moje komentarze (te co zostawiłem u ciebie) odpisywać. Ja mam funkcję powiadamiania o odpowiedziach, to jak będę miał coś do dodania, czy przedyskutowania, to z pewnością odpowiem.
Pozdrawiam.
Rozdział mnie wciągnął bardziej niż poprzedni. Zastanawiałam się bowiem przez długi czas, jaki ma związek z rodziną Antosia, a teraz już wiem ;). Podoba mi się szczerośc w tym opowiadaniu, opisujesz takie sytuacje, jakie codziennie zdarzają się w różnych domach czy miejscach rpacy i nie owijasz w bawełnę. Na przykład ta pierwsa rozmowa - Piotr równie winny co jego żona, iż im sie nie układa. zamiast pogadać wcześniej o ytch biurkach i w ogóle, to się na siebie nawzajem drą. Kobieta niezdecydowana, a on chamski. No ale właściwie trudno się dziwić, że stracił cierpliwośc, choc szacinku za dużo nie ma. I chyba nie można się też tak do końca Magdalenie dziwić, iż się denewuje o niego i Kasię. tylko że tka sobie myśle, że tak nprawdę to może bać się nie dlatego, że wierzy, iż on żywi wobec piętnastolatki nieodpowiednie uczucia, a raczej o to, że zapewne dogaduje sie z nią lepiej niż ona, a nie jest naawet jej ojcem... Ale cóż, wkurza mnie i tak, za tę szdradę i kłasmtwa. swoją drogą, jestem ciekawa, czy ta Sandra to tak go na poważnie traktuje czy nie, bo jak tak, to raczej się przeliczy.
OdpowiedzUsuńKornelia w szkole w ogóle nie wygląda jak matka, tylko jak zagubiona dziewczyna, jeazcze bardziej zagubiona. I w ogóle to jakaś chyba epidemia dzieciaków, skoro jejn crazy przyjaciółka też ma dziecko, ale przynamniej tamta faktycznie wydaje się być inteligentniejsza i chyba dobrze jej powiedziała o mateuszu, bo podejrzewam, iż to,że był taki miły w poprzednim rozdziale, to raczej wyjątek potwierdzający regułę... Ech, cięzka sprawa. Ale niestety Piotr, mimo że jak na mój gust przesadził, jeśli chodzi o sposób powiedzenia tych słów, mial rację co do rozstawiania nóg... Pewnie skoro uczy w takiej, a nie innej szkole, to już doszedł do wniosku, że tylko tak można jakoś spróbować do nicj dotrzeć... Muszę przyznać, że na tyle się wciągnęłam, ze mneijszą uwage zwracalam na błędy, choć kilka interpunkcyjnych rzuciło mi się w oczy. I to raz nawet przez "bo" nie było przecinka...
Pozostaje mieć tylko nadzieję, że każdy kolejny będzie wciągał cię coraz bardziej.
UsuńTak, w twórczości staram się być możliwie jak najbardziej szczery i nie czuję potrzeby osładzania rzeczywistości, ani idealizowania moich postaci. Staram się unikać zakłamania i zachwiania obrazu realnego Polski.
Z tym szacunkiem to bym się kłócił, Piotr po prostu odpłaca innym tym co sam otrzymuje. Żona do niego też szacunku nie ma, więc i on... ale zdrady oczywiście nie popieram.
Tak, co do Magdaleny to się zgadza, że nie jest zazdrosna o córkę, dlatego iż sądzi, że Piotrek mógłby Kaśkę wykorzystać, a dlatego iż widzi, że jej małżeństwo się wali (bo tego się nie da nie zauważyć) i widzi też, że Kaśka stoi za Piotrkiem murem, a nie za nią i boi się, że przy rozwodzie jej własne dziecko, stanie po stronie męża matki, który nawet nie jest jej ojcem, zamiast pójść za rodzicielką.
O Sandrze jeszcze będzie :) Więc spokojnie, na pewno zdążysz ją poznać.
Czy ja wiem czy epidemia dzieciaczków? Dwa na klasę, to nie jest taki spory wynik ;-) No i liczyć się trzeba z tym, że Kornelia jest właściwie pełnoletnia, a Agnieszka wpadła jako ta... piętnasto-szesnastolatka.
O Agnieszce też jeszcze sporo będzie. Agnieszka pracuje na czarno, chwyta się czego może by poprawić byt sobie, swojej matce i swojemu dziecku, bo tam są trzy kobiety, które na facetach się już zawiodły i postanowiły liczyć na siebie. Ja w ogóle prywatnie uważam, że kobiety powinny liczyć na siebie, a przynajmniej umieć liczyć na siebie, bo mąż, ojciec, dziadek zawsze może odejść, porzucić, umrzeć i wtedy trzeba zarówno zarobić na rachunki jak i jedzenie, ale też dokręcić kran czy wbić gwoździa. To samo facet może zostać sam z dzieckiem i wypadałoby by umiał ugotować więcej niż ziemniaki i parówki, no i by mieszkania nie zapuścił.
Piotrek w słowach nie przebiera, ale ma swój plus - on tych dzieciaków na tle innych nauczycieli broni, a tylko w oczy mówi im ostre słowa, by wzięli się w garść. On ogólnie jest taki co się nie cacka i jeździ po innych, ale także po sobie - szczery do bólu.
Czy Mateusz będzie taki zły... może będzie lepszym rodzicem dla Antka niż Kornelia, co?
Tak, nad interpunkcją to ja ciągle staram się pracować i może w końcu osiągnę perfekcję (za rok, może dwa xD).
Pozdrawiam cieplutko.
Sms, który dostał Piotr nie jest zwykły. Przeczucie mnie nie myli, iż to na 100% jest jego kochanka :P Może jego żona Magdalena idealna nie jest, ale to nie powód, żeby ją zdradzać (z tego sms-a wynika, że ma jakąś kobietę pewnie- spekulacje) xD Magda co prawda przesadzała posądzając go niby o jakieś bliższe relacje z Kasią. Skoro opiekował się nią odkąd była mała to co się dziwi? Według mnie w tym nic dziwnego nie ma, a ona najzwyczajniej przesadza! -.- Natomiast Piotr najwyraźniej nie lubi być nauczycielem i okazuje to wyżywając się na uczniach (teksty, które kierował do Kornelii typu: "Umiało się rozchylać uda, to teraz są tego konsekwencje". Może i dziewczyna faktycznie jest zbyt młoda na bycie matką i popełniła błąd zaczynając za wczesne współżycie z chłopakiem, ale nie może się jej o to czepiać.). Czy ktoś mu karze pracować w tym zawodzie? No raczej nie. Jak mu się nie podoba to niech zmieni pracę (wiem, że to proste nie jest), ale innego wyjścia nie widzę ;) Popieram zdanie Agnieszki (Kornelia powinna skupić się na nauce i zdobyciu wykształcenia, żeby zapewnić Antosiowi życie, w którym nie będzie musiał głodować, bo Mateusz się za robotę nie weźmie...) nie jest łatwo przy tak małym dziecku, ponieważ trzeba się nim zajmować, a to dodatkowo naukę utrudnia, ale Kornelia dałaby sobie radę ^^ Szmit powinien skonfiskować tym dzieciakom telefon i porozmawiać z ich rodzicami... On zamiast tego tylko powiedział, że w ich wieku też lubił blondynki oraz kazał im schować telefon... Siły do niego nie mam :P Jeśli chodzi o zapytanie Kornelii coś mi się wydaje, iż szykuje się kolejna jedynka... Jeśli dziewczyna nie weźmie się w garść to nie zda po raz kolejny.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za taką chaotyczną wypowiedź, ale w ciągu tygodnia ledwo żywa jestem i piszę pierwsze co mi przyjdzie do głowy :/
Czekam na kolejny rozdział niecierpliwie ^^
Pozdrawiam Lex May
A ja myślę, że Piotrek lubi swoją pracę, choć niekoniecznie swoją klasę. Wydaje mi się też, że on się nadaje do tej roli i być może był za ostry dla Kornelii, ale to raczej cecha jego charakteru i ma związek z jego poglądami. On w podobny sposób będzie jechał po samym sobie, bez ogródek i prawdą między oczy. Ja nie widzę nic złego w tym, że nie zabrał chłopcom telefonów i nie wezwał rodziców, bo i po co? Dzieciaki w tym wieku (15-18 lat) oglądają pornole i nie ma w tym niczego złego, póki nie jest to uzależnienie, to jest to całkowicie normalne. Jemu tylko zależało by nie robili tego na jego lekcji, więc ich zagadnął, odpowiednio podszedł, telefon schowali i słuchali tego jak odpytywał. Piotr wbrew pozorom jest bardzo normalnym facetem.
UsuńJa lubię chaotyczne komentarze, tylko co do Piotra mamy po prostu inne zdanie i myślę, że mamy do tego prawo. Zdrady jak już napisałem powyżej - nie popieram i nie ma na nią usprawiedliwienia.
Witam :D
OdpowiedzUsuńJestem bardzo zadowolona, że ten rozdział jest nadprogramowo :D
Ale przejdę od razu do komentarza, bo jestem padnięta.
Piotr... Jak ja nienawidzę gości, co zdradzają. Jak już się związali, to niech będą wierni, a jak im nie pasuje, to niech to zakończą i już. Po prostu nie trawię. Może jakieś usprawiedliwienie się odnajdzie (mega rzadko! ale jak na przykład ktoś porzuci rodzinę, ucieknie, ale wciąż jest na przykład związany z żoną, no to ona będzie se chciała po prostu ułożyć życie bez niego, to też jest zdrada, ale już nie są emocjonalnie złączeni), ale tu są jasne i jej nie trawię! Aż mi w brzuchu zaburczało. No cóż, najgorszym nauczycielem nie jest, więc mu już daruje.
Albo nie.
Teraz powiem o jego żonie.
Jakoś w ogóle te relacje między nimi się nie układają, nawet nie próbują tego naprawić. Jeju, spróbować nie zaszkodzi.
No cóż, dzisiaj tak chyba mało treściwie, ale coś jest :/
Pozdrawiam serdecznie
Nadia
ja też czasami piszę mało treściwie, bo nic na siłę i nie każdy rozdział jest na tyle spektakularny i kontrowersyjny by się o nim rozpisywać Bóg wie jak długo.
UsuńOczywiście można nie akceptować zdrady i uważać, że nic jej nie usprawiedliwia - ja tak uważam (najpierw rozwód czy rozstanie, a potem nowe cipki, czy w przypadku kobiet fiutki - wybacz dosadność). Ludzie jednak są różni i nie chciałem by Piotrek był idealny.
Na początku rozdziału nieco zdziwiła mnie perspektywa, zastanawiałam się przez ten cały czas jakie powiązanie Piotr, Magda i Kasia będą mieli z bohaterami, których poznaliśmy w częściach wcześniejszych - Kornelią, jej matką itd. I całe szczęście zagadka rozwiązała się pod koniec, ku mojej uciesze, bo nie wątpię, że męczyłoby mnie to pytanie okrutnie, zapewne aż do części kolejnej. Niemniej jednak, ciekawi mnie czy Piotr odegra jakąś większą rolę w życiu młodej matki, czy będzie jedynie nauczycielem, która nieco uprzykrza jej życie - moim zdaniem nieco przesadził ze zwracaniem się w ten sposób do dziecka; powinien swoje myśli w tej sytuacji zachować dla siebie, a na zewnątrz zachowywać pełen profesjonalizm.
OdpowiedzUsuńCo do Piotra i jego związku z Magdą, widocznie jest mu na razie wygodnie - przynajmniej ja nie wyczuwam między nimi jakichś głębszych uczuć, relacji, która zasługiwałaby na miano prawdziwego związku - mogę jedynie przypuszczać, że to majątek kobiety, może jej pozycja w środowisku, stanowią dla niego pewnego rodzaju lep, od którego nie może, lub sam nie chce - przynajmniej na razie - się uwolnić, ani świadomie rezygnować. Dlatego zdradza, bez żadnych wyrzutów sumienia.
Chociaż nie, pewne objawy pojawiają się, gdy uświadamia sobie, ze prawda mogłaby skrzywdzić Kaśkę - a chociaż jego córką nie jest, ma wobec niej jakieś rodzicielskie odruchy. Chociaż nie wiem, czy Magda przesadza w tych oskarżeniach wobec zbyt bliskiej relacji Kaśki i Piotra; w sumie dziwnie to wygląda - niektóre były absurdalne, ale niektóre mogły być śmiało przez nią tak interpretowane.
Czekam niecierpliwie na więcej! ;)
Musiałem jakoś przenieść kolejnych bohaterów do opowiadania i wiem, że na początku to wyglądało trochę dziwnie, ale potem się wyjaśniło i było już ok, prawda?
UsuńOdegra nie tylko rolę uprzykrzającego jej życie nauczyciela, tego możesz być pewna ;-)
Zobaczymy czy utrzyma się twoja opinia na temat Piotrka, że chodziło mu o majątek i pozycję.
Kaśka i Piotr to specyficzna parka pasierbicy i ojczyma, ale nie mam w planach by z Piotrusia robić takiego gnojka, który się do pasierbicy dobiera. Ona miała siedem lat, gdy związał się z Magdaleną na stałe, traktuje ją więc jak córkę.
Już jest więcej. Dodałem dziś kolejny rozdział.
Pozdrawiam i dzięki za komentarz.
Bardzo długie komentarze nigdy nie były moją mocną stroną. Będę się starać, by jakoś to wyglądało.
OdpowiedzUsuńPoczątek rozdziału, to jak upełnie inny świat. No, inny, ale jednak bardzo podobny. Główny motyw? Problemy. Szczerze? Bardzo się dziwię Piotrkowi, że tyle wytrzymuje ze strony Magdy. Rozumiem jej narzekanie, bo sama bardzo lubię sobie ponarzekać na wszystko i wszystkich w koło, ale ja to robię bardziej po to, żeby pozbyć się napięcia, a ona krzywdzi tym ludzi w koło. I to się na niej odbije. Piotrek nie będzie wiecznie wysłuchiwał od niej, że jest mało zarabiającym darmozjadem. Ja bym już dawno straciła cierpliwość.
Początkowo myślałam, że Kaśka naprawdę ma romans ze swoim ojczymem. Te podejrzenia Magdy oparte na piciu z jednej butelki, były doprawdy zabawne, ale zachowywali się jakoś dziwnie. No i ten telefon. Stale przy sobie. Teraz już wiem, że coś jest na rzeczy, ale nie z Kaśką. Na szczęście! Piętnastoletnia dziewczyna to niej jest dobry materiał na kochankę dla prawie czterdziestoletniego mężczyzny. Łatwo można by było oceniać Piotra, że skoro jest w związku (wnioskuję, że już kilkuletnim), to nie powinien robić swojej dziewczynie takich świństw. Ale z drugiej strony, Magda nie pomaga. Skutecznie go do siebie zniechęca, choć nie wiem, czy zdaje sobie z tego sprawę. Nie oceniam. Piotrek jest dorosły. Działa na własny rachunek i z niego będzie musiał się tłumaczyć.
Kornelia jest jeszcze w gimnazjum? Nie wiem, dlaczego, ale miałam wrażenie, że jest odrobinę wyżej. Ma te swoje 17 lat, powinna się wziąć w garść i zacząć przejmować swoją edukacją. Inaczej naprawdę może być tak, że Antoś trafi do opieki społecznej. Bo kto zostawiłby go z matką, która sama sobą nie umie się zająć?
Pozdrawiam! ;)
Co do długich komentarzy, to u mnie to zależy od tego ile mam do powiedzenia. Jeśli jest jakiś kontrowersyjny temat, czy jakiś punkt kulminacyjny opowiadania, to jak najbardziej wtedy potrafię się rozpisać i to cholernie, ale czasami ledwie naskrobię dwa zdanka.
UsuńChciałem pokazać, że i biedni i bogaci mają problemy, choć są one po prostu innej rangi, a chwilami bardzo do siebie podobne.
Magdalena i Piotr... ich małżeństwo będzie przedstawione jeszcze nieraz i w różnej formie. Będą mieli też dobre chwile, ale niestety z przewagą tych złych.
Można narzekać tak jak Izka (matka Kornelii), typu, że jak ona dzbanka wodą nie napełni to inni też nie, jak ona nie ugotuje zupy to będą całe tygodnie na kanapkach żyli, a nie ugotują, itd, a można narzekać tak jak Magda (żona Piotra), że ona zarabia więcej, umie więcej, wykształcenie ma wyższe, a reszta jej nie docenia, itd.
Zachowywali się dziwnie, bo są ze sobą mocno związani. Kaśka i Piotrek bez wątpienia się kochają, ale myślę, że bardziej jak ojciec i córka, na dodatek są podobni, lubią podobne rzeczy, jedzą to samo, oglądają te same filmy... przyciągnęło ich do siebie i może ta relacja nie jest do końca zdrowa, ale też nie jest na tyle chora by oskarżyć go o wykorzystywanie pasierbicy.
Tak, kilkuletnim, chyba siedem lat małżeństwa (nie pamiętam teraz dokładnie). Ja jestem zdania, że zdrady nic nie usprawiedliwia, bo można się rozstać, a potem wkładać w inną, czy pozwolić innemu wkładać (wybacz dosadność). Tu jednak jest Kaśka, do której Piotrek nie ma żadnych praw i ona go przy Magdzie trzyma. On po prostu nie chce stracić córki.
Kornelia ma 18 lat już ;-)
Nie każda samotna matka musi mieć wykształcenie, no ale tak gimnazjum wypadałoby skończyć, a potem jak jej się nie chce edukować, to niech nie zajmuje miejsca, tylko idzie do roboty i pomaga zasilać budżet rodzinny.
Mateusz nie do końca zawiedzie, choć będą momenty, że zapewne wielu z was (czytelników) będzie miało ochotę go wystrzelać. Z Piotrkiem chyba będzie tak samo, z resztą to samo Magda i Kornelia... Tu chyba nie ma dobrych postaci, wszyscy mają wady i zalety.
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.
Jestem! W końcu jestem.
OdpowiedzUsuńHmm...
Widzę, że rozdział prawie całkiem zmieniony. Mam na myśli, że napisany... Tak na spokojnie? Nic mi teraz innego do głowy nie przychodzi...
Mieć taką niezdecydowaną żonę , dziwię mu się, że jeszcze z nią wytrzymuje. Kasię lubię za jej charakter i to, jak traktuje swojego ojczyma.
Scena w szkole przypomniała mi moje własne historie z nauczycielami... No przyjemne to one nie były. Miałam taką jedną jedzę i z pewnością jej nie zapomnę, po slowach jakie zafundowala mi pod koniec ost. Klasy.
Idę dalej: )
Tak, troszeczkę go podrasowałem, a kolejne rozdziały to już chyba całkowita nowość, bo na tamtym blogu ich nie publikowałem.
UsuńKaśkę też lubię, ale też ma swoje wady. Kaśka nie zna życia, bo zawsze miała wszystko, o nic nie musiała zawalczyć i przyjdzie moment, gdy brutalnie zderzy się z rzeczywistością.
Magda też swoje odpokutuje i Piotrek również, bo w życiu istnieje coś takiego jak karma i każda decyzje podjęta przez nas, choćby najmniejsza, ma jakieś konsekwencję i skutki w przyszłości.
Tak, bo nauczyciel też człowiek i nie każdy nadaje się do swojej pracy. I to nie jest tak, że pedagog to się wyłącza, wycisza i jest taki idealny, podręcznikowy. Oczywiście są lepsi i gorsi, ale nie ma idealnych.
Okeeej :D Komentujemy dalej.
OdpowiedzUsuńUuu... Zdrada.
Piotr to dupek. Ale ma całkiem niezłe cięte riposty. Człowiek pełen sprzeczności... Ale dzięki temu wydaje się bardziej realny.
Żal mi Kasi. Widać, że ma lepsze relacje z Piotrem niż z matką. Bardzo ją zrani, jeśli - a pewnie tak będzie - dowie się o zdradzie.
Za to Lena jest doskonałym przykładem ,,bogolowego" życia. Trzepie kasę, żyje w luksusie, pomiata ludźmi i ma się nie wiadomo za kogo.
Nigdy w życiu nie słyszałam, by ktoś powiedział ,,rzucnął". Aż wymówiłam to słowo na głos... i się uśmiechnęłam, bo brzmiało to tak nienaturalnie! :D
No cóż. W dzisiejszych czasach nauczyciel za taki tekst zostałby wyrzucony ze szkoły XD Zwłaszcza, że to gimnazjum. Wiem, co mówię.
Wydaje mi się, że skupiasz się tylko na negatywnym aspekcie życia. Mnie, jako optymistce, brakuje chociaż odrobiny cieplejszych uczuć. Ale jest to ciekawe doświadczenie. Choć wciąż czekam na postać, która zyskałaby chociaż moją lekką sympatię.
Korneli nie lubię. Wydaje mi się pusta i naiwna. Zgadzam się z Agą - Mati nie jest niczego wart. Gdyby chciała, mogłaby sobie poradzić sama.
Pozdrawiam!
nowa-w-hogwarcie.blogspot.com
Nie wyleciałby, nie każdy i nie w każdej szkole. Znam przykład, gdy nauczyciele gorzej mówili do dziecka, obrażali jego rodziców i ten nauczyciel uczy do dziś. Piotrek wbrew pozorom nie ma złych intencji, a Kornelia też na niego nie doniesie. Myślę, że gdyby mieli go zwolnić, to byłyby dzieciaki, które stanęłyby za nim murem.
UsuńMagda, Kaśka, Piotr, Kornelia, Antoś i reszta postaci, to tacy typowi są, prości, ludzie jakich wielu, z wadami. Niestety życie tylko niewielu ludzi przypomina bajkę, dlatego skupiłem się na tych normalnych aspektach życia, będzie i pesymizm i pozytyw, ale zazwyczaj normal, taka szara codzienność wielu ludzi. Cały obraz wydaje mi się, że na początku skutecznie ociepla Antoś.
Pozdrawiam.
Co raz częstsze kłótnie, bezpodstawne oskarżenia można, by wyliczać i wyliczać, ale to w końcu prowadzi do końca.
OdpowiedzUsuńSądziłam, że choć Kornela ma syna, to nie zawaliła aż dwóch lat. Co ona robiła w podstawówce, że tam nie zdała?
Czytam twojego bloga, ale ostatnio nie mogłam skomentować.
Pozdrawiam Rosisi 7
Tak, masz rację, ale moim zdaniem też nie do końca bo może w przypadku Magdy i Piotra, byłoby lepiej gdyby się tak pokłócili raz a mocno, wypomnieli sobie wszystko, wykrzyczeli najmniejszą nawet drobnostkę, która boli i to skutecznie oczyściłoby atmosferę między nimi.
UsuńA Kornelia nie zdała w podstawówce, bo jej rodzice się rozwodzili i ojciec zostawił ich bez środków do życia, więc tu nie do końca jest jej wina. Jej winą jest, że nie uczy się na błędach matki i polega na Mateuszu, zamiast sama starać się zapewnić byt sobie i dziecku, bo co gdy Mateusz się zwinie? Znowu zostanie bez grosza.
Zawsze możesz nadrobić wszystko i napisać dłuższy komentarz o przeczytanej całości, gdy czas i możliwości ci na to pozwolą.
Pozdrawiam.
Rozumiem problemy Karoliny, zawsze rozstanie rodziców najbardziej boli dziecko.
UsuńMasz rację byłoby lepiej gdyby w jednej kłótni powiedzieli sobie wszystko co mają sobie za złe zamiast krzyków o byle co.
Mam nadzieję, że się nie pogniewasz mojej długiej nieobecności u ciebie. Zresztą ja mam u wszystkich duże zaległości, które muszę nadrobić, a nie mam kiedy. W pierwszej kolejności zamierzam przeczytać u ciebie "Spróbuj". Może też mi się uda skomentować każdy wpis z osobna, ale nic nie obiecuje, no oprócz tego, że w końcu przeczytam. Gdybym nie miała dalej czasu to będę się starała czytać chociażby po jednym wpisie dziennie i go komentowała.
Pozdrawiam gorąco.
Troszkę więcej na się wyjaśnia. Kornelia chodzi do szkoły, a jej nauczycielem jest Piotr. Piotr jak każdy ma swoje problemy; zazdrosną żonę, kochankę i uwielbiającą go (chyba za bardzo) pasierbicę. Budujesz skomplikowane relacje, co powoduje, że chce się czytać dalej, a przy tym nic nie jest łatwe, proste i sielankowe. To dobrze, ale to jest właśnie to, o czym pisałam już wcześniej, że nasze życie jest takie beznadziejne i brakuje w nim magii :)
OdpowiedzUsuńA teraz kącik czepialskiej Lamii :D
- „Jedną dłoń miała wspartą na biodrze, a drugą podrygiwała własnym mężem" - podrygiwać to można raczej w takt muzyki, ona nim raczej dyrygowała :)
- „Masz jakieś przewrażliwienie!" - lepiej byłoby: jesteś przewrażliwiony.
Już wcześnie zauważyłam, że zjadasz ogonki przy ą i ę
Ale dialogi masz niezłe :D
Ja właśnie nie lubię utopii, chyba, że w fantastyce. Jednak w romansach, obyczajówkach, itd, lubię prawdziwe życie, podawane bez słodzika i polewy.
UsuńSprawdzę jak to jest z tym podrygiwaniem, bo szczerze to sam nie wiem, ale tak jak mówiłem, ja często używam bardzo potocznego języka i zwrotów.
"Masz jakieś przewrażliwienie!" - to wypowiedź, któregoś z bohaterów, a ludzie nie zawsze mówią poprawnie, zwłaszcza w emocjach.
Tak, zjadam końcówki, a potem jak czytam jeszcze raz, to nie umiem już tego wyłapać i... no jest jak jest. Ciągle nad tym pracuje i staram się zwracać większą uwagę podczas pisania, ale jak pędzę chcąc przepisać to co utworzyła moje wyobraźnia przed oczami, to wszystko inne jest daleko w tyle i... no jest jak jest xD
Dzięki za docenienie dialogów.
Żona Piotra - ble, nie lubię baby. Za to bardzo, ale to bardzo zaczęła mnie zastanawiać relacja jego i Kaśki. Picie z jednej butelki, wymienianie obiadu itp to przecież nic złego. Jednak wchodzenie do łazienki, gdzie siedzi naga piętnastolatka, to chyba wszystkim wydałoby się dziwaczne. Przecież nawet ojciec nie wchodzi do łazienki gdzie siedzi jego naga córka, no chyba że dziecko ma jakieś trzy - pięć lat i nie zdaje sobie sprawy ze swojej nagości i cielesności. Jednak mimo wszystko ciężko mi sobie wyobrazić aby Piotrek z Kasią (ona Kasia była?) miał coś na rzeczy. Bardziej liczyłabym na jakąś koleżankę z pracy, albo dojrzalszą uczennicę.
OdpowiedzUsuńJako nauczyciel, taki osty, bezwzględny i chamowaty strasznie mi się podoba. Ja sama miałam takiego w liceum i wiecznie darłam z nim koty, bo facet był naprawdę wredny i uwzięty akurat na mnie, a dopiero po maturze wyznał, że to dlatego bo chciał mnie "chronić". Przed czym? Nie wiem do dzisiejszego dnia :O
Wgl na początku jak czytam jego rozmowę z Kornelią to wgl nie zajarzyłam kim ona jest. Znów mózg mi się zawiesił i nie skontaktował dopiero po chwili przyszło takie oświecenie - ach Kornelka! Ogólnie lubię to imię, więc super, że nazwałeś tak główną bohaterkę.
"Panie nauczycielu" ?! WTF? Nie znam nikogo kto do belfra mówiłby "panie nauczycielu". Panie profesorze, proszę pana to tak, ale panie nauczycielu? To tak... głupio brzmi, ale widocznie w niektórych szkołach takie przemowy się zdarzają.
Aga jest boska. Popieram jej opinię, że Mateusz nie jest Kornelii do niczego potrzebny. Okej, mają dziecko, ale nie muszą być razem. Też uważam, że dziewczyna byłaby szczęśliwsza będąc zupełnie sama :) Ot, takie skromne zdanie Migotki.
Coraz bardziej wkręca mnie to opowiadanie i postaram się jeszcze dzisiaj (!) nadrobić wszystkie rozdziały.
Aaa bym zapomniała. Kochanka.
Mhmm... ogólnie rzecz biorąc mam wygórowane zdanie o facecie zdradzającym żonę i w sumie nie pochwalam tego, ale po poznaniu postaci, jaką jest żona Piotra ja go rozumiem. Z taką kobietą nie da się wytrzymać, dlatego się nie dziwię, że facet idzie w tango. Może szuka czułości u innej kobiety? Albo po prostu chce w ten sposób odreagować, zapomnieć o tym co ma w domu? Przyczyn może być wiele.
Jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się ta historia i lecę czytać dalej ^^
Pozdrawiam!
Uspokoję cię - Kaśkę i Piotra nic nie łączy i nie będę łączyło ich nic poza relacjami córka - ojciec, albo pasierbica - ojczym.
UsuńMadzi nie polubiłaś? Ojojoj, jak do tego mogło dojść?
Przeżyłem szok, gdy przeczytałem, że spodobała ci się jego ostrość, bezwzględność i chamskość.
Nie odpowiedział na pytanie Migotce, przed czym ją tak chronić chciał? ;-( Biedna Miguś.
Pewnie, że "panie nauczycielu" głupio brzmi, ale Agnieszka zwróci się do niego jeszcze inaczej kilka razy i to będzie jeszcze głupiej brzmiało ;-)
Też lubię Agę <3 Jest taką odmianą samotnej, nieletniej matki, która nie liczy na taryfy ulgowe, nie wyręcza się innymi, bierze na barki swój los, do którego sama doprowadziła.
Dlaczego Piotr zdradza... on po prostu lubi kobiety, a Sandrze uległ. O jego zdradzie i kochance jeszcze będzie.
Po tym rozdziel zaczynam podejrzewać, że związek z Mateuszem może być dla Korneli problemem. Skoro jej przyjaciółka tak uważa, to wie co mówi. Na pewno nie znają się od dziś i jeśli Agnieszka zna również Mateusza to ma prawo doradzić tak,a nie inaczej.
OdpowiedzUsuńPiotr: mąż, kochanek, ojczym, nauczyciel. Widać, że nie ma łatwo z żoną, a ta wcale mu nie pomaga. Co jak co, ale wydaje mi się niezbyt miłą kobietą. Pewną siebie i swoich umiejętności, silną i wyraźnie niezależną, ale nie miłą. Nie wiemy kiedy romans Piotra się zaczął, ale jestem w 70% przekonana, że to z jej winy. Dlatego też ciężko jest mi winić w tym przypadku jego. No chyba, że w kolejnych rozdziałach okaże, że się całkowicie pomyliłam. :)
Zastanawiająca jest też jego niechęć do Korneli. Z jej perspektywy, on się po prostu na nią uwziął. Z drugiej strony, jest pedagogiem i powinien być ponad niechęć itp. No i nie zazdroszczę mu takiej klasy.
Póki co, to w tym rozdziale polubiłam Agnieszkę. Nie było jej dużo, ale wydaje się być naprawdę sympatyczną osobą. :)
Pozdrawiam, Sapphire ;*
Ha! Nawet moja imienniczka sie znalazła xd no, moze byc ciekawie :D
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi sie motyw tego podłego nauczyciela, och juz nawet zaczęłam sobie wyobrażać w mojej szkole takiego belfra, byłoby jeszcze ciekawiej niz jest w sumie xd
Kłótnia na początku rozdziału zupełnie przywołała mi scenę z jakiegoś filmu. Podoba mi sie to, no i moze nie powinnam, ale sie śmiałam.
Widzę Tyś polubił mojego niegdyś ulubionego aktora. PS. Też wolałam go w młodszej wersji, ale niestety każdy się starzeje. Akurat wizualnie idealnie go dopasowałeś, bo nawet łatwo mi sobie go wyobrazić jako nauczyciela i typ cynicznego męża. Jego wymiana zdań z Magdaleną - bezcenna i tak prawdziwa... normalnie aż się czułam jakbym tam siedziała i się im przysłuchiwała.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak ja i większość autorów blogów, nie umiesz stawiać przecinków! - wybacz, musiałam ci coś wytknąć.
Podoba mi się też jego relacja z pasierbicą, choć tu doszukuję się tego, że być może ona go nie pociąga i dla niego jest tylko dzieckiem, to jednak ona w nim widzi taki ideał, pierwowzór męskości i wydaje mi się, że nie kocha go tak jak powinna kochać ojca, a poniekąd jest w nim zauroczona tak jak nastolatka w mężczyźnie, z którym nie łączą ją więzy krwi.
No i jak widzę Piotruś ma kochankę. Ciekawe kto nim jest. Bardzo podoba mi się połączenie imienia Piotr z nazwiskiem Szmit i od razu kojarzy mi się z Ten Tym Mesem. Powinieneś go znać, znaczy nie jego a jego muzykę - straszny szowinista, więc myślę, że byście się dogadali xD
http://takamilosc.blogspot.com/
Też był taką Magdę zdradziła. Okropna baba. Ja to bym te biurko jednak wywaliła przed okno, albo na środek pokoju (gabinetu, przepraszam) i wyszła. Niech sobie sama je ustawia, a co! Polubiłam więź Kaśki i Piotrka, fajnie się dogadują i dobrze, gorzej tylko, jeśli Kaśka się do niego przywiązała, a Piotruś rzuci Lenkę dla kogoś innego, niekoniecznie Sandry albo i nawet dla niej. Z taką karierowiczką to szału idzie dostać.
OdpowiedzUsuńJa tam polubiłam Piotra. Może i jest chamski, ale kobiety mają do takich słabość, dlatego potem płaczą po kontach XD. Taki dupek z niego, trochę kłamczuszek, ale no co — w życiu każdy sobie razi, jak potrafi.
Idę dalej,
CM Pattzy
Widzę kolejną wspaniałą rodzinkę, cud miód i malina ;p Nie jestem fanką historii, w których każdy jest patologiczny i jeszcze każdemu odwala. Jednak zawsze jestem ciekawa, jak takie coś się kończy.
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, że polubię Piotra, ale jednak to zwykła szmata jest. Rozumiem, że Kornelia ma sporo na sumieniu, ale on nie jest od tego, żeby ją oceniać. Po prostu palant i zdrajca do tego. Nie usprawiedliwiałabym niewierności beznadziejną żoną, bo przecież zawsze można się rozwieść... a jak człowiek się tego boi, to może czas na terapię małżeńską. Jednak takie kłamstwa rzucane prosto w twarz to tylko pokaz tchórzostwa. Nie mam ni grosza szacunku do facetów, którzy nie mają dość odwagi, żeby walczyć o rodzinę.
Ale to nie znaczy, że żal mi tej Magdy, bo nie ;p Durna jest, egocentryczna i skupiona na sobie. Chociaż to wchodzenie do łazienki ojczyma też mi się wydaje patologiczne. Chociaż do tej córki jeszcze nic nie mam, ale wszystko przede mną?
Kornelia jest mega głupia i naiwna, to się dla niej skończy tragicznie w końcu. Tylko czekam, aż ten jej kochać zacznie żyć kosztem jej i matki, po prostu raj na ziemi.
Tak czy inaczej ostra patologia z każdej strony, tylko czekać na więcej dramatu ;p
Pozdrawiam
Karolina