Czytam = Komentuje

Anonimowi – podpisujcie się!


Zapraszam was na swój blog autorski, gdzie znajduje się więcej informacji jak i opowiadań, oraz linków do nich: http://dariusz-tychon.blogspot.com/

sobota, 5 września 2015

Prolog - Wskoczyć w dorosłość


Wyobraźmy sobie jedno z mniejszych miast w Polsce, czyli miasto jakich wiele, gdzie na ulicach jakich tysiące, stoją szare blokowiska, nowobogackie domy jednorodzinne i stare, poniemieckie kamienice, które aż krzyczą o odrestaurowanie. Widzimy kontrasty i choć dostrzegamy je gołym okiem, to podczas mijania poszczególnych ulic i domostw, zdajemy się nie zauważać różnic. Nie ma dla nas znaczenia czy krzywo zaparkowany samochód, z jednym kołem umiejscowionym na krawężniku jest warty kilka, czy kilkadziesiąt tysięcy. Przywykliśmy. Przywykłem ja i przywykliście wy... Przywykli też oni.
Jednak mały chłopiec w samym pampersie i rozpiętych bodach w biało-zielone paski, biegający od pokoju do kuchni, nie zdawał sobie jeszcze sprawy z wartości pieniądza, różnic dotykających poszczególne klasy społeczne ani prywatnych tragedii, które rozgrywają się gdzieś dalej czy też nieopodal. On miał w dłoniach miniaturową, żółtą, nowojorską taksówkę, której światła świeciły w chwili, gdy jej tylne koła się obracały. Cały świat był dla niego nieważny. Liczyła się tylko mała, blaszana zabawka, która zostawiała ślady kół, jazdy i hamowania na świeżo pomalowanych, bo zaledwie dwa dni wcześniej, ścianach.
Brym, brym, brum – powtarzał zabawnie przez mocno zaciśnięte ząbki. – Brum, brym – warczał kiedy auto wycofywało na jednej z komód i ponownie zamierzało się do wjechania na beżową ścianę przedpokoju.
A kuku! – zawołała kobieta, mająca około czterdziestu lat. Wyskoczyła z kuchni. Miała uśmiech od ucha do ucha, radosne iskierki w oczach oraz chochle w dłoni.
Mały Antoś najpierw chciał obrócić się na pięcie i dać w długą, ale podczas wykonywania obrotu, zwyczajnie mu się odwidziało. Spojrzał jeszcze raz na babcie, zaśmiał się na głos, a potem zrobił poważną, zafrasowaną minkę, wykrzywiając usteczka w podkówkę.
Daj – zakomunikował, wystawiając rączkę po metalową chochlę, która kobiecie służyła do mieszania zupy w garnku.
Iza już chciała wykonać polecenie małego terrorysty, ale usłyszała, jak ktoś gmera w zamku kluczem. Wyprostowała się więc, a uśmiech niemal natychmiast zszedł z jej twarzy.
Nareszcie jesteś – powiedziała nieuprzejmym tonem, w kierunku młodej i szczupłej blondyneczki, z włosami związanymi w zwyczajny koński ogon.
A co, niegrzeczny był? – zapytała dziewczyna, kucając przy swoim półtorarocznym synku. – Byłeś łobuzem dzisiaj? – dopytywała tym razem maluszka i zmusiła samą siebie do uśmiechu. Gdyby nie fakt, że zwracała się do własnego dziecka, to wcale by się nie śmiała.
Brym, brum, brym – warczał, wpatrując się w swoją nastoletnią mamę i kręcił koła samochodu za pomocą dłoni.
Blaszane autko wydało z siebie kilka dźwięków i zaświeciło światełkami, co sprawiło, że mały Antoś roześmiał się w głos, zakręcił wkoło i nawet usiłował zaklaskać. Nie mógł jednak tego uczynić, przez trzymany w dłoni samochodzik. Położył więc zabawkę na ziemi i dopiero wtedy oddał się radowaniu na całego.
Kornelia nie mogła się powstrzymać i chwyciła swojego urwisa, przygarnęła do siebie, mocno przytuliła i musnęła w jasne jak pszenica włoski, które idealnie wpasowały się w jego lekko oliwkową cerę, ale mocno kontrastowały z ciemnymi, niemal czarnymi oczami. To właśnie przez barwę tych oczu, Mateusz – ojciec chłopca, w chwilach słabości, zapomnienia czy pod wpływem awanturniczego impulsu mówił on nie jest mój, gdzieś się szmato puściłaś.
I myślę, że tu zakończyłaby się opowieść o beztrosko biegającym w samym pampersie i bodach chłopczyku, a zaczęłoby się prawdziwe i momentami niezwykle przykre oraz bolesne, dorosłe życie. W tym życiu ten mały, uroczy urwis uczestniczył, bo jak mówi jedno ze starszych przysłów, znanych nam wszystkim, to ludzie ludziom zgotowali ten los, dlatego ludzie powinni zastanowić się stokroć, zanim skrzywdzą siebie samych i siebie nawzajem... Zanim wskoczą w dorosłość.

34 komentarze:

  1. Zaintrygowałeś mnie (jeśli mogę mówić na "ty", jak masz coś przeciwko, to pisz) tym prologiem, w końcu chyba taka jego rola. Jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej i kto będzie tutaj główną bohaterką (chyba ta matka dziecka).
    Dlatego czekam :D
    Pozdrawiam
    Nadia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz mówić na "ty", nawet tak wolę. Ewentualnie "Darek", albo "Tychon", "Tyś". Z pewnością nie na pan.
      Głównych bohaterów jest kilka, ale tak naprawdę na czele jest ten mały chłopczyk - Antoś i świat, który go otacza.

      Usuń
  2. Witaj! ;)
    Wcześniej nie śledziłam Twej twórczości. Zaprosiłeś mnie, więc tak przybyłam, gdyż daję szansę każdemu opowiadaniu. Tak więc, przybyłam, przeczytałam i... zamarłam. Na początku, muszę Ci niezwykle podziękować za zaproszenie. Zapewne nie miałabym innej okazji tutaj trafić, a to z pewnością byłaby ogromna strata.
    Prolog wypełnił swe zadanie. Zaciekawił, zaintrygował, zakiełkował historię, którą masz zamiar nam przedstawić. Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem tego, w jaki sposób piszesz. Kocham czytać od dziecka, lecz fragment tego, co wyczytałam powyżej, sprawił, iż pokochałam czytanie jeszcze bardziej.
    Czy teraz będziemy obserwować dalsze życie chłopca, który przedstawiony był w prologu? Tak podpowiada mi moja intuicja (ekhem, ja też bym się nią ślepo nie kierowała, bo często jest zawodna, więc nie zdziwię się, jeśli tym razem nie trafię).
    Czekam na więcej. ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć.
      Na początku dziękuję za tyle miłych słów, bo nawet się ich nie spodziewałem.
      Tak, będziemy obserwować życie chłopca i świat jaki go otacza od najmłodszych lat. Tu przede wszystkim ważna jest jego matka, jej przyjaciele, babka i ojciec, oraz ich poczynania.
      Jeśli lubisz trailery, to zapraszam do zakładki "teledysk", tam więcej zostało wyjaśnione.
      Cieszę się tym bardziej, że tutaj trafiłaś, bo do napisania tego opowiadania natchnęła mnie twoja imienniczka.
      Pozdrawiam i zapraszam 15.09.2015 na kolejny rozdział ;-)

      Usuń
  3. No cóż dorosłe życie proste nie jest, ale Antoś jeszcze o tym nie wie ;) Niech się cieszy swoimi beztroskimi chwilami dzieciństwa chociaż to łatwe nie będzie :P Ponieważ na twoim blogu autorskim Tysiu były już trzy rozdziały i wszystkie przeczytałam to wiem troszeczkę o przyszłych wydarzeniach (o ile ich nie zmienisz xD)
    Czekam na kolejne rozdziały ^^
    Pozdrawiam Lex May

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, jak widzisz, nie zmieniłem tych kolejnych rozdziałów. Cieszę się i jednocześnie dziękuję za to, że chciało ci się czytać od początku, jeszcze raz.

      Usuń
  4. Prolog napisany świetnie, bardzo mnie zaciekawił dlatego już czekam na kolejne opowiadanie, zastanawiam się jak potoczy się życie małego Antosia i jego mamy, dorosłość łatwa nie jest zwłaszcza gdy ma się małe dziecko, jeśli nie masz Darku nic przeciwko zapraszam na swojego bloga http://buntowniczka131.blog.pl/
    Pozdrawiam buntowniczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy jak na to spojrzeć, bo niektórym łatwo nie jest choć nie mają dziecka, albo właśnie przez to, że go nie mają i jest to takei jedyne, ostatnie pragnienie. Tutaj mamy przykład młodej matki, niechcianej ciąży (tak zwanej wpadki) i nieodpowiedzialnego ojca, który chęci może ma, ale...
      Już zajrzałem na twój blog.

      Usuń
  5. Antoś jest niesamowicie rozczulający i nie zdziwię nikogo, kiedy powiem, że podbił moje serce. Widać jednak, co słusznie sam napisałeś, że zycie wcale takie rózowe nie jest - Babcia mogłaby być jego mamą, a matka siostrą. Od razu przyszło mi na myśl, że pewnie dziewczyna to uczennica,a ojciec dziecka zapadł sie pod ziemię, ale później pojawiła sie wzmianka o nim, najwyrąźniej jest obecny i to chyba jeszcze gorzej... Jakiś zazdrośnik z niego. Zaciekawił mnie ten prolog i chętnie poznam historię rodziny Adasia... Zastrzeżenia mam podobne co do drugiego bloga, choć akurat tutaj było więcej opisów ;) ale nad interpunkcją powinieneś popracować.
    zapiski-condawiramurs.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, ale Antoś, a nie Adaś (za drugim razem przechrzciłaś chłopca) xD
      W "Skradzionym dziecku" opisy się dopiero pojawiają, gdy zmienia się perspektywa i wszystko jest widziane oczami policjantki. Choć to też nie są jakieś wygórowane opisy, bardziej jej spostrzeżenia. A z przecinkami wydaje mi się, że mam problemy od zawsze. Czy ja wiem, czy czterdziestoletnia kobieta mogłaby być matką. Moim skromnym zdaniem, to trochę za późno na rodzicielstwo, a w przypadku Kornelii (mamy Antosia) za wcześnie. Moim prywatnym zdaniem optymalny wiek to taka granica od 20 do 30 lat, oczywiście rozstrzelenie takie szerokie, bo wszystko zależy od dojrzałości.

      Usuń
  6. Witaj =)
    Trafiłam na Twojego bloga przypadkiem, ale nie żałuję. Już wcześniej widziałam kilka innych opowiadań, które prowadzisz, ale brak czasu zwykle skutecznie zniechęcał mnie przed wciągnięciem się w coś dłuższego, tym bardziej, że lubię być na bieżąco. Początkowo również tutaj się zawahałam, bo tematyka zdecydowanie nie należy do tej, która jest mi bliska, ale ostatecznie spróbowałam i szczerze mogę stwierdzić, że historia mnie zaintrygowała.
    Prolog jak to prolog - krótki, ale treściwy, tym bardziej, że nie lubię nic nie wnoszących, refleksyjnych bełkotów. Adaś urzeka, a to już coś, bo zwykle dzieci mnie irytują. No cóż, tutaj nie - to maleństwo jest rozkoszne, a jego niewinność mnie zachwyca.
    Już kiedy przeczytałam o czterdziestoletniej kobiecie, wiedziałam, że w grę będzie wchodzić albo młoda babcia albo wyjątkowo późna matka. Pierwsze rozumowanie było właściwe i tym samym mnie masz, bo zrobiło się naprawdę ciekawie. Zagubiona nastolatka, rzucona zbyt wcześnie w świat dorosłych. To zawsze temat rzeka, a ja tym bardziej czekam na ciąg dalszy.
    Och... No i "Moja i twoja nadzieja" na początku prologu. Piosenkę uwielbiam, sama pisałam do niej nie raz, więc tym bardziej blog przykuł moją uwagę. Właśnie słucham "Imaginary" Evanescence, co szczególnie pasuje mi do beztroski Adasia, więc... Tak, na tę chwilę wprost mogę stwierdzić, że chcę więcej.
    Jedynym, co mnie odrobinę drażni, są przeciwniki - czy raczej ich brak w niektórych miejscach. Musiałam dłuższą chwilę zastanowić się przy fragmencie "To właśnie przez barwę tych oczu Mateusz – ojciec chłopca w chwilach słabości, zapomnienia czy pod wpływem awanturniczego impulsu mówił on nie jest mój, gdzieś się szmato puściłaś." Mam wrażenie, że "ojciec chłopca" miało być wtrąceniem, ale drugi myślnik po prostu wziął dłuższy urlop. Sama zresztą pokusiłabym się o dwukropek po "mówił", ale może to tylko moje wrażenie... Jestem już bardzo wyczulona na te kwestie, a czasami drobiazgi negatywnie wpływając na odbiór tekstu.
    No cóż, to chyba tyle z mojej strony. Życzę weny i czasu, bo z doświadczenia wiem, że właśnie tego brakuje - zwłaszcza, kiedy prowadzi się kilka historii jednocześnie.

    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antoś. Chłopiec ma na imię Antoś, a nie Adaś. Przejrzę tekst czy czasami się gdzieś nie pomyliłem przy pisaniu i sam nie zrobiłem z niego Adasia.
      Dziękuję za tak wyczerpujący komentarz.
      Ja jestem amatorem, więc na przecinkach się jeszcze nie znam, cały czas się uczę.
      Też uwielbiam stare, dobre piosenki, choć nowościami też nie pogardzę, byleby w języku, który rozumiem ;-)

      Usuń
    2. Jejku, przepraszam. Późna pora, zresztą sama nie wiem, co ja się tak uczepiłam tego Adasia. Czytam jedno, a przychodzi co do czego, wiem swoje. Tekst jest w porządku z tego, co widzę. To chyba po prostu ja nie toleruję imienia Antonii i efekt jest jaki jest.
      No cóż, początku zawsze są trudne. Czasami patrzę na swoje pierwsze tekst i mam ochotę pytać samą siebie "Jak ja to zrobiłam?!", bo niektóre błędy są teraz dla mnie nie do pojęcia. A przecinki... Przecinki lubią uciekać, ale wierzę, że to kwestia wprawy. Wspominam o tym, bo sama cenię długie komentarze, gdzie znajdę coś praktycznego, co pomoże pisać mi lepiej. Jeśli Tobie to nie przeszkadza, bardzo mnie to cieszy.
      Obawiam się, że w przypadku muzyki (przynajmniej polskiej, chociaż niekoniecznie) "stare" i "dobre" idzie ze sobą w parze...

      Nessa

      Usuń
  7. Antoś - chłopiec, który nadal żyje beztrosko w świecie, w którym nie ma miejsca na ból czy zło. Duży tutaj kontrast. Choćby między jego mamą, a nim samym. Ona ma już na własnej skórze doświadczyła, jak życie jest ciężkie - a jego to dopiero czeka. Ona już nie potrafi cieszyć się z małych rzeczy - a on jeszcze nie dostrzega, że jest coś poza zabawkami. I jak dla mnie, to odrobinę przerażające, bo, teraz niewinny i zupełnie nieświadomy, Antoś w końcu zrozumie na czym polega życie, a to będzie bolało. Chyba że, szczęśliwie dla niego, historia nie obejmie tego czasowo.
    Twój styl pisania jest bardzo ciekawy, bo przedstawiasz rzeczywistość taką, jaka jest na prawdę. To mi się bardzo podoba. ;)
    Cóż więcej mogę powiedzieć po zaledwie prologu? Dodam jeszcze, że terminy publikacji bardzo mi odpowiadają, bo nie mam teraz zbyt dużo czasu na czytanie i komentowanie po kilka razy w tygodniu.
    Pozdrawiam i do przeczytania! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia nie obejmie czasowo dorosłości Antosia, ale mogę zdradzić, że jego dzieciństwo nie będzie wcale takie beztroskie.
      Publikacja będzie każdego 10, 20 i 30 (tak postanowiłem, myślę, że odstęp dziesięciu dni od rozdziałów będzie idealna).

      Usuń
  8. Witam serdecznie.
    Nie wiem, co ja tu robię, bo powinnam teraz zajmować się pracami związanymi ze szkołą, ale jednak – przyszłam i wyjść raczej zamiaru nie mam. Już dawno miałam się zabrać za coś z pod Twojej ręki, panie Dariuszu, bo szalenie intrygowała mnie pana twórczość. Lecz dopiero teraz, widząc, że to dopiero początek, przybyłam, gotowa na czytanie. Wcześniej przerażała mnie ilość rozdziałów i czekałam, z nadzieją, że coś innego się pojawi, bo jednak nie dla mnie jest nadrabianie rozdziałów. Teraz nie mam na to tyle czasu, co kiedyś.

    Ale przechodząc do tego, co ważniejsze – tak naprawdę, znam już zarys całej fabuły i mnie to cieszy, bo nie wchodzę w coś w ciemno. Tutaj mam wszystko przed sobą i wraz z pięknym Summer of 69 mogę to przeczytać. Powiem, na razie, że mi się podoba, choć jeszcze nigdy nie czytałam opowiadania, które rozgrywało się w Polsce. I to chyba był błąd, nie wiem czemu tak się działo. Całe szczęście, już się poprawia.

    Cała ta historia wydaje się ciekawa, naprawdę, i miejmy nadzieję, że dotrwam do końca. Nie chodzi tu o Ciebie, Twoje pisanie czy coś, tylko o mnie. Ostatnio nie czytam nic, nie jestem na bieżąco, wszystko psuję, a potem nie chce mi się nadrabiać. Ale tutaj mamy Antosia, jego nastoletnią mamę i babcię, młodą jeszcze. To wszystko mi się podoba, chętnie poczytam o młodej matce zmagającej się z problemami dorosłości.

    Cóż, panie Dariuszu, będę się żegnać, nie wiem kiedy przeczytam rozdział pierwszy, ale jest nadzieja, że w ogóle do tego dojdzie. Może w szkole, jutro na przykład, bo mam zajęcia nie zabraniające używania telefonu, haha, w końcu na malarstwie mnie nie zjedzą.

    Do zobaczenia, mam nadzieję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że w świecie blogów nie powinno funkcjonować coś takiego jak "nadrabianie rozdziałów na czas", bo to nie wyścigi. Dlatego mi nie przeszkadza, gdy ktoś czyta i komentuje pierwszy post w chwili, gdy jest już 40 na blogu, potem przychodzi skomentować drugi post, w chwili gdy na blogu jest już 50 bo wcześniej czy później, jeśli naprawdę go zainteresuje, to dokończy całą opowieść, pomimo, że ta będzie już na przykład od roku zakończona. Sam często czytam opowiadania, które są już zamkniętą całością.
      Dziękuję za miłe słowa.

      Usuń
  9. Witaj,
    zjawiłam się, gdy tylko czas pozwolił i przeczytałam Prolog opowiadania, a wszystko dzięki komentarzowi, który zamieściłeś u mnie. I od razu chciałabym zaznaczyć, że gdyby Prolog mnie nie zaciekawił, nie zostałabym tutaj na dłużej, bo nie uznaję zasady czytanie za czytanie i mam nadzieję, że zadziała to w obie strony. Nie chciałabym zmuszać nikogo do czytania moich tekstów, jeśli miałby to być jedynie przykry obowiązek.
    A wracając już do sedna sprawy, czyli Prologu, oto moje uwagi:
    - spodobał mi się sposób w jaki wprowadziłeś bohaterów, przechodząc od opisu wielkiego miasta, do tej jednej, szczególnej rodziny, na której właśnie będziemy się skupiać - moim zdaniem wyszło całkiem dobrze
    - historia jak na razie zapowiada się dość oryginalnie - przynajmniej w mojej opinii, bo niewiele do czynienia miałam własnie z tą tematyką na blogach; więcej przemyśleń na temat przebiegu historii przedstawię już w trakcie pojawiania się kolejnych rozdziałów i w wyniku rozwijającej się akcji
    - duże brawa za przejrzysty układ i wygląd bloga oraz kolorystykę, która ułatwia czytanie
    - pojawiło się kilka kwestii, które rzuciły mi się w oczy, np:
    "Nie ma dla nas znaczenie" znaczenia
    "Spojrzał jeszcze raz na babcie," babcię
    "dorosłe, prawdziwe i momentami niezwykle przykre, oraz bolesne dorosłe życie." nie wiem czy powtórzenie "dorosłe" jest celowe, bo czytając zdanie w różny sposób nie potrafię doszukać się przyczyn zastosowania powtórzenia

    I to chyba tyle, jeśli chodzi o Prolog, z chęcią zapoznam się z dalszym ciągiem,
    pozdrawiam serdecznie! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytanie za czytanie to świetna zasada wyznaniowa, ale pod kilkoma warunkami i pierwszy z nich to "szczerość za szczerość". Dzięki tej zasadzie przekonałem się do niektórych gatunków i myślę, że nawet najgorsze opowiadanie może mieć potencjał stać się arcydziełem i lubię oglądać zmiany innych, te zmiany na lepsze oczywiście.
      Jak już zapewne wiesz, to nie tylko na tej rodzinie będziemy się skupiać ;-)
      Na blogach faktycznie ostatnio szerzy się fantastyka i fanfiki.
      Kolorystyka i układ i szablon, to wina tego że nie mam czasu i nie lubię się bawić jakimiś kodami. Dla mnie blog służy do pisania, a nie do popisu zdolności graficznych i informatycznych, bo takich szczerze mówiąc nawet nie posiadam.
      Dziękuję za wytknięcie błędów, bo często mi coś umyka, a takie wytykanie naprawdę ułatwia.
      Nie, "dorosłe" to nie celowe, z rozpędu tak po prostu wyszło. Usunę jedno "dorosłe".

      Usuń
  10. Trafiłam tu przez przypadek i muszę przyznać, że... dawno nie czytałam czegoś tak dobrego :)
    Zachwyciłeś mnie barwnymi, szczgółowymi opisami oraz bogactwem słownictwa.
    Zazwyczaj nie czytam opowiadań, gdzie bohaterowie żyją w Polsce (za blisko domu XD), oprócz kilku wyjątków i tym razem też zrobię taki wyjątek :)
    Na początku myślałam, że kobieta jest jego matką, ale sprawa dość szybko się wyjaśniła. Ciekawi mnie, dlaczego babcia była taka nieprzyjemna dla swojej córki i historia tego malca.
    Prolog ma za zadanie zaciekawić czytelnika - cel osiągnięty!
    Pozdrawiam!
    nowa-w-hogwarcie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam odwrotnie niż ty. Ja lubię czytać o realiach, które rozumiem (prawie zawsze) i ogarniam, a nie o czymś o czym tak naprawdę nie mam bladego pojęcia, bo to też ułatwia mi komentowanie danego utworu.
      Te bogactwo języka i barwne opisy, to chyba niestety tylko na początku.
      Babcia faktycznie bardzo młoda a mamusia jeszcze młodsza.
      Pozdrawiam i dzięki, że wpadłaś.

      Usuń
  11. Szukałam czegoś od czego mogłabym zacząć, i mój wybór padł na „Spróbuj".
    Jako miłośniczka fanficków i fantastyki w ogóle, rzadko zagłębiam się w inne blogi. Uważam, że zwykłe codzienne życie jest tak smutne i monotonne, że brakuje w nim magii. Ale spróbuję i poczytam sobie coś twojego :)
    Styl masz bardzo fajny i super się czyta, więc chyba zostanę tu na dłużej.
    Mamy więc słodkiego Antosia w pampersie i rozpiętych... bodach ? (wydaje mi się, że słowa „body" się nie odmienia,bo to nie jest polskie słowo, ale może się mylę. Po prostu głupio to brzmi i wolałabym widzieć gówniarza w zwykłych polskich śpiochach) do tego młoda babcia i mamusia, też młoda (tak przy okazji, zapleść można warkocz, a koński ogon po prostu się spina) o tatusiu wiemy niewiele, chyba tylko to, że nie poczuwa się do swojej roli.
    Prolog krótki i przedstawiający w zarysie sytuację rodzinną, co będzie dalej? zaraz sprawdzę.
    I jeszcze jedno, babcia wydaje się być cierpliwa i wyrozumiała, skoro nie ruszają jej ślady kół na świeżo wymalowanych ścianach (wiem co mówię, mam dwóch synów:D )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja mam wręcz odwrotnie niż ty. Ja właśnie lubię świat takim jakim jest, choć może lubię to złe słowo, bo ciężko lubić to co smutne i szare, ale rzeczywistość ma też inne barwy, poza tym mnie lepiej po rzeczywistości się spaceruję, bo odnajduję się w takich realiach.
      Tak, w rozpiętych bodach i to już się odmienia, podobnie jak radio się już odmienia. Śpiochy i body to zupełnie inny rodzaj ubrania. Śpiochy mają nogawki i są zapinane zazwyczaj do góry, na ramionkach, body są odpinane między nogami dziecka i nie mają nogawek.
      Spina? Tylko? A można też wiązać koński ogon? Spinanie kojarzy mi się ze spinką xD Ja się nie znam na włosach, a moje zdolności fryzjerskie są bardzo ograniczone, więc... proszę o wybaczenie z tym splataniem końskiego ogona.
      Mnie też nie ruszają ślady po zabawie na ścianie, po prostu uważam, że jest dużo ważniejszych rzeczy niż materializm. A ściany u mnie da się umyć. Z wyjątkiem tych podrapanych przez kota, ale on upolował sobie miejsca gdzie jest tapeta, a nie farba. Antoś nie ma nawet dwóch lat, to normalne, że przy takim dziecku zdarzają się zniszczenia, coś się zbije, podrze, rozedrze, ubrudzi. Takie są uroki rodzicielstwa.

      Usuń
    2. Może i się odmienia, ale dla mnie nadal głupio to brzmi. Jako kobieta i matka, wiem jaka jest różnica między body (pozostanę przy swojej wersji), a śpiochami xD
      Oczywiście, koński ogon można spinać, wiązać, czesać, byle nie zaplatać :)
      Ja też mam w domu ściany w różne abstrakcyjne wzorki. Przy małym dziecku to normalka (na szczęście starszy już tego nie robi). Zwracam uwagę i cierpliwie czekam, aż Młody z tego wyrośnie i wtedy zrobię generalny remont. Kota zjadł mi ostatnio pies sąsiadów :(

      Usuń
    3. Moje dzieci jakoś strasznie dużo zniszczeń nie robiły. Jednak rysowanie paneli kółkami od zabawek czy chodzikiem to norma, podobnie jak ślady na ścianach, takie wynikające z zabaw normalnych - typu jazda samochodzikiem po meblach, ścianach, itd. Ale już rysować dzieciom po ścianach bym nie kazał, prędzej bym dał w dupę albo po łapach, bo potem poszlibyśmy do kogoś z nimi w gości i by się jeszcze dorwały do jakiś markerów i... efekt murowany. Po prostu mam chyba mniej cierpliwości niż ty, bo nie umiałbym tylko zwracać uwagi i czekać. Nie bawiłem się też w maskowanie kontaktów, ani w wiązanie szafek by palców nie przytrzasnęło dziecko... to dla mnie takie rozstawianie klosza, któremu osobiście jestem przeciwny. Jednak dom to nie muzeum i mnie samemu zdarzyło się ostatnio obdrapać ścianę jak wnosiłem rower - rączką obdrapałem.
      Ja wszystko spolszczam i odmieniam, bo jestem typowym Polakiem i nie znoszę tego amerykanizowania. Szczerze to mnie momentami denerwuje, że blogi polaków, nawet te z opowiadaniami obyczajowymi są osadzane notorycznie za granicą.

      Usuń
    4. Polaków *
      Chaotyczna wypowiedź, ale pisana na szybko, więc... proszę o wybaczenie tej dziwacznej składni.

      Usuń
  12. Ogólnie tak - dlaczego ja nie zostałam poinformowana o istnieniu takowego bloga i takowej historyji? Normalnie się zdenerwowałam no! Dobra Migotka, spokój. Wdech i wydech, wdech i wydech :D
    Weszłam tutaj i pierwsze co to przeczytałam opis - genialny! Od razu zaczęłam czytać i małego Antosia normalnie widziałam przed sobą. Taki mały, uroczy brzdąc z tą taksóweczką w dłoniach. Aż by się chciało przytulić i nie puszczać. Ogólnie zauważyłam, że w wielu Twoich opowiadaniach przewija się wątek nastoletniej matki - tutaj Kornelia, w Otchłani oraz Miejskich Anka.
    Cieszy mnie, że postanowiłeś stworzyć takie opowiadanie. Po prologu nie mogę zbyt wiele powiedzieć, ale mam nadzieję, że nie będzie to słodka historyjka. Boże, co ja gadam! Przecież Ty nie piszesz słodkich historyjek xD
    Dobra lecę do następnego rozdziału.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo ciebie Miguś nie było długo, długo, i ja już o tobie tak troszeńkę zapomniałem i... przykro mi z tego powodu ;-( Już nie zapomnę, już będę Migotkę pamiętał ;-)
      Antoś jest the best <3
      No tak, uczepiłem się tych samotnych albo nieletnich matek, ale jest ich coraz więcej w Polsce, więc co ja na to poradzę? Wyjdę z tych opowiadań, które zacząłem, to skupię się na innym wątku.
      Masz rację, ja nie piszę słodkich historii, bo słodycze tuczą xD

      Usuń
  13. Tym prologiem zdobyłeś moje zainteresowanie :)
    Przyznam, że ciężko było mi wybrać blog, ponieważ piszesz ich parę. Jednak krok po kroczku i z przyjemnością natknęłam się na "Spróbuj".
    Antoś, uroczy chłopiec! ;) Od pierwszego 'brym' zdobył moje serce, nie ma co ukrywać.
    Niestety podejrzewam, że młoda matka i problematyczny ojciec, mogą stać się połączeniem, przez które dzieciństwo Antosia nie będzie za bardzo kolorowe. Od razu widać też, że matka z córką również nie za bardzo się dogadują co może sprawę jeszcze bardziej komplikować.
    Tak więc z dniem dzisiejszym zabieram się za czytanie. Nie wiem ile mi to zajmie, ale to zrobię. Po prologu czuję, że jest warto.
    Pozdrawiam, Sapphire ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Pisząc z telefonu nie bardzo rozrysuję słowami moje refleksje na temat tego prologu, wiec wybacz. Spodobało mi sie, tak typowo, że tak powiem - normalnie. Ciekawa jestem juz pierwszego rozdziału i zabieram sie za czytanie :) Podejrzewam, że całe opowiadanie bedzie opisywać dorosłe zycie Antosia? Swoją droga, motyw małego dziecka w prologu - przekonałeś mnie tym najbardziej.
    Pozdrawia psychopatka.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dotarłam i ja, choć ja jak zwykle z opóźnieniem.
    Pokochałam Antosia za jego zwykłość, jest po prostu dzieckiem, nie idealizujesz go, ani nie wrzucasz do worka tych serialowych dzieci co to tylko siedzą na dywanie i bawią się klockami. Antek jest bardzo żywy, tak mocno go zobrazowałeś, że przypomina mi wiele dzieci moich znajomych, czy nawet takich mijanych na ulicy, tych ciekawych świata i chcącymi się wszystkim bawić, wszystkiego spróbować, wszystko chcieć dotknąć.
    Podoba mi się też wątek dwóch kobiet, nie do końca jak widać pałających do siebie sympatią. Mam wrażenie, że łączy je tylko ten chłopiec - syn i wnuczek, jak się domyślam. Dziewczyna mimo, że młoda, to widać, że dziecko do niej lgnie, a więc musiała się nim zajmować, wypracować z nim więź, czyli nie uważa babci za swoją matkę, a więc myślę, że blondyna sprostała zadaniu bycia matką, choć pewnie jako tak młodej osóbce nie było jej łatwo.

    http://takamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Cześć! Jak obiecałam, tak jestem. Zastanawiałam się, czy skomentować wszystko na raz, jak już nadrobię, czy każdy pojedynczy rozdział. Zdecydowałam się na tą drugą opcję, bo się nie pogubię w zeznaniach i jakoś bardziej uporządkowane to będzie, bo jakbym miała napisać długaśny komentarz, dotyczący wszystkiego, znając mnie, byłoby to potwornie chaotyczne.
    Antoni, Antoś — kocham te imię, naprawdę. Aleksy i Antoni to moje ulubione męskie imiona i nie mogłam się nie uśmiechnąć, czytając o małym, uroczym Antosiu. Osobiście lubię dzieci, choć czasami potrafią dać w kość i są małymi terrorystami, bo swoimi super słodkimi mocami mogą od dorosłych wyżebrać niemal wszystko. I Antoś chyba takim małym, słodkim terrorystom jest dla swojej babci.
    Zostanie nastoletnią matką jest przerażające, przynajmniej dla mnie. Mam osiemnaście lat i nie wyobrażam sobie takiego małego szkraba w swoim życiu. Wiadomo, że los ma różne scenariusze, ale to właśnie jeden z czarniejszych, bo sama jeszcze ostatkami korzystam z dzieciństwa. To niby zależy też od człowieka, ale nie, brr normalnie.
    Kornelia swojego synka chyba kocha. Chyba, bo z prologu, choć jest intrygujący, niewiele mogę wywnioskować na ten temat. Zastanawiać się i czekać nie muszę, więc pozostaje mi nadrobić następne rozdziały.
    Pozdrawiam i biegnę dalej,
    CM Pattzy

    OdpowiedzUsuń
  17. A więc jestem i ja :)
    Zostawiłeś u mnie link do innego bloga, jednak ten przykuł moją większą uwagę i chyba na nim pozostanę ( na razie ;) ). Gdybym nawet chciała wytknąć Ci jakiś błąd, to nie mogę XD Wszystko jest idealnie dopracowane, brawo! Mam nadzieję, że kiedyś i jak będę mogła spojrzeć na swój tekst i powiedzieć,że jest choć w połowię tak dobry jak Twój.
    Co to historii, to pomysł jest bardzo dobry. Jeszcze chyba nigdy nie czytałam bloga o podobnej tematyce, tak więc cieszę się,że tu jestem.
    Widać,że Kornelia kocha swojego synka i ciekawi mnie jak potoczą się ich losy. Dlatego biorę się za czytanie rozdziałów :)

    Pozdrawiam http://dwatygodniee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Przejrzałam pobieżnie pisane przez ciebie opowiadania i na razie to mnie zainteresowało najbardziej. Być może dlatego, że sama nie umiałabym tego napisać... chodzi mi o takie pospolite życie na szarym blokowisku. Chociaż jeśli młoda dziewczyna ma już dziecko, kiepskiego faceta i tonę problemów, to chyba nie jest tak zwyczajnie, nie?
    Trochę mało poczułam miłości synka do matki, ale może coś się za tym kryje. Wiesz... zazwyczaj matka jest całym światem dla swojego dziecka i aż wylewa się uczucie, gdy tylko ją widzi. Poza tym maluch świetny, chciałabym, żeby życie mu za bardzo nie dowalało, ale pewnie dowali.
    Nie mam na razie więcej do powiedzenia, bo prolog był krótki, a ja boję się spekulacji, jak mam tak mało danych ;p

    W każdym razie spodziewaj się mnie pod kolejnym rozdziałem
    Pozdrawiam!
    Karolina

    OdpowiedzUsuń